Kultura

Holly Ordway: "Tolkien powiedział, że od samego początku zakochał się w Eucharystii".

Z okazji 50. rocznicy śmierci J.R.R. Tolkiena, badaczka Holly Ordway opublikowała książkę "Tolkien's Faith", pierwszą duchową biografię autora. W te święta mija również 120 lat od jego wstąpienia do Kościoła katolickiego. Profesor Ordway odpowiedziała na pytania Omnes dotyczące wiary słynnego pisarza.

Loreto Rios-24 Grudzień 2023-Czas czytania: 13 minuty
ordway

Holly Ordway

W tym roku przypada 50. rocznica śmierci Tolkiena, która miała miejsce 2 września 1973 roku. Z tej okazji 2 września ukazała się książka "Śmierć Tolkiena".Wiara Tolkiena"Holly Ordway, badaczka i doktor literatury angielskiej, współtwórczyni serwisu Słowo w ogniu. Historia tej autorki jest związana z twórczością Tolkiena, ponieważ jej konwersja na katolicyzm opierała się również na lekturze autora "Władcy Pierścieni" i C.S. Lewisa, o czym opowiada w swojej książce "...".Bóg nie idzie ze mną".

W książce "Tolkien's faith: A Spiritual Biography", która zostanie opublikowana w języku angielskim w 2024 roku, profesor Ordway analizuje część historii Tolkiena, która nie została zbadana: proces jego wiary katolickiej przez całe życie, temat, który został pominięty w dobrze znanej biografii Humphreya Carpentera.

Wiara Tolkiena: duchowa biografia

TytułWiara Tolkiena: duchowa biografia
AutorHolly Ordway
Data publikacji: 2023
RedakcjaSłowo w ogniu

Tolkien nie zawsze był katolikiem. Urodził się w Republice Południowej Afryki w 1892 roku w angielskim małżeństwie wyznania anglikańskiego, choć jego matka pochodziła z rodziny unitariańskiej. Jego ojciec, Arthur Tolkien, zachorował i zmarł nagle, gdy jego żona i dzieci odwiedzały Anglię, a Tolkien, wówczas czteroletni, nigdy nie wrócił do RPA.

Wkrótce potem, w 1900 roku, jej matka, Mabel Tolkien, przeszła na katolicyzm. W rezultacie większość jej krewnych zerwała z nią relacje, a także wsparcie finansowe, które było niezbędne dla wdowy w tamtych czasach. Kilka lat później, w Boże Narodzenie 1903 roku, Tolkien i jego brat Hilary również dołączyli do Kościoła katolickiego. Dokładna data nie jest znana, ale w te święta minie 120 lat.

Pomimo trudności finansowych i odrzucenia przez rodzinę, Mabel Tolkien pozostała wierna katolicyzmowi (w przeciwieństwie do swojej siostry, która nawróciła się w tym samym czasie, ale wróciła do anglikanizmu z powodu presji rodziny). Tolkien zawsze uważał swoją matkę za męczennicę za wiarę, jak pisał w swoich listach, ponieważ wierzył, że choroba, która doprowadziła do jej śmierci, była bezpośrednią konsekwencją presji, pod jaką się znajdowała i ubóstwa, w które pogrążyła się z powodu braku wsparcia ze strony rodziny. Mabel Tolkien zmarła około rok po tym, jak jej dzieci przyjęły wiarę katolicką, w listopadzie 1904 roku. Tolkien miał wtedy 12 lat. Ich matka wyznaczyła na opiekuna prawnego dzieci ojca Francisa Morgana, katolickiego księdza z oratorium w Birmingham, którego matka była Hiszpanką i który urodził się w Kadyksie, gdzie był znany jako "katolicki ksiądz".Wujek Curro". W rzeczywistości Tolkien wspomina w swoich listach, że hiszpański był jedną z jego wielu inspiracji do stworzenia języków Śródziemia: "Mój nauczyciel był częściowo Hiszpanem, a ja, jako nastolatek, wziąłem jego książki i próbowałem nauczyć się tego (...) języka romańskiego" (List 163).

