Świat

Kongijscy prałaci widzą w Covid-19 szansę na przyszłość

Od zaprzeczenia do paniki. Jednak po dwóch miesiącach od wybuchu pandemii Kongijczycy są zaskoczeni stosunkowo niską liczbą osób dotkniętych chorobą. Kardynał i starsi prałaci widzą w konsekwencjach Covid-19 szansę dla Kościoła i społeczeństwa.

Vianney Mugangu-5 lipiec 2020 r.-Czas czytania: 6 minuty

W grudniu 2019 roku, kiedy przygotowywano święta Bożego Narodzenia, gdyby jakiemukolwiek Kongijczykowi powiedziano, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy jego życie zostanie radykalnie zmienione przez pochodzący z Chin niejasny wirus o nazwie Covid-19, nie uwierzyłby i bardzo by się śmiał... Śmiech, bo Chiny wydają się odległe, nawet jeśli niektórzy rodacy robią tam dobre interesy. 

Pod koniec 2019 roku nadal nie byliśmy zbytnio zaniepokojeni, pomimo wiadomości o pewnym koronawirusie, który był w szczytowym momencie w Chinach, a który zaczynał dotyczyć niektórych regionów Europy. Byliśmy tak niezainteresowani tą odległą i powtarzającą się wiadomością, że miała ona nawet nudną stronę.

Zaskoczenie, sceptycyzm i panika

No i przyszła niespodzianka. Na początku marca 2020 roku, trzy miesiące później, dowiedzieliśmy się o pierwszym znanym przypadku koronawirusa w Kinszasie, stolicy Demokratycznej Republiki Konga. Pochodził z jednego z europejskich miast, ze względu na duży ruch lotniczy między naszym krajem a tym kontynentem. Niebezpieczeństwo nie było tak daleko! To było w powietrzu i stres związany z zarażeniem już się pojawiał. 

Władze cywilne potraktowały zagrożenie poważnie i po odizolowaniu podejrzanego przypadku nałożyły środki zapobiegające rozprzestrzenianiu się choroby wśród ludności stolicy, izolując ją od reszty kraju, choć choroba postępowała w prowincjach.

W dniu 17 czerwca 2020 r. jedenaście prowincji dotkniętych chorobą to Kinszasa - 4 772 przypadki; Kongo Środkowe - 246; Kiwu Południowe - 108; Górna Katanga - 72; Kiwu Północne - 54; Tshopo - 3; Ituri - 2; Kwilu - 2; Kwango - 1; Górne Lomani - 1; Equateur - 1. W sumie 112 zgonów i 613 wyleczonych.

Wszyscy wiedzieli, że rozwiązłość i brak higieny, dobrze znane w dzielnicach robotniczych, mogą spowodować wybuch pandemii o alarmujących rozmiarach. To, co działo się w Hiszpanii, we Francji, a zwłaszcza we Włoszech, przyprawiało nas o gęsią skórkę.

Choć niektórzy zachorowali, duża część społeczeństwa pozostała sceptyczna, zwykle z niewiedzy. W prywatnych rozmowach często pojawiał się komentarz: "Gdzie są ofiary tej choroby, nie widzimy żadnych! Albo słyszymy, że mówi się: "Ten Covid 19 to tylko pretekst dla naszych władz, by przyciągnąć międzynarodową pomoc!

Jednak wraz ze znacznym wzrostem liczby ofiar, sytuacja uległa zmianie. Przeszliśmy od zaprzeczania do paniki, do punktu, w którym zainfekowani ludzie czują się zawstydzony by ogłosić to swoim bliskim. Co gorsza, ludność zaczęła unikać i opuszczać szpitale, w których leczeni są chorzy na koronawirusy. 

Ręka Opatrzności

Dwa miesiące po wybuchu pandemii zaskoczyła nas stosunkowo niska liczba ofiar Covid 19 w Afryce. Podawano kilka powodów: młodość ludności kongijskiej, podczas gdy wiemy, że czynnik wieku jest bardzo istotny wśród ofiar; hipoteza, wciąż do udowodnienia, o rodzaju odporności wynikającej z leków przeciwmalarycznych, które przywykliśmy przyjmować w tych szerokościach geograficznych; inna hipoteza, wciąż do udowodnienia, 

tropikalne wysokie temperatury...

