Hiszpania

Lekarze ciała i duszy oddają swoje życie za innych w Covid-19

Obok bardziej instytucjonalnych działań Kościoła, takich jak tysiące wolontariuszy Caritas parafialnej, kapelanów czy sióstr zakonnych, którzy poświęcają się opiece nad chorymi i bezbronnymi, tysiące lekarzy i pielęgniarek, kierowców ciężarówek czy matek, również oddają swoje życie w służbie.

Rafał Górnik-14 maja 2020 r.-Czas czytania: 7 minuty
Pielęgniarka ze sprzętem ochrony osobistej.

To silne, odważne opowieści o wartościach i cnotach. Ludzie, którzy w tych tygodniach dają z siebie wszystko, a nawet swoje życie. Są to kobiety i mężczyźni, którzy wypełniając swój obowiązek, swoje zawodowe powołanie, dają cenny przykład całemu krajowi. Większość społeczeństwa hiszpańskiego docenia ten wysiłek pracowników służby zdrowia - lekarzy, pielęgniarek, asystentów i ogólnie osób związanych z sektorem zdrowia - i niestrudzenie oklaskuje ich z okien i balkonów o godzinie 20.00. 

Ze względu na tę bliskość chorych, od początku pandemii w Hiszpanii koronawirusem zaraziło się ponad 33 tys. pracowników służby zdrowia - wynika z danych dostępnych w chwili pisania artykułu. Spośród nich do 20 kwietnia, według oficjalnych źródeł, zmarło co najmniej 26 lekarzy. 

W ostatnich dniach Palabra rozmawiała z wieloma profesjonalistami, w większości kobietami, i zebrała ich świadectwa, pełne odwagi i wiary. Na przykład Margarita Díez de los Ríos, lekarz rezydent w szpitalu publicznym Virgen de la Salud w Toledo (w Kastylii-La Manchy, jednym z regionów najbardziej dotkniętych wirusem); dr Marta Castro z oddziału geriatrii szpitala uniwersyteckiego w Getafe (Madryt); pielęgniarka Mónica Sanz z oddziału intensywnej terapii Fundación Jiménez Díaz; kierowca ciężarówki Rubén Casasola i inni, od których zebraliśmy niektóre z ich wrażeń.

Na pytanie, czy w tych tygodniach odczuwają strach, niepokój lub duże zmartwienie, ich odpowiedź zasadniczo pokrywa się z tym, co mówi Margarita, młoda lekarka z Madrytu pracująca w Toledo, której dziadek był lekarzem wojskowym: "Nie mieliśmy czasu na odczuwanie strachu czy niepokoju, przynajmniej w moim przypadku, ani na zbytnie myślenie. Ruszyliśmy do przodu. To prawda, że wszyscy, bo rozmawiałem o tym z moimi kolegami, byliśmy zaniepokojeni kwestią rodziny, która dała nam wiele strachu. Wielu lekarzy stara się spędzać jak najmniej czasu w domu, próbując się jak najbardziej odizolować".

"Oprócz oddziału pracuję również na oddziale ratunkowym", dodaje Margarita, "I myślę, że bardzo ważne jest, aby od samego początku ustanowić kanał komunikacji zaufania, aby przekazać dobre wiadomości i przekazać złe wiadomości. To wtedy zdajesz sobie sprawę, że naprawdę musisz mieć powołanie, ponieważ przekazywanie dobrych wiadomości jest łatwiejsze, ale przy przekazywaniu złych wiadomości wiele wchodzi w grę i myślisz o wielu rzeczach. "Najtrudniejsza rzecz, dodaje: "to przekazanie rodzinie wiadomości, że stan pacjenta jest bardzo, bardzo poważny i że często nie da się go przeżyć. Przekazać im wiadomość i powiedzieć, że muszą wrócić do domu, to jest trudne.

Jednodniowe bitwy i rodzinna atmosfera

Marta, która ma kontakt z grupą najbardziej dotkniętą przez Covid-19, czyli osobami starszymi, wyznaje: "Strach staram się opanować dzięki większej wiedzy na temat wirusa i dróg zakażenia, a także ściśle przestrzegam wszystkich zaleceń (oczywiście wtedy, gdy pozwala nam na to nasz sprzęt); niepokój stopniowo ustępował, ponieważ zacząłem toczyć jednodniowe bitwy: w drodze do szpitala, każdego ranka, myślę tylko o pozytywnych rzeczach, które zamierzam zrobić tego dnia; obawa, że mogę zarazić moją rodzinę, jest nadal obecna w każdej minucie i dlatego od kiedy to wszystko się zaczęło, żyję odizolowany w swoim pokoju". Następnie dodaje: "Nie całowałam i nie przytulałam mojego męża i dzieci od 6 marca, kiedy zaczęłam mieć potwierdzonych pacjentów z Covidem. Nie widziałem rodziców od lutego.