Listy są fundamentalnym źródłem wglądu w głęboką wiarę Tolkiena. Mówi w nich jednoznacznie o swojej miłości do Eucharystii, na przykład o swoim aniele stróżu (na ten temat szczególnie interesujący jest list 89 do jego syna Christophera) i swojej wierze.

Jednak do tej pory nie było metodycznego, naukowego studium jego wiary i jej ewolucji przez całe życie. Wzbogacona o wiele różnych źródeł, z wkładem własnej córki słynnego pisarza Priscilli, "Wiara Tolkiena" stała się kolejną pozycją obowiązkową dla każdego, kto chce zgłębić ten interesujący temat.

Historia katolicyzmu w Anglii nie jest pozbawiona prześladowań. Jakie trudności napotykali katolicy w czasach Tolkiena?

Tolkien urodził się w 1892 roku, a jego matka została katoliczką w 1900 roku. W tamtym czasie Anglia była bardzo antykatolicka, wciąż istniały pewne bardzo duże spuścizny epoki poreformacyjnej, która była niezwykle represyjna: surowe prawa karne, ograniczone prawa, katolicyzm był nielegalny... i chociaż większość z tych rzeczy zniknęła, zanim urodził się Tolkien, bycie katolikiem wciąż miało wiele wad.

Na przykład dopiero w 1871 roku katolicy mogli powrócić na Uniwersytet Oksfordzki. Ani katolicy, ani "nonkonformiści" (z 39 anglikańskimi artykułami) nie mogli wejść do Oksfordu. I to niedługo przed czasami Tolkiena. Istniały inne niedogodności cywilne, z których niektóre nie zniknęły, dopóki Tolkien nie stał się dorosły, a atmosfera w Anglii była całkowicie anglikańska, ponieważ była to dosłownie ustanowiona religia państwa. Bycie katolikiem oznaczało więc społeczną i ekonomiczną marginalizację, a inni ludzie w Anglii często patrzyli na ciebie z dużą podejrzliwością. Myślę, że wszystko to jest ważne dla zrozumienia Tolkiena i jego matki, ponieważ pokazuje, że decyzja o byciu katolikiem była bardzo świadoma. Zostanie katoliczką nie było dla Mabel sentymentalnym krokiem, w sensie "tak mi się bardziej podoba". Oznaczało to rezygnację z wielu rzeczy, a nawet to, że jej miejsce kultu nie było tak atrakcyjne, ponieważ podczas reformacji Kościół Anglii przejął wszystkie parafie, więc katolicy nie mieli gdzie się modlić, a do czasu, gdy pozwolono im budować nowe kościoły, katolicy mieli znacznie mniej pieniędzy niż anglikanie. Tak więc typowy kościół katolicki, który Tolkien znał w młodości, był bardziej odrapany, prostszy i nie tak ładny jak piękne stare parafie.

To było coś, co chciałem podkreślić, pisząc Tolkien's Faith, ponieważ jego biograf, Humphrey Carpenter, bardzo podkreśla uczucie Tolkiena do matki. Bardzo kochał swoją matkę, a jej wiara oczywiście wiele dla niego znaczyła, a Carpenter w zasadzie sugeruje, że głównym źródłem oddania Tolkiena wierze katolickiej była jego miłość do matki, a ze względu na wiarę matki pozostał katolikiem.

Myślę, że to bardzo nieadekwatne do zrozumienia całego życia wiary Tolkiena, ponieważ z jednej strony mogło być odwrotnie, mógł rozwinąć wiele goryczy wobec swojej matki, ponieważ jej wybór przejścia na katolicyzm pogrążył ich w biedzie. Był z niej bardzo dumny, ale mogło tak nie być, jedno niekoniecznie wynika z drugiego. Kiedy zmarła, wywierano na niego dużą presję, by powrócił do anglikanizmu: jego dziadkowie pokochaliby to, a w późniejszych latach ułatwiłoby mu to karierę zawodową i życie towarzyskie, nawet jego małżeństwo byłoby łatwiejsze, ponieważ jego żona, Edith, chociaż przeszła na katolicyzm, zawsze miała z tym jakiś wewnętrzny konflikt. Myślę więc, że znajomość kontekstu, w którym trudno było stać się katolikiem, pomaga nam dostrzec, że Tolkien nie był katolikiem tylko z powodu emocjonalnego przywiązania lub nawyku, ale był to wybór i w jakiś sposób musiał go wybierać przez całe życie.

