Kultura

Luis Rosales czyli przepełniony smak radości

Poetę z Granady można określić jako otwartego na radość, rozumianą przede wszystkim jako dar i bezpośrednią konsekwencję stworzenia przez Boga oraz akceptacji bólu jako części życia.

Carmelo Guillén-1 lipca 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Jest wiele aspektów twórczości literackiej Luisa Rosalesa, które zawsze przyciągały moją uwagę, między innymi jego upór w prawidłowym posługiwaniu się językiem, rozumianym jako środek komunikacji i jako system instalacji życiowej, czy też inteligentna zdolność do przekształcania rzeczywistości w sugestywne słowa poetyckie, błyskotliwie wyczuwalne, oraz obfity strumień inspiracji. Jednak żaden nie jest dla mnie bardziej atrakcyjny niż jego ogromna łatwość w wydobywaniu najlepszego oblicza rzeczywistości, jakim jest radość.

Z tego jego wersu: "życie jest darmowym cudem", wie się, że jego poezji można zaufać, że z pewności tego, co realne, można uzyskać teksty zaskakujące i zapadające w pamięć, jak te, które pisze.

Tytuły takie jak np. Płonący dom, Radość serca o Pamiętnik zmartwychwstania już zarysowuje główne linie jego twórczego podejścia, które zawsze wypływa ze światła, jakie daje samo życie. Każde wydarzenie, każdy drobny szczegół, każde podejście do własnej egzystencji jest dla niego materiałem poetyckim, zwłaszcza gdy, jak sam stwierdził, "tylko rozświetla to, co w nas najlepsze".

Jeśli prześledzimy jego twórczość poetycką, to o Rosalesie możemy powiedzieć, że. to poeta otwarty na radość, rozumianą przede wszystkim jako dar i bezpośrednią konsekwencję stworzenia przez Boga. Nie mogło być dla niego inaczej: człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo swego Stwórcy, musi odzwierciedlać nie tylko Jego dobro, czy piękno, czy prawdę, czy niepowtarzalność, ale także Jego radość. Bóg jest w sobie radością w najpełniejszym stopniu. Ale ta radość nie jest czymś odosobnionym, ale - jak powiedziałby św. Josemaría Escrivá - jest radością samą w sobie, "ma swoje korzenie w formie krzyża".

Tak więc, w każdym podejściu do lirycznej trajektorii poety z Granady, niezbędne jest zagłębienie się w interakcję między bólem a radością, która stanowi solidną podstawę jego myśli i metafizyki, bez upierania się przy jednym aspekcie bardziej niż przy drugim, ponieważ oba odzwierciedlają ten sam wewnętrzny ogień. Wiele jego mikrowierszy - czyli sporo wersów: aforyzmów czy iskier o własnej autonomii - to pokazuje. W rzeczywistości Rosales sam stwierdza, że "ludzie, którzy nie znają bólu są jak niebłogosławione kościoły/ jak odrobina piasku, która marzy o byciu plażą/ jak odrobina morza", bo "ból jest prawem ciążenia duszy, / przychodzi do nas oświetlając nas, zaklinając nasze kości".. Był bohaterem tego doświadczenia po śmierci trójki rodzeństwa, po matce - punkt wyjścia do napisania Płonący dom- i wreszcie ojca, oprócz tej, której doświadczył również po śmierci kilku niekwestionowanych bliskich przyjaciół (m.in. Juan Panero).

"Każdy ból" -podkreśla. "Dzięki niej poznajemy świat na nowo, każdy nowy ból jest olśniewającym przebłyskiem prawdy". I właśnie w tej enklawie uwidacznia się znaczenie radości - mówi: "Czuwaj nad swoją radością, a reszta również będzie ci dana. Czuwaj nad swoją radością, ale nie wyruszaj na jej poszukiwanie. To nie jest konieczne. Gdy z wiekiem spowalnia się impuls życiowy, trzeba nauczyć się żyć".Jest to warunek konieczny do utrzymania stanu spokoju i pogody ducha, którego wymaga przemijający wiek. Jeśli zagubi się nadprzyrodzony sens cierpienia - często wyraża się on w taki czy inny sposób - radość przestaje przynosić owoce. Te dwie rzeczy, jak twierdzę, idą w parze. Rzeczywiście tak jest, "Kiedy sięgają dna, smutek i radość są zawsze pomieszane".