Próbując przekazać nadzieję i siłę na oddziale intensywnej terapii, Monika zaznacza, że. "W końcu kluczem do naszego zawodu, także w normalnych warunkach, jest to, że traktujemy pacjentów jak własnych rodziców, babcie, rodzeństwo czy ciocie. Myślenie, które kieruje naszą pracą, to myślenie o tym, jak chcielibyśmy, aby traktowano naszego krewnego w tej samej sytuacji; to prowadzi nas do prowadzenia optymalnej opieki nad każdym z nich. Mamy świadomość, że jesteśmy jedynymi twarzami, które widzą, a raczej jedynymi oczami dla PID. [pełne wyposażenie ochronne]. które musimy nieść, a które sprawiają, że wstajemy, trzymamy ich za rękę i uśmiechamy się oczami, aby poczuli się w towarzystwie".

Poleganie na wierze

Word zapytał ich także, czy mają wiarę i czy zaufanie do Boga pomaga im w tych okolicznościach. "Jestem wierzący i uważam, że bycie chrześcijaninem i bycie wykształconym bardzo pomaga", odpowiada Margarita. "Zarówno w tym, co mówiliśmy o pozytywnych sytuacjach, kiedy wszystko wydaje się bardzo łatwe i idzie gładko, jak i w tych negatywnych i smutnych, gdzie bardzo pomaga".

Marta dodaje.Polegam na wierze, nie zadaję sobie zbyt wielu pytań o powody i po prostu stawiam się na miejscu chorego, na przykład gdyby to był mój ojciec lub moja matka, i opiekuję się nim tak, jak chciałbym, żeby się nim opiekowano. "Moi rodzice są wierzący i modlą się za mnie." - dodaje, "i zapewniam ich, że robię wszystko, co mogę, by się chronić. Są ze mnie dumni, zostałem wychowany do służby innym. A mój mąż jest moim głównym wsparciem, przynosi mi spokój, którego czasem potrzebuję i to on odkrywa dla mnie, jak Bóg kieruje naszym życiem, kiedy ja nie widzę tego tak wyraźnie.

Przypadek Moniki ma pewną osobliwość: "Kiedy byłam w trzeciej klasie szkoły średniej, moja siostra brała udział w wypadku samochodowym, z którego ledwo uszła z życiem. Jestem wierząca i mocno wierzę, że to był cud Boży, ale w jego rękach było również postawienie na naszej drodze wspaniałych pracowników służby zdrowia, którzy pracowali na 200 %, aby uratować jej życie. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że chcę poświęcić swoje życie pomaganiu tak, jak oni pomagali mojej rodzinie; że w moim życiu chcę poświęcić się temu, aby ludzie czuli się tak, jak my czuliśmy się w tamtym momencie: wspierani, rozumiani i otoczeni przez najlepszy zespół opieki zdrowotnej, zarówno zawodowo, jak i osobiście"..

W ciężarówce

Jak w dzisiejszych czasach przewoźnicy i kierowcy ciężarówek znajdują siłę wśród niepewności i nerwów? Rubén Casasola odpowiada: "Myślenie o rodzinie i jej dobrostanie". "Najtrudniejsze jest to, że w ciężarówce jest dużo czasu na myślenie i może to wywołać niepokój. Zawsze ciężko jest być z dala od rodziny, a tym bardziej w tym czasie.". To co jest najbardziej stymulujące to "Myślę, że ludzie, których widzę w kolejkach w supermarketach, potrzebują nas. I że wielu z nich patrzy na Ciebie z wdzięcznością".. Żonaty ojciec dwójki dzieci, jest oddany "nasz patron święty Krzysztof", i podkreśla, że "Są ludzie, którzy pomagają nam, aby nasza praca była mniej ciężka, jak Guardia Civil i niektóre restauracje, które zdecydowały się być otwarte, abyśmy my, truckerzy, mogli napić się kawy.

Kapelani, wysokie ryzyko

Inną grupą podwyższonego ryzyka w ostatnich tygodniach są kapelani, lekarze duszy, a często także ciała. Spośród księży diecezjalnych i zakonników pełniących posługę duszpasterską, którzy na prośbę chorych lub ich rodzin zajmowali się chorymi w ośrodkach szpitalnych, do dwóch tygodni zmarli m.in. "około 70 w duszpasterstwie pracuje dla pacjentów Covid".Luis Argüello, biskup pomocniczy Valladolid i sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Hiszpanii. Ksiądz prałat dodał, że. "wiele innych". starsi ludzie umierali w domach dla starców lub w domach zakonnic. 