W jednym z listów Tolkien mówi o tym, jak uważa swoją matkę za męczennicę wiary katolickiej. Jaki wpływ miała wiara jego matki na jego życie i na życie jego opiekuna, gdy został osierocony, ojca Francisa?

Jego matka najwyraźniej dała mu bardzo dobry przykład, ponieważ zdecydowała się zostać katoliczką z przekonania i była nieugięta. Tolkien był bardzo inteligentnym, rozważnym i spostrzegawczym chłopcem, miał 8 lat, gdy jego matka przeszła na katolicyzm i 12 lat, gdy zmarła, wystarczająco dużo, by być świadomym decyzji matki, i widział wszystkie poświęcenia, które wiązały się z tą wiarą, i że musiał zapłacić cenę: ubóstwo i rozłąkę z krewnymi. Przeżył wszystkie te przeszkody, ponieważ wierzył, że jego wiara jest prawdziwa. To odcisnęło duże piętno na Tolkienie, który w swoich listach nazywa to morderstwem ("białym" morderstwem) i myślę, że podkreśla to jego zrozumienie ceny, jaką zapłaciła jego matka. Zmarła na cukrzycę, która w tamtych czasach była nieuleczalna, nie doświadczyła bezpośrednich prześladowań w taki sposób, jak katolicy we wcześniejszych czasach, ale z pewnością na jej zdrowie wpłynęła presja, pod którą żyła, bieda, w której żyła, co było bezpośrednią konsekwencją tego, że jej rodzice nie pochwalali jej przejścia na katolicyzm. Myślę więc, że Tolkien dostrzegł, że była gotowa zapłacić najwyższą cenę, aby zachować swoją wiarę i przekazać ją swoim dzieciom.

A potem, kiedy umiera, Tolkien trafia pod opiekę ojca Francisa Morgana, księdza z Oratorium w Birmingham, który staje się tym, co Tolkien nazywa swoim "drugim ojcem". Był dokładnie w tym samym wieku, co ojciec Tolkiena, który zmarł, gdy Tolkien miał cztery lata. Ojciec Francis miał na niego wielki wpływ i wprowadził go w całe życie Oratorium w Birmingham. Jest to również coś, o czym opowiadam w książce, ponieważ nie był to tylko ojciec Francis, ale cała społeczność w Oratorium, miał wiele różnych wzorów do naśladowania, co moim zdaniem jest ważne.

Myślę, że jednym z wkładów ojca Franciszka w rozwój Tolkiena było to, że nie pozwolił mu stać się zgorzkniałym i odizolowanym: był sierotą, jego rodzina nie akceptowała tego, że jest katolikiem, a co on robi? Ojciec Francis mógł z łatwością zabrać dzieci (Tolkiena i jego brata), uniemożliwić im kontakt z krewnymi, ale tego nie zrobił. Próbuje zachęcić ich do nawiązania relacji. Szkoli Tolkiena i jego brata Hilary'ego w wierze katolickiej, ale także zachęca ich do spędzania czasu z dziadkami, ciotkami i wujami, a Tolkien dość szybko nawiązuje relacje z rodziną, spędza z nimi wakacje szkolne i tak dalej. To bardzo istotne. Ponieważ trzeba było pokonać wielkie trudności, aby to zrobić, nie było to naturalne i myślę, że pomaga nam to zrozumieć to, co Tolkien powie później: że ojciec Francis nauczył go miłosierdzia i przebaczenia. Myślę, że częścią tego byłoby przebaczenie jego rodzinie za to, że była wrogo nastawiona do wiary jego matki. Z wyjątkiem jednego, żaden z nich nie został katolikiem, pozostali anglikanami, a on pozostał katolikiem i nauczył się utrzymywać z nimi relacje pomimo wszystko.

