Kultura

Steven Schloeder: "Poprzez architekturę staramy się wyrazić głębszą prawdę".

W wywiadzie dla Omnes architekt i teolog Steven Schloeder omawia podstawowe aspekty architektury sakralnej i jej historyczny rozwój.

Loreto Rios-19 sierpnia 2023-Czas czytania: 11 minuty

Architekt i teolog Steven Schloeder stara się odpowiedzieć na współczesne wyzwania związane z budową kościołów katolickich, czerpiąc z symboliki, która towarzyszyła im na przestrzeni dziejów. W swojej książce Architektura w komunii (Ignatius Press), która nie została jeszcze przetłumaczona na język angielski, mówi o trzech głównych symbolach w języku architektury: ciele, świątyni i mieście.

W jaki sposób architektura symbolizuje i reprezentuje znaczenie tego, co jest obchodzone?

-Przede wszystkim budujemy kościoły dla celebracji liturgii, która z konieczności jest wspólnotowym wydarzeniem zgromadzonych razem wierzących w Chrystusa. Liturgia manifestuje Ciało Chrystusa. Kościół jest Ciałem Chrystusa i kontynuacją Ciała Chrystusa na ziemi. Jest to rzeczywistość fizyczna i duchowa, wieczna i doczesna, niebiańska i ziemska.

Bóg objawia się poprzez symbole, a Chrystus objawił nam znaczenie konkretnych symboli: symbolu ciała, krwi, Jego ukrzyżowania. Są to sakramentalne, skuteczne symbole, prawdziwa rzeczywistość, w której uczestniczymy. Liturgia jest zarówno materialna, jak i duchowa, wspólnotowa i hierarchiczna.

Kiedy zbliżamy się do kościoła z zewnątrz, z ulicy, pomaga nam to, że wygląda on jak kościół. Nie wszystkie współczesne kościoły wyglądają jak kościoły i jest to problem, którym należy się zająć. Kiedy zbliżamy się do kościoła, zbliżamy się do niebiańskiego Jeruzalem, Miasta Bożego, Ciała Chrystusa, Świątyni Ducha Świętego i myślę, że lokalna parafia lub katedra powinna być postrzegana jako obecność niebiańskiego Jeruzalem w naszym mieście. Jest to przerwa w tkance miasta, miejsce, w którym dzieje się coś świętego. W Księdze Objawienia pojawia się obraz niebiańskiego Jeruzalem, które zstępuje, Boga żyjącego pośród ludzi, i to jest to, co naprawdę powinniśmy widzieć, gdy widzimy kościół, i to, co nasze architektury powinny w jakiś sposób wyrażać.

Wnętrze kościoła św. Joachima i Anny, zaprojektowane przez Stevena Schloedera ©Steven J Schloeder AIA

Kiedy znajdujemy się wewnątrz Kościoła i zbliżamy się do ołtarza, język ołtarza pomaga nam zrozumieć, że wkraczamy w święte wydarzenie i święte miejsce. Bardzo ważny jest krucyfiks jako centralna ikona liturgii, jak powiedział kardynał Ratzinger.

To nie jest tylko posiłek, to nie jest tylko stół, to nie jest tylko zgromadzenie ludzi, ale ludzi na Ziemi i niebiańskiego Jeruzalem, Kościoła triumfującego. Myślę, że formalność języka architektury i rzeczy takie jak symetria, wysokość czy jakość materiałów mają fundamentalne znaczenie, ponieważ staramy się wyrazić coś, co jest niezwykle ważne. Wyrażamy znaczenie i godność poprzez wartość i sposób, w jaki traktujemy rzeczy w naszej kulturze materialnej.

Na przykład ołtarz to nie tylko drewniana deska, jak stół w jadalni. Dobre szaty liturgiczne, cenne przedmioty liturgiczne, takie jak kielich czy cyborium, dobre płótno i dobrej jakości kamień pomagają nam zrozumieć znaczenie tego, co się mówi. Następnie, oczywiście, są same teksty liturgiczne, modlitwy kapłana i odpowiedzi. To właśnie przekazuje intencję kościoła: złożenie tej doskonałej ofiary podczas mszy.

