Zwyczaje różnią się w zależności od kraju i miejsca, ale zawsze mają jedną wspólną cechę: odzwierciedlają idiosynkrazję ludzi, którzy tam mieszkają. W Polsce lato kojarzy się zwykle ze słońcem i deszczem, morzem i górami, pielgrzymkami i wyjazdami zagranicznymi. Ale lato 2021 roku w historii Polski i jej Kościoła kojarzy się z beatyfikacją Prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego wraz z niewidomą zakonnicą matką Elżbietą Różą Czacką, która odbędzie się w nowym panteonowym kościele Opatrzności Bożej w Warszawie 12 września. Celem tych wierszy jest wyjaśnienie czegoś z tych dwóch wielkich postaci i przyczyn ich wspólnej beatyfikacji.
Stosując się do jednego ze wspomnianych wcześniej letnich zwyczajów, młody ksiądz Wyszyński na początku września 1929 roku wybrał się w podróż do Europy. Było to nie tylko święto, ale także część jego studiów teologicznych nad społeczną nauką Kościoła i jej stosowaniem w różnych krajach Europy. Odwiedził Austrię, Włochy, Francję, Belgię, Holandię i Niemcy. Jego główną ideą było zebranie materiałów do badań nad Akcją Katolicką i różnymi europejskimi chrześcijańskimi inicjatywami społecznymi oraz powiązanie ich z ideą apostolstwa świeckich, która posłużyłaby jako podstawa do wyjaśnienia Akcji Katolickiej, tak mocno promowanej przez papieża Piusa XI.
W Rzymie
To właśnie w Rzymie Wyszyński przebywał najdłużej. W Instytucie Nauk Społecznych Papieskiego Uniwersytetu św. Tomasza, Angelicum, brał udział jako słuchacz w wykładach z katolickiej etyki społecznej. Sam wspomina w swoim dzienniku: "W Rzymie, na Angelicum, w klasach księdza Gilleta było sześciu kolorowych Afrykanów, a reszta była jak w wieży Babel: Anglicy, Francuzi, Holendrzy i inni. Naliczyłem czterdzieści osób trzydziestu różnych narodowości. Afrykańczycy siedzieli samotnie z tyłu klasy. Wokół nich były puste miejsca, bo nikt nie chciał siedzieć obok nich. Postanowiłem więc usiąść obok nich. Wtedy inni podeszli do mnie i powiedzieli: "Co robisz, jak to się stało, że siedzisz z nimi? A ja odpowiadałem: bo nikt nie chce tam siedzieć. To wymyślony powód - odpowiedział mi Francuz. A ja odpowiedziałem: idź, pójdziesz i usiądziesz z nimi. I rzeczywiście nie poszedł. Ojciec Gillet mówił w naprawdę mądry sposób. Kiedyś na korytarzach Uniwersytetu powiedziałem do niego: ojcze, może powiesz coś, co sprawi, że studenci będą chcieli siedzieć z Afrykanami? Ojciec Gillet, który znał języki, odpowiedział mi po polsku: Polaki zawsze walczą za naszą wolność i waszą - Polacy zawsze walczą za swoją i naszą wolność. Wyjechałem z Rzymu do Paryża, a Afrykańczycy wciąż siedzieli sami...¨.
Ten epizod z życia przyszłego Prymasa, kardynała i błogosławionego daje wyobrażenie o jego talencie: był człowiekiem zdecydowanym na wolność, wolność, która ma swój fundament w godności osoby ludzkiej według doktryny chrześcijańskiej. Później napisze: "Obecnie walczą ze sobą dwa światy, dwa porządki: ateistyczny komunizm i chrześcijaństwo. Dla Kościoła walka nie jest ani nowa, ani nadzwyczajna, bo nigdy nie bał się konfrontacji i nie wycofał się z walki. Kościół nosi w sobie tradycję ewangelicznej łodzi, wywróconej przez fale, z której Chrystus nadal naucza. Łódź kościelna przyzwyczajona do burz i niepowodzeń, jest spokojna o wynik nowej i międzynarodowej wojny ludzkości.Dlaczego? Bo wynik zależy od fundamentu. Zderzają się ze sobą dwie wielkie zasady: nienawiść i miłość.