To, co Rosales czasami określa jako "kręgi płaczu". jest tym, co niewątpliwie wyjaśnia tajemnicę ludzkiego istnienia, a więc i tajemnicę radości. Ale, w tym momencie, czym jest ból? Mówi o tym bardzo wyraźnie: "jest płomieniem Twego nawiedzenia"Innymi słowy, manifestacja Boga, jego bliskości, obecności; uświadomienie sobie, że jesteśmy w jego rękach i że jesteśmy wiernym odbiciem jego woli: "długa podróż, / to długa podróż, która zawsze nas zbliża, / która prowadzi nas do kraju, w którym wszyscy ludzie są równi; / tak jak słowo Bóg, jego dzianie się nie ma narodzin, / ale objawienie, / tak jak słowo Bóg, czyni nas z drewna, aby nas spalić"..

Na pewno w tym momencie ma się wrażenie, że ten stanowczy i spójny katolicyzm, który Rosales zawsze pokazywał, teraz wyłania się bardziej wymownie niż kiedykolwiek wcześniej.Z jednej strony nadaje sens zrównaniu lub braterstwu istot ludzkich, które będzie tak ważne w jego ostatecznej poezji, kosmopolitycznej w charakterze, ze wspólnym ojcem, Bogiem; z drugiej strony odzwierciedla to, co tradycyjnie rozumiemy jako "nawrócenie serca" (to ostatnie, nawiasem mówiąc, bardzo Rosalesowskie słowo): człowiek musi pozwolić się skruszyć boskiemu słowu. Jeśli poeta czegoś od siebie wymaga, to własnej wewnętrznej przemiany, pod osłoną boskiego miłosierdzia, którego potrzebują wszystkie jednostki. W długim wierszu "konfesyjny i oracyjny zarazem, poemat rekapitulacji egzystencjalnej".jak to określił Luis Felipe Vivanco, zatytułowany ".Mercy"Rozwija tę wstępującą drogę do miłości Boga Ojca i podejmuje ją z płaczu, ze skóry zdumienia, które odzwierciedla cierpienie, z pełną ufnością, że jej owocem jest radość i szczęście.Dziś to się zaczyna / To wniebowstąpienie uciszone gorączką zdumienia; / Powiedz mi, powiedz mi, Panie, czym jest ta moja radość / Dlaczego mój głos smakuje jak drewno, gdy nazywam Cię / Jaką płonącą wizję nazywamy miłością / Czy nie nadeszła noc, w której wszystko się łączy / Niech Twoja wola wypełni się we mnie, mój Boże".

Niewątpliwie światło i całe możliwe słownictwo w obrębie pola semantycznego luminescencji (zapalony, ogień, płonący...) posłuży naszemu poecie jako nić przewodnia do rozwikłania toku jego poetyckiego dyskursu: że radość jest bezpośrednią konsekwencją akceptacji bólu: "powinno liczyć się tylko to, byś / wyraźnie odróżniał posiadanie satysfakcji od posiadania radości / to jest klucz do życia".Proces uczenia się, który jest nabywany przez lata, ale ma swoje początki w "synowska pamięć, którą wciąż mamy o Bogu", to znaczy w głoszeniu wiedzy, że jesteśmy Jego dziećmi. Aby to zaakceptować, nic nie jest bardziej potrzebne niż ćwiczenie cierpliwości, jak zapowiada w jednym ze swoich utworów: "czekanie jest częścią radości".i kończy się na niuansach: "tej trzeźwej radości, która ani nie przeszkadza, ani nie obraża".   Jeśli w słynnym sonecie José Hierro, poeta bliski czasowo Rosalesowi, mówi bez miejsca na kwalifikacje, że doszedł do radości przez ból, to nasz autor nie wypada w tym sensie blado: dla niego świat wokół niego nosi domyślne piętno bólu, ale to, zamiast być przeszkodą, jest wzbogacającym sokiem istoty ludzkiej, radosnym kantykiem, który generuje optymizm, ewidentnym potwierdzeniem, że tak jak dom w jego długim poemacie kończy się oświetlony, tak samo jego duch, w pełnej gotowości do przyjęcia wszystkiego, co przychodzi na jego drogę, pozostawiając nam dowód, że jego poezja, jako całość, jest prawdziwym odniesieniem najbardziej płodnej i promiennej poezji religijnej XX wieku.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.