Ale jedno jest pewne: po trzech miesiącach trwania Covid 19 w najbardziej dotkniętych krajach europejskich liczba zabitych sięga już trzydziestu tysięcy, podczas gdy w Kongo w tym samym okresie czasu mamy ledwie sto ofiar. Wielu odbierało tę łagodność w liczbie ofiar koronawirusa jako szczególną ochronę Opatrzności Bożej, która chroniła kraje najmniej przygotowane do stawienia czoła tej katastrofie. 

Liczba ofiar z pewnością wzrosła w ostatnich tygodniach, ale daleko nam do setek zgonów dziennie, których Europa doświadczała w szczytowym okresie pandemii. Bóg opiekuje się swoimi najsłabszymi dziećmi, spora część wierzących myśli łagodnie... Afrykanie w swojej legendarnej religijności są przekonani, że Opatrzność Boża interweniuje i interweniowała. Tak naprawdę środki na walkę z kryzysem nie są w pełni skoncentrowane, zarówno jeśli chodzi o placówki służby zdrowia, jak i sprzęt, który pozwoliłby na poradzenie sobie z wielką katastrofą, której się obawialiśmy.

Problemy w strukturach służby zdrowia

Władze kongijskie podjęły pewne odważne kroki w celu powstrzymania choroby i leczenia zarażonych: wyznaczono specjalnie upoważnione szpitale do przyjmowania chorych; ogłoszono stan zagrożenia dla zdrowia, aby przyspieszyć podejmowanie decyzji; skierowano środki finansowe do sektora opieki zdrowotnej.

W stolicy, wśród wybranych szpitali, znajduje się Monieckie Centrum Szpitalne, w którym jestem kapelanem. Jest to jeden z najlepszych ośrodków zdrowia w mieście, posiadający około 200 łóżek. Znajduje się na obrzeżach stolicy, Kinszasy. 

Podobnie jak inne ośrodki, ten cywilny, ale inspirowany chrześcijaństwem szpital przeznaczył część swoich pomieszczeń na przyjęcie wyłącznie pacjentów Covid-19. Jak tylko ten ośrodek Covid, o pojemności około czterdziestu łóżek, został otwarty, był pełen.  

W rzeczywistości, niestety, pacjenci z koronawirusem są nadal stygmatyzowani i unikani w kongijskich szpitalach. Tu jeden z wyleczonych pacjentów zauważył, niedawno z wdzięcznością: "Tutaj nie byłem traktowany jak pacjent, ale jak brat! Wielu pacjentów musi być przenoszonych do innych placówek, ponieważ ilość miejsc jest ograniczona.

Bezprecedensowa sytuacja eklezjalna

Władze podjęły działania mające na celu ograniczenie zarażenia: obowiązkowe używanie masek; zakaz publicznych zgromadzeń powyżej 20 osób, a tym samym kultu religijnego. Ludność Konga szacuje się obecnie na około 70 milionów, z czego prawie połowa to katolicy. Aby wesprzeć władzę cywilną, Konferencja Episkopatu Konga (CENCO) również zadekretowała zawieszenie uroczystości i innych działań parafialnych. Działalność kościelna została znacznie ograniczona, ze względu na brak Mszy Świętych i sprawowania innych sakramentów.

Dwaj wybitni przedstawiciele kongijskiego episkopatu - arcybiskup Kinszasy, kardynał Fridolin Ambongo, i biskup diecezji Molegbe, monsignor Dominique Bula Matari - uprzejmie udzielili nam wywiadów, w których odnoszą się do obecnej sytuacji duszpasterskiej i do post-pandemii. Arcybiskup Kinszasy przyznał się do trudności spowodowanych tą okolicznością: "Jesteśmy zablokowani! Nasze normalne funkcjonowanie jest zaburzone. Nie wiemy już jak spotykać się na niedzielnych celebracjach, a nawet na poziomie podstawowych wspólnot kościelnych. Pastor nie może już składać wizyt duszpasterskich; owce nie mogą już widzieć pasterza....". 