Matka Boska Czacka
Mamy pewną wiedzę o życiu kardynała Wyszyńskiego. Jeśli pamięć mnie nie myli, opublikowałem w tym czasopiśmie dwa artykuły o Prymasie Polski, wyjaśniając jego postać i znaczenie w polskiej historii XX wieku. Może dobrze byłoby pokrótce przedstawić sylwetkę biograficzną nowej bł. Czackiej, jej charyzmat i to, co łączy ją z Wyszyńskim, bo z pewnością jest to postać niemal zupełnie nieznana hiszpańskojęzycznemu czytelnikowi.
Rosa Maria Czacka urodziła się w 1876 roku w Białej Cerkwi, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Należała do szlacheckiej, zamożnej i intelektualnej rodziny polskiej. Ona sama była hrabiną. Jako dziecko otrzymała głębokie chrześcijańskie wychowanie i gruntowne wykształcenie, znała pięć języków. Zachował się egzemplarz Naśladowania Chrystusa, który czytała po francusku jako dziecko. W wieku siedmiu lat jej rodzina przeniosła się do Warszawy, gdzie brała czynny udział w życiu warszawskich wyższych sfer końca XIX wieku.
W wyniku upadku z konia i wrodzonej choroby, w wieku dwudziestu dwóch lat stała się całkowicie niewidoma. I tu widzimy jeden z głównych rysów jej charakteru i jej świętości: męstwo i zdecydowanego ducha w pokonywaniu zła. Poznała system brajlowski i zaadoptowała go do fonetyki języka polskiego, kontynuowała naukę i od samego początku chciała osiągnąć maksymalną samodzielność. Jednocześnie poświęcił się pomocy innym niewidomym, aby mogli być użyteczni dla społeczeństwa, o czym później pisał: "Z intelektualnego punktu widzenia niewidomi nie są gorsi od widzących. Ich inteligencja i jasność osądu, zdolność do abstrakcji i prawidłowego rozumowania nie są pomniejszone przez ich ślepotę, są na tym samym poziomie, co osoby sprawne wzrokowo. Starając się pomóc niewidomym, podróżował do Belgii, Austrii, Szwajcarii i Niemiec, aby zapoznać się z nowymi metodami nauczania stosowanymi w tych krajach dla niewidomych. Informacje pozyskiwał również ze specjalistycznych czasopism i książek na ten temat z Anglii i USA.
W wyniku tej pracy założył w 1911 roku Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. Podstawowe kryterium nowego społeczeństwa realizowało się w maksymie - Niewidomy, człowiek użyteczny. Wbrew panującemu na początku XX wieku przekonaniu, że osoba niewidoma jest niezdolna do pracy i do życia w pełni użytecznego dla społeczeństwa, Rosa Czacka chciała, aby stowarzyszenie promowało ludzką godność niewidomych i pomagało im w integracji społecznej. Kilka lat później w wykonywanej pracy odkryła swoje powołanie zakonne. Została franciszkanką, zmieniając imię z Rosa Maria na Isabel Rosa, a w 1918 roku założyła Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, którego charyzmat nawiązywał do tego stowarzyszenia, ale z wizją wiary chrześcijańskiej jako prawdziwego światła. W swoim statucie pisze: "Głównym celem zgromadzenia jest zadośćuczynienie Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi za duchową ślepotę ludzi. Przestrzegamy trzeciej reguły naszego ojca św. Franciszka, uzyskując łaski dla naszych niewidomych, służymy im pomocą w ich własnym i naszym wsparciu.
W miarę upływu czasu Matka Izabela Rosa ukierunkowała swoją formację tak, aby niewidomi chcieli, tak jak ona sama, przyjąć ciężar krzyża ślepoty jako ofiarę złożoną Bogu w celu zadośćuczynienia za tych, którzy widzą, ale nie mają wiary, i w ten sposób być apostołami niewidomych w ich duszach, sprawiając, że dostrzegą wartości ducha. Chcemy realizować ideał niewidomego, który w pełni akceptuje swoją ślepotę i niesie ją jako krzyż, którego się nie wstydzi ani nie buntuje, ale przyjmuje go jako pochodzący z rąk Boga i w ten sposób, przez jego dobre przyjęcie, staje się źródłem łaski i siły dla siebie i dla innych. Nie chcemy traktować spraw niewidomych tylko w sposób nadprzyrodzony lub jako jałmużnę. Patrząc na sprawy nowocześnie chcemy zrozumieć psychologię niewidomych, aby pokazać im wszystkie ludzkie możliwości, jakie mają, ich miejsce w społeczeństwie, pracę i obowiązki. Problem osoby niewidomej traktujemy również jako problem społeczny. W 1922 roku kupił duży majątek na obrzeżach Warszawy, w pobliżu Puszczy Kampinoskiej w Laskach. I do dziś mają tam swój główny ośrodek działania, który nazwali Triune na cześć i chwałę Trójjedynego Boga. W tym ośrodku od samego początku gromadzone i kształcone są trzy grupy osób: niewidomi, siostry Zgromadzenia i osoby świeckie, wśród tych ostatnich Matka Elżbieta Róża zwracała szczególną uwagę na intelektualistów. Jej trzy cele to: edukacja, apostolstwo i działalność charytatywna.