Dlatego właśnie istnieje dyscyplina liturgiczna: należy pościć przed przyjęciem Komunii, być w stanie łaski przed przyjęciem Komunii, odpowiednio się ubierać, mieć poczucie prawdziwej godności, jeśli chodzi o materialne otoczenie kościoła. Myślę, że jest to jedna z ważnych rzeczy w architekturze poprzednich pokoleń, że kościół był bardzo świadomy i celowy w swojej kulturze materialnej. architektoniczny.

Pokazało to, że było to coś bardzo ważnego i zasługiwało na naszą pełną uwagę.

Jak kościoły ewoluowały na przestrzeni czasu i jakie były najważniejsze punkty zwrotne?

-Wiemy, że początkowo wspólnoty spotykały się w domach. Bardzo wcześnie, w połowie II wieku, pojawiły się ślady konsekrowanych kościołów. Nie mamy na to dowodów archeologicznych, ponieważ zostały one utracone. Najwcześniejsze zachowane kościoły pochodzą z około sto lat później, ale mamy dowody w postaci dokumentów pisanych, że kościoły istniały około sto lat wcześniej, widoczne budynki, które można było zidentyfikować jako miejsca kultu. Chrześcijanie osiedlali się w społecznościach, które mogły posiadać ziemię i budować. Miało to miejsce bardzo wcześnie w historii chrześcijaństwa. Przed Konstantynem, podczas prześladowań na przełomie III i IV wieku, Laktancjusz, na przykład, historyk, mówi o niszczeniu dużych budynków w ramach prześladowań. Tak więc Kościół miał silną tożsamość, jeśli chodzi o pozostawienie swojego śladu w mieście lub wiosce.

Wygląd zewnętrzny kościoła Świętej Teresy z Liseux, zaprojektowany przez Stevena Schloedera ©Steven J Schloeder AIA

Euzebiusz ma fantastyczny fragment w swoim Historia o poświęceniu katedry w Tyrze, który mówi o symbolice, pięknie i znaczeniu budynku. Myślę, że Euzebiusz nie wymyśla tego języka architektury kościelnej, ale istniała już ugruntowana wiedza na temat tego, czym powinien być kościół, ponieważ pisze na początku IV wieku i ma w pełni ukształtowaną teologię architektury, która, jak sądzę, nie przyszła do niego niespodziewanie, ale wyraża to, co Kościół już kultywował. Tak więc istniały już monumentalne budynki, które były ważne i rozpoznawalne.

Być może za czasów Konstantyna, który jest głową Euzebiusza, Kościół prawdopodobnie przyjął formalność naśladującą dwór królewski, jak przystało na Króla Królów, Pana Panów. W tym czasie przyjęto plan bazyliki, tradycyjną formę kościoła, która pojawiła się w III wieku i prawdopodobnie nieco wcześniej. Od tego momentu nastąpiła seria innowacji stylistycznych: architektura bizantyjska, romańska, gotycka...

Chodzi o to, że każdy z tych stylów podąża za wzorcem. Znajdujemy podobieństwo w formalnym języku architektury. Przede wszystkim jest to język związany z ciałem: symetryczny i hierarchiczny (mamy głowę, klatkę piersiową, nogi...). I to jest coś cennego, co moim zdaniem musimy odzyskać zarówno w architekturze, jak i w sztuce: ponownie spotkać się z naszym ciałem w sensie sakramentalnym.

W kościele w kształcie krzyża głowa jest absydą, gdzie znajduje się siedziba biskupa, ponieważ reprezentuje Chrystusa rządzącego Kościołem, transept jest klatką piersiową, gdzie znajduje się ołtarz, serce; stamtąd wychodzą ramiona, a stopy są wejściem, ponieważ wchodzisz do Kościoła. Istnieje symboliczny sposób myślenia związany z ciałem.

Wierzę również, że odnosi się to do Wcielenia i broni go jako "logosu", który jest komunikatywny, formacyjny i tworzy rzeczywistość. Wcielenie Chrystusa w ludzkie ciało jest zawsze naszym wzorem do zrozumienia, kim jesteśmy jako osoby i jako Kościół. Natychmiast przypomina nam się św. Paweł (1 Kor 12:12).