Kardynał podkreślił także trudności ekonomiczne: na finanse archidiecezji wpływa fakt, że ofiary od wiernych są skąpe, ponieważ zwykle odbywają się podczas uroczystości parafialnych. Z radością jednak zauważa, że w chwili przeprowadzania naszego wywiadu żaden duchowny nie zmarł w wyniku pandemii. 

W pozytywnym tonie kardynał Ambongo był zachwycony echami, które do niego docierały, że wiele osób powróciło do modlitwy rodzinnej wieczorem. Kolejnym powodem do radości był fakt, że wierni katoliccy nadal wspierali swoich kapłanów w parafii i wyrażono falę solidarności. "Wszystkie parafie pozostają pod opieką wiernych".Kongijski kardynał zauważył z zadowoleniem i optymizmem.

Jako czas "rekolekcje duchowe

Diecezja arcybiskupa Dominique Bula Matari, drugiego rozmówcy, znajduje się w Molegbe, na północnym zachodzie kraju. Konkretnie w dawnej prowincji Equateur, około dwóch godzin samolotem od Kinszasy. Przewodzi on katolickiej wspólnocie liczącej prawie 1,5 mln osób. Pomimo trudności tego okresu, biskup Molegbe zawsze zachowywał szczery uśmiech na twarzy, gdy nas przyjmował. Ubolewał, że ta pandemia pokrzyżowała cały jego plan duszpasterski na ten rok: "Nie mogę prowadzić wizyt duszpasterskich, bo nie możemy zebrać ludzi".

Jego główną troską było zapewnienie wiernym możliwości uczestnictwa we Mszy św. przez radio, gdyż ludność wiejska w większości nie ma dostępu do telewizji. Ale jego diecezja jest biedna i nie ma nawet radia, więc poprosił swoich księży, aby wykorzystali radia działające w regionie do pomocy wiernym. Ci ostatni jednak domagają się Komunii. I nie ma on na razie innego rozwiązania, niż doradzanie duchowej komunii w oczekiwaniu na powrót do normalności. Ta śródlądowa diecezja, podobnie jak większość diecezji w Kongo, została poważnie dotknięta finansowo, gdyż większość jej środków pochodzi z niedzielnych zbiórek. Biskup zaprosił duchownych i świeckich ze swojej diecezji do "Wykorzystaj ten czas jako rekolekcje duchowe". Był też zadowolony z. "powrót do Kościoła domowego"Żywi też nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli wykorzystać to doświadczenie, aby promować katechezę, przynajmniej częściowo, dawaną przez samych rodziców.

Po Covid: co powinno się zmienić

Jednak po bliższym przyjrzeniu się, sprawy nie są tak złe podczas pandemii, która wciąż trwa - daleko jej do tego! Przekonani są o tym dwaj członkowie kongijskiej hierarchii. 

W wielu dziedzinach możemy być świadkami autentycznego postępu w społeczeństwie i w Kościele. Na płaszczyźnie eklezjalnej z pewnością ponowne odkrycie wielkości daru niedzielnej Mszy św. i materialnej opieki nad Kościołem ze strony wiernych. Będą mogli bardziej się zaangażować, bo ten okres jeszcze wyraźniej pokazuje, że Kościół przetrwa tylko dzięki składkom swoich wiernych.

Na poziomie indywidualnym, higiena powraca w miejscach publicznych. Wszyscy wiemy teraz, że prosta czynność mycia rąk może zapobiec wielu chorobom. Również ponowne odkrycie rodziny, jako ciepłego schronienia w trudnościach życia, musi być wzmacniane i wspierane przez państwo. 

Konsekwencje pandemii Covid-19 mogą więc być także szansą na przyszłość, w której Kościół i społeczeństwo kongijskie mogą wyjść z niej zdrowsze i bardziej żywotne. "Wszystkie rzeczy współdziałają dla dobra tych, którzy kochają Boga(Rz 8, 28).

AutorVianney Mugangu

Kapelan w szpitalu Monkole w Kinszasie, Demokratyczna Republika Konga.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.