Arcybiskup Argüello nie podał więcej szczegółów, ale żniwo śmierci trwa nadal. W chwili oddania do druku, w Nawarze zmarło jeszcze dwóch księży, co zwiększyło do dziewięciu liczbę zmarłych w diecezji Pampeluna-Tudela, drugiej diecezji najbardziej dotkniętej przez Covid-19. Niemal w tym samym czasie Europa Press podała, że najbardziej dotknięty jest Madryt, gdzie od 11 marca w diecezji tej zarażonych jest łącznie 100 księży o różnym stopniu ciężkości, z czego 28 zmarło. Archidiecezja 23 marca podniosła tę liczbę do 130 i podała kilka sylwetek zmarłych. 

Kardynał Osoro wyraził "głęboki smutek". i dziękuję za ich "absolutne oddanie". na stronach "tam, gdzie konieczna jest obecność Chrystusa". Jednocześnie, daleki od zniechęcenia, arcybiskupstwo zgłosiło wdrożenie posługi kapelańskiej w zmedykalizowanych hotelach. Prezes EEC, kardynał Omella, odpowiedział Efe: "Niestety, jest już wielu księży i zakonników, którzy zmarli z powodu tego wirusa. Ta pandemia przypomina nam, jak ważna jest ochrona naszych starszych osób. Gratuluję opiekunkom i opiekunom w domach opieki, którzy świadczą tak wielką przysługę naszym seniorom. Dziękujemy rodzinom, które opiekują się osobami starszymi. Dziękuję z całego serca.

Papież Franciszek wielokrotnie modlił się za "lekarzy, pielęgniarek i księży zaangażowanych w opiekę nad chorymi z Covid-19", i opisał jego zachowanie jako "przykład bohaterstwa (24 marca). W Wielki Czwartek, podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, zaznaczył, że. "we Włoszech prawie 60 księży [w chwili pisania tekstu ponad 100].Umarli opiekując się chorymi, w szpitalach, u boku lekarzy i pielęgniarek: to święci obok".. Niemal równocześnie, w wywiadzie udzielonym kilku mediom, m.in. Tabletka y ABCpodkreślił, że do "Święci obok w tym trudnym czasie - to bohaterowie! Lekarze, zakonnice, księża, pracownicy, którzy wykonują swoje obowiązki, aby społeczeństwo mogło funkcjonować. Ilu lekarzy i pielęgniarek zginęło! Ilu księży, ile zakonnic zginęło! Serwowanie".

Lekcje od chorych

Kapelan Fundación Jiménez Díaz w Madrycie, José Ignacio Martínez Picazo, od 19 lat zajmuje się pacjentami tego szpitala, a w święto Wielkiej Nocy był tam wraz z żoną, José Ignacio Martínez Picazo. "z panią wiary, która wie, że temu, kto ma Boga, niczego nie brakuje. Wystarczy sam Bóg. Olga, pomóż mi pogratulować tym dobrym ludziom na Wielkanoc". A Olga mówi: "Szczęśliwa niedziela wielkanocna. I zawsze myśląc o Panu, wszystko pójdzie dla nas dobrze. Jestem wdzięczny, że ojciec José Ignacio przyszedł dzisiaj. Dla mnie to bardzo miłe"..

"Jesteśmy uprzywilejowani, bo jesteśmy w domu i robimy to, co każe nam robić rząd, Olga dodaje, "Ale poświęcenie wszystkich pracowników służby zdrowia pracujących i narażających swoje życie, to jest bezcenne. Dają życie za cenę swojego. 

Juan Jolín, kapelan szpitala utworzonego przy IFEMA, aby poradzić sobie z lawiną zarażonych, udzielił wywiadu TelecincoOpowiedzieli o tym na swojej stronie internetowej: "W szpitalu cudów IFEMA odbywa się nabożeństwo religijne, a "Ya es mediodía" udało się porozmawiać z jego kapelanem, Juanem Jolínem. O pracy swojej i swojego zespołu powiedział: "Słuchanie z uczuciem". Ta grupa księży jeździ do szpitala na kilka zmian, bo nie mogą być tam cały czas. Jednym z doświadczeń, które najbardziej go poruszyło, jest to, że to sami pacjenci dają mu lekcje: mówią ci, co ich martwi, ich rodziny, sytuacja, w której żyją, przyszłość..., powiedział ojciec Juan"..

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.