Ojciec Franciszek pozwolił mu również uczyć się w szkole Króla Edwarda, która jest szkołą protestancką, co było bardzo nietypowe dla katolickiego chłopca w Anglii, ponieważ większość katolickich rodziców lub opiekunów obawiałaby się, że zostanie indoktrynowany i wyobcowany z wiary w szkole, i była to uzasadniona obawa, ponieważ w Anglii panowała bardzo antykatolicka atmosfera, a presja rówieśników jest bardzo silna w każdym wieku. Ojciec Francis okazał więc zaufanie Tolkienowi, pozwalając mu tam studiować, a także pokazując, że formuje go w wierze zarówno w domu, jak i w Oratorium. Tolkien skomentował później, że wierzył, że ta decyzja przyniosła mu wiele dobrego i pozwoliła mu funkcjonować w niekatolickim środowisku zawodowym.

Ojciec Francis był katolikiem z urodzenia, ale wielu księży w Oratorium w Birmingham było konwertytami, więc znajomość świata protestanckiego była znacznie większa niż w społeczności katolickiej. Myślę, że jedną z lekcji, których nauczyli Tolkiena na wczesnym etapie, był oddolny ekumenizm: "To są nasi bracia w Chrystusie, oddzieleni, ale wciąż chrześcijanie". Nauczyli go nie bać się ich, być pewnym swojej wiary, ale także być w stanie wchodzić z nimi w interakcje. Istotne jest również to, że King Edward's School była w rzeczywistości szkołą międzywyznaniową, byli tam również żydowscy uczniowie i myślę, że to położyło podwaliny pod bardzo przyjazne relacje, jakie miał ze swoimi żydowskimi kolegami w późniejszych latach.

Tolkien odegrał ważną rolę w nawróceniu C.S. Lewisa na chrześcijaństwo, ale ich wzajemna przyjaźń również przyczyniła się do doświadczenia wiary przez Tolkiena, który powiedział, że Lewis był "zakochany w Panu". Co ta przyjaźń oznaczała dla nich dwóch?

Tak, jest to jedna z najsłynniejszych przyjaźni literackich wszech czasów, ale pod pewnymi względami nie zaczęła się od właściwej stopy. Poznali się w 1926 roku, kiedy Tolkien został mianowany profesorem języka anglosaskiego na Oxfordzie, na spotkaniu wydziału języka angielskiego. Lewis nie miał o nim zbyt dobrego zdania. Napisał w swoim dzienniku, że był "bladym, gadatliwym chłopakiem... Nie ma w nim nic złego: po prostu potrzebuje jakiegoś ciasta". Lewis w tym czasie był ateistą, więc być może nie spodziewano się, że nawiąże się między nimi przyjaźń, ale tak się stało, ze względu na ich wspólną miłość do literatury i języków. Wiemy, że Tolkien ostatecznie pomógł Lewisowi nawrócić się na chrześcijaństwo, dzięki słynnej rozmowie w Addison Walk, kiedy on i Hugo Dyson pomogli Lewisowi zobaczyć chrześcijaństwo jako prawdziwy mit. Ale Lewis miał również bardzo pozytywny wpływ na Tolkiena. Kiedy się poznali, Tolkien wychodził z bardzo suchego okresu w swojej wierze, który trwał kilka lat, nie wiemy dokładnie ile. Jak później powiedział: "Prawie przestałem praktykować moją religię". Nadal ją praktykował, ale oczywiście był to bardzo suchy okres, z którego zaczął wychodzić mniej więcej pod koniec lat 20. Myślę, że jednym z czynników, które ponownie wzmocniły jego wiarę, był fakt, że rozmawiał o tym ze swoim przyjacielem Lewisem. Ponieważ Lewis był inteligentny, rozważny i pytał o takie rzeczy jak: "Cóż, Tolkien, dlaczego w to wierzysz? A pytanie prowadziło Tolkiena do zastanowienia się: "Dlaczego tak myślę? A potem musiałby udzielić odpowiedzi, być może sprawdzić, przeczytać Biblię jeszcze raz... Myślę, że sposób, w jaki Tolkien pomógł Lewisowi nawrócić się na chrześcijaństwo, jednocześnie pomógł mu wzmocnić jego własną wiarę. Była to więc przyjaźń korzystna dla obu stron.

W wielu listach Tolkien wspomina o Eucharystii i o tym, jak ważna była ona w jego życiu. Jak wyglądała jego relacja z tym sakramentem?