Istnieje również język związany ze świątynią, Namiotem Spotkania i świątynią Salomona. Sam Chrystus mówi o swoim ciele jako o "świątyni". On sam ustanawia te relacje. Rozwija to święty Paweł, a także Euzebiusz. Zawsze myślimy o formie symbolicznie. W architekturze staramy się wyrazić głębszą prawdę.

W Objawieniu 21-22 widzimy, że przybytek zostaje przekształcony w miasto. Jeśli spojrzymy na gotycki kościół, to sposób, w jaki jest on przedstawiony, jest genialny: każda część budynku, cyborium lub baldachim nad ołtarzem, jest małym budynkiem. Przypory na zewnątrz budynku to małe kapliczki, a wszystkie kapliczki to małe domy, które tworzą miasto. Nawy i korytarze są jak drogi. Istnieją bezpośrednie analogie, które pomagają nam zrozumieć to wzajemne połączenie między ciałem, świątynią i miastem.

Przez wieki, niezależnie od stylu kościoła, jest to główny język, który w jakiś sposób odnosi się do faktu, że jesteśmy ciałem i żyjemy w budynkach, domach, które są domem rodzinnym, kościołem domowym. Ma to fundamentalne znaczenie dla znaczenia rodziny jako centralnego jądra społeczeństwa. Leży to również u podstaw koncepcji, że jesteśmy istotami społecznymi i musimy żyć we wspólnocie, aby się rozwijać. Kościół jako budynek i teologia architektury powinny w jakiś sposób reprezentować to wszystko. Są to koncepcje wierne sposobowi, w jaki Bóg nam się objawił: Ciało Chrystusa i Kościół jako świątynia, jako niebiańskie miasto.

Następnie dochodzimy do XX wieku, który jest radykalną przerwą. Szczególnie w Niemczech, dzięki pracy Rudolfa Schwarza i Bauhausu. Wiele innych osób, które nie były częścią Bauhausu, robiło podobne rzeczy, ale mówimy ogólnie o architekturze modernistycznej.

Kościoły przestają być hierarchiczne i zaczynają przybierać okrągłe formy. Niemieccy luteranie i katolicy zaczynają bawić się innymi, bardziej scentralizowanymi formami. I w tym momencie myślę, że straciliśmy jedność kościoła jako symbolicznej prezentacji niebiańskiej rzeczywistości. Nie chodzi o to, że jest on całkowicie oderwany od tego, co było wcześniej, ale scentralizowana forma, która generalnie ma jakąś formę przypominającą namiot, jest zdecydowanym zerwaniem ciągłości, która istniała 1900 lat wcześniej. Stała się ona główną formą architektury sakralnej w Europie i Ameryce, zwłaszcza po II wojnie światowej i powstaniu modernizmu. Wiele miast w Europie, które zostały zbombardowane, zostało odbudowanych w modernistycznych formach.

Jaka była ewolucja baptysterium i jego symboliki?

-Najważniejszą rzeczą w chrzcie jest to, że jest on jednym z sakramentów inicjacji, wprowadzającym nas do Ciała Chrystusa. We wcześniejszym obrzędzie, przed zmianami z lat sześćdziesiątych, istniał bardzo interesujący język związany z przejściem z obszaru ciemności do królestwa życia. Była seria modlitw, gdy osoba po raz pierwszy wchodziła do kościoła, ponieważ była wprowadzana do Królestwa. W tamtych czasach baptysterium było ogrodzone, z płotem wokół niego lub jakimś rodzajem urządzenia ochronnego, ponieważ istniało poczucie przywrócenia pierwotnej niewinności i prawości, a bramy raju zostały dla nas otwarte. Chrzest jest wejściem do Kościoła, do Królestwa Bożego, z ciemności i chaosu, a światło staje się bardzo ważnym elementem.

Teraz zwykle chrzcielnica jest umieszczana przy wejściu do kościoła, co nie jest błędem, w rzeczywistości jest to wejście do kościoła, ale często jest umieszczana w jednej linii z ołtarzem, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. Ponieważ w Ameryce w latach pięćdziesiątych XX wieku niemiecki liturgista opublikował książkę, w której powiedział, że najważniejszą rzeczą jest ołtarz, a następnie baptysterium, a wszyscy gromadzą się wokół obu. Więc ustawiają się w szeregu i wszyscy muszą iść wokół baptysterium, nie można mieć prostej procesji. Stało się to motywem stylistycznym.

