Praktycznie ograniczona do rodzinnej wioski Le Creusot, kariera literacka Christiana Bobina pokazuje go jako nieruchomego podróżnika, stacjonującego w określonej enklawie, na wzór amerykańskiego poety Emily DickinsonPodobno bardzo ją podziwiał i był znany ze swojego zamiłowania do samotności. Bez internetu, bez komputera - tak się o nim mówi - książki były jego wielkimi i wiernymi przyjaciółmi. Więzień w kołysce (2005) relacjonuje swoje dzieciństwo: "Każde lato spędzałem zamknięty w domu, wędrując po krużganku lektur, rozkoszując się cudowną świeżością tego czy innego zdania. Kiedy chciałem wyjść, anioł zamykał drzwi. Porzucałem swój projekt i wracałem do pokoju. Anioł zabrał mi moje życie. Odnalazłem je ponownie w książkach". I to właśnie w tej przestrzeni samotności bardzo młody poeta zaczyna istnieć, znajdując nie tylko w książkach, ale także w sąsiedniej naturze, swoje terytoria intymności.
Kontemplacyjny jak najbardziej, wykwintność jego prozy, drobiazgowość opisów i wewnętrzne wyrafinowanie pozwalają mu być uważanym za czołowego autora. Nikt tak jak on nie sprawia, że codzienne życie może być tak wzbogacające, tak zdumiewające, tak przytłaczające.Możesz widzieć dobrze tylko wtedy, gdy nie szukasz własnego interesu w tym, co widzisz".. Lub, jak wyraził to poeta Jesús Montiel, wielki entuzjasta jego twórczości, Bibon stara się wcielić w życie motto dominikańskiego świętego Tomasza z Akwinu contemplata aliis tradereDla tego francuskiego autora pisanie jest sposobem na wyjście z siebie: "... aby dać innym to, co zostało rozważone, ponieważ pisanie jest dla tego francuskiego autora sposobem na wyjście z siebie ".Piszę, żeby się od siebie uwolnić".
Motywy literackie
Wiele z jego motywów literackich wynika z tego, czego doświadcza na co dzień, ciągłych i nieznaczących odkryć we wszystkich przypadkach: kontemplacja chmur, spotkanie z dzikimi kwiatami, lot motyla, lot wróbli..., objawienia, krótko mówiąc, które prowadzą go do myślenia, że nic nie jest ukryte i że "... nie ma nic ukrytego...".wszystko jest w naszym zasięgu". Warto więc zwrócić uwagę na jeden z wielu podanych przez niego opisów: "...".Krzew róży, który drży pod kuchennym oknem [...], akacje [...], magnolia [...], która zasypia i budzi się ze śpiewem turkawek i lipa przed moim oknem, której zielone iskierki wybuchają na stronie książki, którą czytam, są częścią mojej rodziny i chociaż zakorzenione na zawsze tam, gdzie są, ich liście, w moim sercu, które je kocha, dotykają się i rozmawiają ze sobą."Jest to wzniosły tekst, podobnie jak wiele innych, w którym wyraża ogrom życia, które wchłania z samej natury w jej pierwotnej prostocie. Jednak jego zdolność kontemplacyjna nie kończy się tutaj; rozciąga się znacznie dalej: "...".W środku dnia są wyspy światła. Czyste, świeże, ciche, natychmiastowe wyspy. Tylko miłość wie, jak je znaleźć".
Jest bardzo jasne, gdzie leży źródło tego odkrywczego spojrzenia: ".Piękno pochodzi z miłości, miłość pochodzi z uwagi. Prosta uwaga na to, co proste, pokorna uwaga na to, co pokorne, żywa uwaga na całe życie". Metafizyka dobra, którą, jeśli pójdziemy dalej, autor nieuchronnie opiera na Bogu: "...dobroć Boga jest metafizyką dobra".Jeśli Boga nie ma w naszych historiach miłosnych, to nasze historie stają się mętne, rozpadają się i toną. Nie jest konieczne, aby Bóg był nazwany. Nie jest nawet konieczne, aby ci, którzy się kochają, znali Jego imię: wystarczy, że spotkają się w niebie na tej ziemi". W tym Bogu, który przypomina Boga św. Teresy od Jezusa, która, bez potrzeby nawiązywania do Niego, widziała Go wśród garnków i patelni; tego samego Boga, którego Bobin ogłasza, gdy mówi o swoim ojcu: "...".Codzienne życie mojego ojca mówiło wystarczająco dużo o Bogu bez potrzeby nazywania Go.lub ten, który znajduje we wszystkim: "...".Znalazłem Boga w stawach, w zapachu wiciokrzewu, w czystości niektórych książek, a nawet w ateistach.