Miał bardzo wielką pobożność eucharystyczną, mówił, że od początku zakochał się w Eucharystii i że dzięki Bożemu miłosierdziu nigdy nie odszedł od tej miłości. Myślę, że jest to jedna z rzeczy, których nauczył się w młodości w Oratorium w Birmingham, ponieważ kongregacja Oratorium św. Filipa Neri miała bardzo rozwiniętą duchowość eucharystyczną. Oratorianie przywieźli do Anglii 40-godzinne nabożeństwo, 40 godzin nieustannej adoracji Najświętszego Sakramentu, co było czymś stosunkowo nowym w angielskiej pobożności.

Jak wiemy, jest to nabożeństwo, o którym Tolkien wspomina w swoich listach, ma bardzo silne poczucie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie i był to kamień węgielny jego wiary, który pozostał z nim przez całe życie. Nawet kiedy był w okresie jałowości, mówił, że czuje obecność Boga w tabernakulum, który go delikatnie wzywa.

W książce piszesz, że istniała różnica w podejściu do wojny między angielskimi anglikanami a katolikami. Jakie były główne różnice?

To była fascynująca część moich badań, ponieważ udało mi się znaleźć raporty kapelanów napisane zaraz po wojnie, w 1919 roku, jeden dotyczący katolików, a drugi anglikanów. Nie musiałem więc polegać na analizie retrospektywnej, ale na tym, co powiedzieli na miejscu. Było to bardzo interesujące, ponieważ anglikańscy kapelani byli bardzo zaniepokojeni tym, że ich ludzie nie zostali przeszkoleni w wierze chrześcijańskiej i nie byli w stanie poradzić sobie z kwestiami moralnymi, które zostały przed nimi postawione w związku z okropnościami wojny. Nie mieli środków, nie wiedzieli, jak sobie z tym poradzić, podczas gdy katoliccy kapelani stwierdzili, że chociaż ich ludzie cierpieli, byli w stanie poradzić sobie z wielkimi kwestiami (problem zła, cierpienia), nie powiem, że łatwiej, ponieważ byłoby to niewłaściwe słowo, ale nie sprawiało im to kłopotu, ponieważ nauczanie katolickie w tamtym czasie dużo mówiło o problemie bólu i kładło duży nacisk na Krzyż i cierpienie, które każdy katolik musi znosić, podczas gdy nauczanie anglikańskie nie kładło takiego samego nacisku na cierpienie życia chrześcijańskiego, znaczenie Krzyża czy tajemnicę zła. Większość katolików była zatem lepiej przygotowana do radzenia sobie z rzeczywistością wojny.

To jeden czynnik, ale drugi, bardzo odmienny, ma swoje korzenie w tym, co oznaczało bycie katolikiem w Anglii w tamtym czasie. Nikt nie był katolikiem tylko z przyzwyczajenia, byłeś nim, bo chciałeś nim być. Być może nie byłeś dobrze wyszkolony - katoliccy kapelani zauważyli, że wielu z ich ludzi nie było zbyt dobrze wyszkolonych - ale wiedziałeś, że jesteś katolikiem. Ponieważ anglikanizm był religią państwową, każdy wcielony żołnierz był rejestrowany jako anglikanin, chyba że określił inaczej, więc w rezultacie ktoś, kto był anglikaninem z kultury, mógł nawet nie być wierzący, mógł być agnostykiem lub ateistą anglikańskim, co znacznie utrudniało anglikanom, którzy naprawdę wyznawali szczerą wiarę chrześcijańską, ponieważ nie było gwarancji, że ich współwyznawcy podzielają ich wiarę. W tym sensie trudniej było być anglikaninem w okopach niż katolikiem.

Pisarz Clyde S. Kilby, który pomógł Tolkienowi skompilować materiały Silmarillionu, skomentował, że Tolkien powiedział mu, że "tajemniczy ogień" (o którym Gandalf wspomina we "Władcy Pierścieni") to Duch Święty. Jak to konkretne znaczenie pasuje do odrzucenia alegorii przez Tolkiena?

To jest bardzo dobre pytanie. Myślę, że przede wszystkim trzeba zrozumieć, że większość ludzi nie zna pełnego znaczenia słowa "alegoria" w rozumieniu Tolkiena. W sensie literackim alegoria to opowieść, w której każda część ma równoważne znaczenie: "To jest takie samo jak to" i występuje w całej historii. A tak wcale nie jest we "Władcy Pierścieni". Oczywiście Tolkien mówi o możliwości zastosowania: można tworzyć powiązania między tym, co znajdujemy w opowieści, a innymi rzeczami.