Symbolem, który został utracony, jest to, że chrzcielnica jest również miejscem śmierci, gdzie umieramy dla naszych grzechów i stajemy się nowym człowiekiem. Baptysterium jest łonem, w którym rodzą się chrześcijanie, ale także grobem, w którym umieramy i rodzimy się w Chrystusie. Stare modele mogą być już nieaktualne: jeśli spojrzymy na niektóre słynne baptysteria, takie jak te w Pizie, Florencji czy Rawennie, mają one zazwyczaj kształt ośmiokąta, oparty na rzymskim mauzoleum. Musimy jednak znaleźć sposób na wyrażenie różnych znaczeń baptysterium: wody, życia, śmierci, włączenia w Ciało Chrystusa. My, architekci, bawimy się językiem bogatym w symbolikę, za pomocą którego staramy się przekazać i wesprzeć to, czego Kościół stara się nas nauczyć, a baptysterium jest w tym sensie mikrokosmosem.

Uważam, że w architekturze w ciągu ostatnich dwudziestu lat pracowaliśmy nad odzyskaniem sakramentalnego wymiaru budynku.

A konfesjonał?

-To, co wiemy o spowiedzi, to to, że w dawnych czasach, kiedy mordercy byli w drodze na egzekucję, wołali: "Zgrzeszyłem, módlcie się za mnie". Mamy na to pewne dokumenty. We wczesnym kościele do spowiedzi można było przystąpić raz w życiu, więc zwykle miało to miejsce pod koniec życia. Trzeba było stanąć na schodach kościoła i wyznać swoje grzechy biskupowi. I wszyscy o tym wiedzieli. Myślę więc, że rozsądne było rozwinięcie prywatnej spowiedzi z bardziej duszpasterskiej perspektywy, która została szczególnie rozwinięta przez mnichów w Irlandii.

W dzisiejszych czasach widziałem konfesjonały, które mają szklane kabiny, jak przestrzeń biurowa, ze stołem dla penitenta i spowiednika. Jest to bardzo transakcyjne. Myślę, że musimy odzyskać poczucie spowiedzi jako sakramentu, który zasługuje na własną przestrzeń, taką jak barokowy konfesjonał, w którym ksiądz znajduje się w centrum, a po obu stronach jest miejsce dla penitentów. Staje się ona obiektem w przestrzeni, w miejscu sakramentu.

W ciągu ostatnich dwudziestu lat nastąpiła rewizja znaczenia prywatnej, dyskretnej i anonimowej spowiedzi, zarówno dla kapłana, jak i penitenta. Jest to spotkanie z Chrystusem za pośrednictwem szafarza i słów kapłana Chrystusa. Znajdujemy się w interesującym okresie rozwoju architektury sakralnej, gdzie mamy kapłana twarzą w twarz i zapoznajemy się z nim, i to samo dotyczy spowiedzi.

Jako teolog i architekt staram się dopracować język aranżacji architektonicznej i formy, tak aby wspierał to, co Kościół robi sakramentalnie.

Jakie cechy muszą mieć elementy sanktuarium i co należy wziąć pod uwagę podczas ich budowy?

-Ołtarz jest centralny i dominujący, a ambo jest miejscem głoszenia. W czasach św. Jana Pawła II powstała koncepcja "dwóch stołów": stołu ofiary i stołu Słowa. Myślę, że ważne jest ustanowienie relacji między głoszonym Słowem a Słowem jako chlebem (Mt 4, 4). Są to dwa elementy, które powinny być architektonicznie powiązane.

Ołtarz kościoła św. Klary z Asyżu, zaprojektowany przez Stevena Schloedera ©Steven J Schloeder AIA

Następnie mamy również miejsce rezerwacji eucharystycznej, tabernakulum. Nie wiem, jak wygląda sytuacja w Hiszpanii, ale kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych był duży ruch, aby wydzielić tabernakulum do osobnej kaplicy. Było to w pewnym sensie narzucone przez liturgistów. Obecnie tendencja jest taka, aby przywrócić tabernakulum w świątyni, i myślę, że słusznie. Jednym z argumentów było to, że skoro kapłan stoi teraz twarzą do zgromadzenia, to odwraca się plecami do tabernakulum.

