Ameryka Łacińska

Inicjatywy humanitarne mnożą się w krajach amerykańskich

W Gwatemali, komisariaty parafialne i Białe Brygady które przynoszą jedzenie potrzebującym rodzinom machając białymi flagami. W Boliwii rozbudowana sieć Pastoral Social de Cáritas. Są to przykłady inicjatyw solidarnościowych podjętych w odpowiedzi na pandemię w Ameryce Środkowej i Południowej.

Juan Bautista Robledillo Ortega i Luis Felipe Alonso-3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 3 minuty

Gwatemala to kraina wulkanów - zawsze są jakieś aktywne, a czasem jest ich za dużo (dwa lata temu wulkan Fuego spowodował 319 ofiar śmiertelnych, według miejscowych - tysiące). A także jest to kraina, w której istnieje głęboka i prosta wiara zakorzeniona nawet w odległych wioskach i wyrażana w 22 językach pochodzenia Majów. 

W tych czasach zamknięcia i szczególnych trudności, niczym wybuchający wulkan, w kraju o bardzo wysokim odsetku pracy nieformalnej (ponad 60 %) i ubóstwa powstają niezliczone inicjatywy solidarnościowe. Uderzająca jest szybka reakcja młodych studentów uczelni i różnorodne projekty, które docierają do setek osób. To właśnie duch chrześcijański wysuwa się na pierwszy plan w chwilach potrzeby. Nawet na ulicach stolicy widzimy ludzi z białymi flagami proszących o jedzenie. Jest to pobudka dla wszystkich, a szczególnie dla instytucji kościelnych, które w tym sezonie robią wszystko, co w ich mocy.

Ojciec Luis Felipe Alonso, wikariusz biskupi i proboszcz parafii Inmaculada Concepción w Villa Nueva, ogromnej i ludnej parafii na obrzeżach stolicy, przedstawia nam z bliska niektóre z inicjatyw: "Właśnie wyszedłem z naszego oratorium, aby pójść i odprawić Mszę Świętą, kiedy zobaczyłem, że ktoś dzwoni do mnie na telefon komórkowy. Zazwyczaj nie odbieram, ale coś kazało mi odebrać telefon. I tak też zrobiłem. To jedna z tych "mistrzyń" miłosierdzia powiedziała do mnie między szlochami: "Ojcze, muszę ci coś powiedzieć. Wracałam do domu, gdy zobaczyłam w oknie białą flagę, przepraszam, ale jestem bardzo głośna (w tym kraju mówi się tak o osobie, która dużo płacze) - kontynuowała między szlochami: poszłam i zapytałam, dlaczego jest tam biała flaga. Wśród strachu i nieufności pojawiła się twarz młodej kobiety, którą zapytałem o jej sytuację, a ona powiedziała mi: "Byłam dozorcą autobusu szkolnego, a od trzech tygodni nie dostałam ani grosza. Jestem samotną matką i mam trójkę małych dzieci. Nie mam nic do jedzenia". Ja, ojciec - a ona wciąż płakała - powiedziałem do mnie: "Jestem samotną matką i mam troje małych dzieci., Nie mogłem pozostać obojętny i obiecałem jej pomóc. Więc, ty, daj mi coś". Nie mogłem pozostać obojętny i obiecałem jej pomóc. Byłem głęboko wzruszony. Akurat tego dnia inna grupa pań, które pomagają w naszych akcjach charytatywnych, zrobiła torby z artykułami spożywczymi dla potrzebujących. I dałem jej dwie takie torby do zabrania. I tak zrobiła, ze łzami w oczach.

Białe flagi

Białe flagi to jeszcze jedna twarz niszczących skutków, jakie pandemia Covid-19 wywołuje w naszych krajach - kontynuuje proboszcz Luis Felipe Alonso. W samym kraju ludzie żyją z podniesionymi koszulami, nie mają oszczędności, żyją z dnia pracy. Jeśli nie ma pracy, nie ma dochodu. Jak nie ma dochodu, to nie ma jedzenia. Dajemy mu głos.

W naszej parafii - zaznacza - organizowaliśmy się, by móc skuteczniej służyć najbardziej potrzebującym. Wśród innych inicjatyw, podzieliliśmy terytorium parafii na 10 sektorów. Każdy sektor ma swoją lokalną organizację złożoną z mieszkańców. Struktura ta służy przede wszystkim ewangelizacji, ale także działalności charytatywnej, poprzez to, co nazywamy Duszpasterstwem Społecznym. 

Kiedy rozpoczynaliśmy tę pomoc na początku pandemii w naszym kraju, zgłosiło się 100 beneficjentów. Kilka tygodni później zrobiło się ich 300. Wczoraj trafiły do 502 beneficjentów. Spodziewamy się, że za dwa tygodnie liczba zgłoszeń osiągnie 1000.

Opatrzność Boża nas nie opuszcza. Oprócz tego, co zbieramy od naszych wiernych, pomagają nam na wiele sposobów inne osoby, firmy i fundacje. Jest dużo solidarności. Na przykład kilka dni temu zadzwoniłem do przyjaciela i powiedziałem mu: "W twojej dzielnicy jest tylu bogatych ludzi, co w mojej dzielnicy jest biednych. Więc nominuję cię jako moje centrum odbioru mleka i płatków".. I tak też się stało. Cudowna hojność tak wielu ludzi. Mleko i płatki są dla beneficjentów, którzy zadeklarowali posiadanie dzieci do 8 roku życia (nie wiedzą o tym).

Czekają nas trudne czasy. To wielkie wyzwanie, aby nadal pomagać tak wielu ludziom. W celu zapewnienia lepszej dostawy żywności i godnego traktowania ludzi, pracujemy nad czymś, co chcemy nazwać komisariatami parafialnymi. Chodzi o zorganizowanie małych sklepów convenience, do których będą mogły chodzić tylko osoby zarejestrowane w naszych programach pomocowych.  

Inżynierowie systemów już pracują nad projektowaniem oprogramowania, które pozwoli na bardzo sprawne sterowanie i dostarczanie zapasów. Żadne pieniądze nie będą obsługiwane. Tylko telefon komórkowy. Miejsca te będą posiadały sieć wifi dla tych, którzy nie mają łatwego dostępu z powodu braku usług (w naszym kraju na jedną osobę przypadają według statystyk dwa telefony komórkowe). 

Jest to rewolucja dobroczynności. I można by zapytać: co z tego mają? Najlepszą zapłatę opowiedziała mi dziewczyna z naszej parafii, która pomaga przy rozdawaniu worków z żywnością. Powiedziała do mnie: "Lubię pomagać. To sprawia, że jestem szczęśliwa. Ale najbardziej lubię widzieć uśmiech wdzięczności osoby, która otrzymuje pomoc, a ona zawsze mówi dziękuję, Bóg zapłać"..

To są czasy miłosierdzia, rozszerzajmy nasze serca! Biedni nie mogą czekać.

AutorJuan Bautista Robledillo Ortega i Luis Felipe Alonso

Wikariusz biskupi i proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia w Villa Nueva w Gwatemali.  

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.