Fernando Natalio Chomali Garib urodził się w Santiago de Chile w 1957 roku. Pochodzi z Palestyny, kształcił się w międzynarodowej szkole i ma żydowskich przyjaciół. Studiował inżynierię lądową na Papieski Uniwersytet Katolicki w Chilena jednym z najlepszych uniwersytetów w Ameryce Łacińskiej. Po ukończeniu studiów odpowiedział na swoje powołanie i został wyświęcony na kapłana w 1991 roku.
Ekspert w dziedzinie bioetyki, mówi płynnie po francusku, angielsku i włosku. Został mianowany arcybiskupem Concepción (2011-2023), gdzie wyróżniał się bliskością ze społecznością, obroną praw socjalnych i zaangażowaniem na rzecz najsłabszych.
Obejmując nominację na arcybiskupa Santiago de Chile w 2023 r., stanął przed wyzwaniem kierowania diecezją w społeczeństwie naznaczonym sekularyzacją i kryzysem zaufania do Kościoła. W 2024 r. papież Franciszek mianował go kardynałem, doceniając jego pracę duszpasterską, odwagę w podejmowaniu kontrowersyjnych kwestii i oddanie doktrynie społecznej Kościoła.
W jaki sposób Jezus Chrystus może odpowiedzieć na obawy dzisiejszego społeczeństwa?
-Pierwszą rzeczą, którą widzę, jest to, że Jezus Chrystus nadal z mocą odpowiada na nasze życie, zwłaszcza w społeczeństwie, które, jak powiedziała św. "ma dość wszystkiego i jest pełen niczego".. Jest wiele świateł, które oślepiają, ale pozostawiają cię ślepym. Fascynującą rzeczą w Jezusie Chrystusie jest to, że oświeca, wskazuje drogę do szczęścia, ale jest głęboko pod prąd, co jest najbardziej widoczne w miejscach, do których nikt nie chce iść, takich jak więzienia.
Jak można to udowodnić? Ponieważ wielu ludzi nie widzi, by Jezus Chrystus silnie reagował.
-Cóż, to właśnie dlatego, że Jezus Chrystus pozwala się zobaczyć tam, gdzie nikt nie chce iść, gdzie nikt nie chce Go spotkać. Na przykład zrobiłem wystawę fotograficzną w więzieniu w Concepción, zatytułowaną Bóg jest w tych okolicach, widziałem go. Zaprosiliśmy rodzinę, przyjaciół i władze, a wielu z nich stwierdziło, że nigdy wcześniej nie byli w więzieniu. Właśnie tam widziałem Chrystusa najbardziej obecnego: w bólu, w bezbronności, tam, gdzie inni nie chcą patrzeć. Kontrastuje to z poszukiwaniem natychmiastowego dobrobytu, który pozostawia głęboką pustkę.
Jak Kościół reaguje na tych, którzy krytykują duszpasterskie podejście papieża, zwłaszcza w stosunku do najbardziej bezbronnych?
-Wydaje mi się, że ta krytyka wynika z braku zrozumienia tego, co oznacza bycie chrześcijaninem. Nie ma nic bardziej duchowego niż bycie uważnym na potrzeby ludzi. Niektórzy uważają, że jest to tylko spotkanie z Bogiem w odizolowanym i bardzo indywidualistycznym wymiarze, zapominając, że Bóg jest w potrzebujących. Papież wkroczył na pedagogiczną ścieżkę, która łączy wiarę z pracą, czymś, co - jak mówi - zaczyna się w działaniu, dociera do serca i w końcu inspiruje myśl.
Jakie propozycje powinien wnieść Kościół w dziedzinie kultury?
-Mocno wspierałbym filozofię, myślenie metafizyczne, które przenika debaty polityczne i ekonomiczne. Również dla wymiaru artystycznego, który jest w bardzo złym stanie, ponieważ nie pasuje do logiki rynku. Racjonalność, która dominuje, jest techniczno-naukowa, nadszedł czas, aby zintegrować etykę i estetykę, aby nadać sens społeczeństwu, które nie wydaje się zbyt szczęśliwe.
W wielu krajach na całym świecie rośnie liczba samobójstw wśród młodych ludzi. Jak Kościół może pomóc im odnaleźć sens życia?
-Kiedy my, chilijscy biskupi, odbyliśmy naszą ostatnią wizytację Ad LiminaDługo rozmawialiśmy o młodych ludziach. Wtedy papież powiedział coś, co mnie uderzyło: "Kiedy byłem młody, najpierw uczono nas treści, potem doktrynę przekształcano w uczucie, a uczucie w działanie. Dzisiaj młodzi ludzie są zupełnie inni; są bardziej nastawieni na działanie i bezpośrednie doświadczenie. Najpierw działają, potem dotyka to ich serc, a dopiero potem głęboko zastanawiają się nad tym, czego doświadczyli. To zmiana paradygmatu tego, w jaki sposób przekazujemy im wiarę"..
W tym zsekularyzowanym kontekście wielu dziadków cierpi, ponieważ widzą, że ich wnuki nie przyjęły lub utraciły wiarę. Co byś im powiedział?
-Powiedziałbym im, że nawet jeśli ich wnuki straciły wiarę w Boga, Bóg nie stracił wiary w ich wnuki. Zaufajcie, ponieważ Bóg zawsze znajdzie sposób, aby przywrócić je do waszych serc.
Jak poradzić sobie z postrzeganiem Kościoła jako oderwanego od dzisiejszego społeczeństwa?
My, katolicy, jesteśmy zbyt zapatrzeni w siebie, czasami samoświadomi w obliczu społeczeństwa, które postrzegamy jako antykatolickie. Nie sądzę, aby tak było. Musimy pokazywać piękno wiary poprzez żywe świadectwa, a nie poprzez wiarę zbiurokratyzowaną czy zideologizowaną. To jest to, co papież próbuje zrobić: zdesakralizować to, co kościelne i sakralizować to, co kościelne, czyli przywrócić centralne miejsce ludowi Bożemu, który jest fundamentalną częścią Kościoła.
"Dekonsekrować to, co kościelne", przez co rozumiesz klerykalizm?
-Ja też nie, właśnie przyszło mi to do głowy (śmiech). "Odsakralizowanie tego, co kościelne" oznacza pozbawienie struktur i formalności kościelnych, które czasami są postrzegane jako nietykalne, ich sztywności i dystansu. Z drugiej strony, "sakralizacja tego, co kościelne" oznaczałaby przywrócenie sakralnego charakteru wspólnotom wiernych, codziennemu życiu, w którym istotna jest bliskość, duszpasterskie towarzyszenie i odbicie Jezusa Chrystusa w świecie poprzez konkretne działania na rzecz bliźniego. Widzę ludzi, którzy są głęboko zranieni nieszczęściami, które zdarzają się 15 000 kilometrów od ich domów, ale nie robią nic dla sąsiada lub krewnego, któremu brakuje talerza z jedzeniem.
* Ten wywiad został opublikowany w drukowanym magazynie Omnes 1 lutego 2025 r.