Ale język przybytku już to rozwiązuje. Jest to Namiot Spotkania. Jest odpowiednio nieprzezroczysty, solidny i przykryty, więc jest to jego własny pokój, jego własna święta przestrzeń, gdy jest odpowiednio skonstruowany. To ten sam język "ukrywania" lub "zasłaniania", który występuje w Namiocie Spotkania lub w świątyni Salomona. Kiedy drzwi są zamknięte, życie może toczyć się dalej. Kiedy są otwarte, widzimy Pana w Jego chwale, w shehinah. To pozwala nam żyć w obecności Boga. Bo jeśli widzimy Boga twarzą w twarz, co możemy zrobić poza padnięciem na kolana w uwielbieniu?

Myślę, że punkt, w którym teraz jesteśmy, przywracając tabernakulum na jego pierwotne miejsce, działa, ponieważ kiedy wchodzimy do kościoła, klękamy przed Panem, który jest w tabernakulum, nie musimy się rozglądać, aby Go znaleźć.

Jeśli chodzi o stolicę biskupią, dokumenty kościelne wskazują, że podkreśla ona obecność kapłana jako Chrystusa, który przewodniczy swojemu ludowi. Kapłan reprezentuje biskupa. Jest to miejsce godności, miejsce przewodniczącyKościół nie mówi nam o tym zbyt wiele. Kościół nie mówi nam zbyt wiele na ten temat. W niektórych starszych dokumentach mówi się o tym, że siedzenie powinno znajdować się na szczycie, w najwyższym punkcie sanktuarium, ale nie powinno wyglądać jak tron. Jeśli jednak spojrzeć na jakikolwiek królewski tron, to zawsze znajduje się on w najwyższym miejscu, w centrum. Język tego miejsca zawiera więc mieszane przesłania. Jest to miejsce służby, miejsce przewodniczenia, ale nie powinno być tronem ani katedrą.

Jest też sam krucyfiks. Według słów kardynała Ratzingera jest to centralna ikona liturgii, ponieważ wszystko ma związek z drewnem krzyża, ukrzyżowaniem Chrystusa i Jego śmiercią na krzyżu. Gdzie więc jest najlepsze miejsce, aby go umieścić? Co on reprezentuje? Nie modlimy się do krzyża, nie modlimy się do Chrystusa, uczestniczymy z Chrystusem w Jego ofierze dla Ojca, i to jest teologia krzyża, to jest centralne przesłanie mszy w jej sakramentalnym, kapłańskim i ofiarniczym sensie.

Chrystus Najwyższy Kapłan ofiarujący się na krzyżu. Przy Święto wiaryRatzinger powiedział, że krucyfiks staje się otwartym ikonostasem, na który spogląda zarówno kapłan, jak i zgromadzeni. Znajduje się pośrodku, nad ołtarzem, i myślę, że jest to cenne i rozsądne miejsce, staje się punktem odniesienia wspólnym dla całego Kościoła w modlitwie, kapłana służebnego i królewskiego kapłaństwa, chrztu, ofiarowania naszego życia zjednoczonego z ministrem w jednym kapłanie.

Taka jest dynamika liturgii, którą krzyż powinien wspierać. Ma to znaczenie dla rozwoju teologii świeckich jako członków kapłaństwa chrzcielnego. I to było bardzo jasne przesłanie w dokumentach Soboru Watykańskiego II, że naprawdę istnieje ofiara, do której złożenia my, świeccy, jesteśmy wezwani, a jest to ofiara z listu św. Pawła do Rzymian: stawcie się "ofiarą żywą, świętą, Bogu przyjemną" (Rz 12,1). Wierzę więc, że jesteśmy wezwani, by wziąć całe nasze życie i przynieść je na ołtarz. Składając ofiarę chleba i wina, ofiarowujemy nasze serca Chrystusowi, aby je uzdrowił, a także ofiarowujemy nasze własne życie.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.