Ale kiedy dowiadujemy się, że powiedział, iż "tajemniczy ogień" jest Duchem Świętym, nie jest to tak naprawdę alegoria, ponieważ nie jest częścią systemu, który został wprowadzony do tekstu. Jest to częściowo obraz. Ale w rzeczywistości odpowiada na fundamentalną koncepcję świata Tolkiena. Ponieważ Śródziemie jest naszym światem, a Bóg Śródziemia jest Bogiem. Tolkien mówił o tym bardzo jasno.

Był bardzo zdenerwowany, gdy ktoś powiedział mu, że w Śródziemiu nie ma Boga, a on odpowiedział: "Oczywiście, że jest". Prowadzący wywiad zapytał: "Który? A on odpowiedział: "Jedyny". To pomaga nam zrozumieć, że chociaż świat jest wyimaginowany, duchowa rzeczywistość jest taka sama. W rzeczywistości Aragorn mówi (parafrazuję), że to, co jest prawdą, jest prawdą dla Elfów i Ludzi, żadne dwie prawdy nie są różne dla różnych ludzi. Podstawowe fundamenty moralne świata są takie, jakie są. Tak więc Eru Ilúvatar, Bóg Śródziemia, jest Bogiem: Ojcem, Synem i Duchem Świętym, tak jak Go znamy. Świat Śródziemia jest światem przedchrześcijańskim, osadzonym w odległej przeszłości, więc oczywiście nie ma postaci Chrystusa, nie ma odpowiednika Aslana, jak mamy w "Opowieściach z Narnii" C.S. Lewisa. Tak więc wszystko, co sugeruje związek z rzeczywistością duchową, jest w jakiś sposób ukryte. Na przykład w tym świecie Tolkien wyjaśnia, że Valarowie to anioły i archanioły. Oczywiście mieszkańcy Śródziemia nazywają ich "bogami", ponieważ jest to świat teologii naturalnej, tak naprawdę nie wiedzą, czym są, ale Tolkien wyjaśnia to, są aniołami.

I tak samo jest z tym: wiemy z tego, co Tolkien powiedział swojemu przyjacielowi Kilby'emu, że wyobrażał sobie tajemniczy ogień jako Ducha Świętego, ponieważ Śródziemie jest częścią naszego własnego świata, więc Duch Święty musi jakoś istnieć. Ale oczywiście, ponieważ jest to świat, który rozgrywa się przed Pięćdziesiątnicą, mieszkańcy Śródziemia nie mają pojęcia, nie byliby w stanie wyartykułować, kim jest Duch Święty, więc wszystko jest pod powierzchnią. My, jako czytelnicy, możemy na to spojrzeć i powiedzieć: "Rozpoznaję to". Możemy to zobaczyć, jeśli chcemy, ale jest to bardzo subtelne, bardzo głęboko w fundamentach Śródziemia.

Miałeś okazję porozmawiać z Priscillą, córką Tolkiena, i innymi osobami, które go znały. Jaka jest najistotniejsza rzecz, którą powiedzieli ci o profesorze?

Jestem bardzo wdzięczny, że mogłem zadać Priscilli pytanie o jej ojca i uzyskać bardzo ważną odpowiedź. Zaciekawiło mnie imię Tolkiena z bierzmowania, które brzmiało Philippe, ale jakie "Philippe"? Chciałem wiedzieć. Zapytałem więc: "Czy wybrałeś je po św. Filipie Neri, założycielu Oratorium? Odpowiedział: "Tak". To bardzo solidne i mocne potwierdzenie, że jego ojciec wybrał Filipa po św. Filipie Neri, było wspaniałe, ponieważ to naprawdę pomaga nam nawiązać kolejną relację z duchowością św. Filipa Neri i Oratorianów, co jest bardzo ważne dla zrozumienia duchowości Tolkiena. Tak więc ta krótka rozmowa była świetna, jestem bardzo wdzięczny, że odpowiedział na moje pytanie.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.