Niewątpliwie w tych ramach tematycznych postrzegane jest spojrzenie Bobina, zawsze w służbie wewnętrznego piękna samej rzeczywistości, w takim stopniu, w jakim jakość piękna zapewnia mu wyjątkowe doświadczenie dobra, uczciwości, oparte na tym, co uważnie obserwuje, bez uciekania się do moralizmu w celu uzasadnienia swoich tekstów literackich. Piękno samo w sobie przyciąga go, porusza i wznosi do zachwycającego sposobu poznawania prawdy o świecie: "Piętnaście sekund czystości tu, dziesięć sekund więcej tam: przy odrobinie szczęścia, kiedy opuszczę swoje życie, będzie w nim wystarczająco dużo czystości, by wypełnić godzinę". I faktem jest, że: "Dzień, w którym pozwalamy sobie na odrobinę życzliwości, jest dniem, którego śmierć nie może już wyrwać z kalendarza"; pomysł, który przyswoił od swojego ojca: "Obserwując życie mojego ojca, nauczyłem się, czym jest dobroć i że jest to jedyna rzeczywistość, jaką możemy kiedykolwiek znaleźć w tym nierealnym życiu". Podsumowując: "Wszystko, co wiem o niebie, pochodzi ze zdumienia, jakiego doświadczam z powodu niewytłumaczalnej dobroci tej lub innej osoby, rozświetlonej słowem lub gestem tak czystym, że fakt, iż na świecie nie ma nic, co mogłoby być jego źródłem, nagle mi się narzuca.".
Śmierć
Istnieje wiele innych możliwych wątków, które można rozwikłać z poetyckiej myśli Christiana Bobina. Aby w jakiś sposób zakończyć, skupię się na bardzo wyraźnym - śmierci - który jest bardzo żywy w jednej z jego publikacji, książce Wskrzeszeniew którym, z charakterystyczną dla siebie poetycką, przeźroczystą i pełną napięcia prozą, rozwija serię rozważań opartych na śmierci swojego ojca, cierpiącego na chorobę Alzheimera. Jak zauważa Víctor Herrera de Miguel w pięknie napisanym artykule zatytułowanym Dar otrzymywania. Otwarty uczeń autorstwa Christiana Bobina: "Drzwi wyjściowe egzystencji są w poetyce Bobina progiem życia: zdarza się, że kiedy życie traci swoją horyzontalną ekspansję, pojawia się nowa wertykalność. W swojej twórczości często podejmuje dialog ze zmarłymi, których interpeluje i opowiada o świecie, z którymi czuje, że jest w podróży.". Aby docenić tę wspaniałą obecność śmierci, należy zauważyć, że pochwale Bobina towarzyszy hymn na cześć życia. To wyjaśnia, dlaczego pisze takie frazy jak "Śmierć doskonali swoje dzieło" o "Jego śmierć [jego ojca] nagle przyszedł go pocieszyć"lub wreszcie: "Miłość do zmarłych jest najjaśniejszą rzeczą, jaka istnieje.". I jak stwierdza cytowany powyżej Montiel: "Bobin podchodzi do kwestii śmierci i choroby z perspektywy diametralnie odmiennej od współczesnej literatury: zamiast jako przypadkowe wydarzenie lub powód do pique, [jako] szansa na rozwój lub możliwość transcendencji.". W rzeczywistości, w odniesieniu do dzieła miłosierdzia odwiedzania chorych, stwierdza się: "... dzieło miłosierdzia odwiedzania chorych jest dziełem miłosierdzia...".Odwiedzenie chorego to najbardziej niezwykła podróż, jaką można odbyć w tym życiu.".
Koda
W tym miejscu ostatecznie zostawiam otwartą furtkę, aby czytelnik - z takiego podejścia do twórczości Bobina - mógł zajrzeć do którejkolwiek z jego książek, prawdziwych studni światła, w których odnajdzie nagość kogoś, kto patrzy na Boga i uświadamia sobie, że "...Bóg nie jest mężczyzną, lecz kobietą...".jedyną prawdziwą rzeczą w życiu jest serce".