Hiszpania

Podniesienie VAT na edukację nie przynosi nikomu korzyści

Maria José Atienza-7 października 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Przedstawienie projektu ogólnego budżetu państwa na przyszły rok przyniosło ze sobą niemiłą niespodziankę dla ponad dwóch milionów rodzin: możliwość podniesienia podatku VAT na edukację dotowaną przez państwo i prywatną do 21%. Podwyżka, którą ci, którzy jej bronią, próbowali sprzedać jako środek oszczędności finansowej w czasie kryzysu.

Nic bardziej mylnego. Zwiększenie 21% na dotowaną i prywatną edukację (lub na przykład na prywatną opiekę zdrowotną) doprowadziłoby, w przypadku zastosowania, nie tylko do wzrostu bieżących wydatków na edukację, ale także do utraty miejsc pracy, niższego poboru podatku dochodowego lub wzrostu zasiłków dla bezrobotnych. Zwróciły na to uwagę organizacje reprezentujące różne sektory edukacji prywatnej, zarówno formalnej, jak i nieformalnej, w ankiecie komunikat wydany w dniu 2 października na wieść o takiej możliwości. 

Najgorszy moment

Luis Centeno, Zastępca Sekretarza Generalnego Szkoły katolickiejeden z sygnatariuszy tej deklaracji mówi Revista Palabra, że "To najgorszy możliwy moment na podniesienie podatku VAT zarówno na prywatną edukację, jak i prywatną opiekę zdrowotną. Najbardziej na tej podwyżce ucierpią rodziny z klasy średniej i niższej". Jest to ciężki cios dla większości uczniów szkół dotowanych przez państwo, którzy nie pochodzą z zamożnych rodzin.

Wydaje się, że za tym środkiem nie przemawiają ani względy ekonomiczne, ani zapotrzebowanie społeczne; w rzeczywistości już teraz pojawiają się liczne głosy, nawet w ramach grup rządowych, które wskazują na nieefektywność tej możliwości, która - jak podkreśla zastępca sekretarza generalnego Escuelas Católicas - w żaden sposób nie stanowiłaby środka ograniczenia lub oszczędności w wydatkach publicznych, biorąc pod uwagę, że "ewentualne przeniesienie uczniów z edukacji prywatnej i dotowanej przez państwo do edukacji publicznej oznaczałoby znaczny wzrost wydatków publicznych na szkoły lub miejsca publiczne, które są dwukrotnie droższe od prywatnych lub dotowanych przez państwo"..

Na szczycie, oczywiście, problem, jaki stanowiłoby to dla "ponad dwa miliony uczniów i rodzin którzy uczęszczają do szkół dotowanych przez państwo lub prywatnych. Może to wpłynąć również na inne rodziny, które wysyłają swoje dzieci na prywatne uczelnie". i pracowników, tkanka biznesowa..., itd. która rozwija się wokół tych inicjatyw edukacyjnych. "W odniesieniu do liczby pracowników". - zaznacza Luis Centeno -. "tylko w edukacji dotowanej przez państwo, oni ponad 150 tys. osób, które mogą poważnie odczuć utratę pracy".. Innymi słowy, mówilibyśmy o spadku wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych i wzroście świadczeń społecznych dla tych, którzy straciliby pracę.

Ogranicza swobodę wyboru 

Wzrost, jaki ten wzrost podatku od towarów i usług miałby na wydatki gospodarstw domowych, mógłby wynieść nawet poważny problem dla wolności wyboru placówki oświatowej, "Rodzice mieliby mniejsze możliwości wyboru ze względu na wyższe koszty opłat za maturę czy studia; po drugie wpłynęłoby to na to, że część uczniów zdecydowałaby się przejść do szkolnictwa publicznego, bo nie byłoby ich stać na te opłaty, co doprowadziłoby do zamknięcia wielu szkół"

Skąd więc ta propozycja? 

Jak podkreśla Luis Centeno "Dotowana edukacja nie jest bynajmniej przywilejem, jest po prostu sposobem państwa na umożliwienie wszystkim klasom społecznym korzystania z prawa do edukacji bez względu na ich status ekonomiczny." a więc dalszy atak na prywatną i dotowaną przez państwo edukację "wszelkimi możliwymi środkami, aby edukacja publiczna była jedyną opcją dostępną dla zdecydowanej większości obywateli". jest w końcu środkiem dyskryminującym tych, którzy mają mniejsze zasoby ekonomiczne, ale takie samo prawo do wolności wyboru.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.