Co łączy bł. Matkę Czacką i Wyszyńskiego
Co łączy Matkę Elżbietę Czacką z Kardynałem Stefanem Wyszyńskim? Wojna, a w szczególności Powstanie Warszawskie. Na początku światowego konfliktu we wrześniu 1939 roku Matka Elżbieta została ciężko ranna w wyniku hitlerowskiego bombardowania. Ofiarowała wszystkie swoje dolegliwości, aby ustało zło wojny, a miłość zwyciężyła nad nienawiścią. Powiedziała do swoich duchowych córek: "Nie wolno nam pozwolić, aby mieszkała w nas najmniejsza gorycz lub zła wola wobec kogokolwiek, nawet wobec naszych wrogów, których mamy obowiązek kochać i modlić się za nich. Prośmy Serce Jezusa, by napełniło nas swoją łaską, łaską tak wielką, byśmy potrafili kochać wszystkich, a zwłaszcza nieprzyjaciół. Jej postawa chrześcijańskiej miłości wobec armii najeźdźców nie polegała na całkowitej rezygnacji z niesprawiedliwej okupacji, Matka Elżbieta zawsze broniła prawa do samoobrony. Zachęcała do modlitwy i składania ofiar, aby "wrogość nieprzyjaciół" uległa zmianie, a gdy dojdzie do koniecznego spotkania, zawsze należy zachować się przed nimi "z godnością właściwą człowiekowi cnotliwemu, dobrze wychowanemu i wiedzącemu, jak traktować bliźniego".
To nie były puste słowa. W rzeczywistości w Triuno opiekowano się kilkoma rannymi żołnierzami lub zagubionymi spadochronami armii niemieckiej. W archiwum Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża znajduje się list niemieckiego oficera z podziękowaniem za pomoc udzieloną rannym żołnierzom niemieckim we wrześniu 1939 roku. W pierwszych miesiącach początku wojny ten niemiecki oficer zwrócił się do Lasek, aby podziękować jej za humanitarną opiekę nad rannymi. Założycielka, nieświadoma powodów jego obecności, nie chciała go przyjąć. Zgodziła się na spotkanie z nim, gdy poznała powód jego wizyty. Od tej pory niemiecki oficer zwracał się do niej zawsze "sehr heilege Mutter" - najświętsza matka.
Wraz z powstaniem warszawskim, w Puszczy Kampinoskiej, rozpoczęła się walka AK (Armii Krajowej). Dla czytelnika nieobeznanego z II wojną światową przypomnę, że w Warszawie doszło do dwóch powstań przeciwko okupacji hitlerowskiej. Powstanie w getcie warszawskim (19.IV-16.V 1943 - 7000 Żydów zabitych i 40 000 wywiezionych do obozów koncentracyjnych - ofiary niemieckie: na pewno mniej niż stu żołnierzy - getto w 100% zniszczone) oraz Powstanie Warszawskie (1.VIII-2.X 1944 - 70 000 żołnierzy polskich zabitych, 200 000 polskich cywilów zabitych, 550 000 cywilów wywiezionych z Warszawy - 30 000 żołnierzy niemieckich zabitych - miasto w 85% zniszczone). Te liczby dają wyobrażenie o doświadczanym dramacie.
Isabel Czacka wyraziła pełną zgodę, aby jej pracownicy w Laskach współpracowali z partyzantami AK. Mimo ryzyka, jakie poniosła, pozwoliła, by przez jej ziemię przechodziła broń i zaopatrzenie dla partyzantów. Na wątpliwości dowódcy AK, czy nie zaryzykują życia zakonnic, dzieci i niewidomych w Laskach, Matka Elżbieta odpowiedziała: "Decyzja o walce zapadła w 1939 roku: walczyć o wolność i ta decyzja zobowiązuje nas dziś i teraz. Jednak jako osoba odpowiedzialna za cały związek nie pozwalała, by na rozległych terenach Triuno dochodziło do jakichkolwiek gwałtownych akcji przeciwko wrogowi. Kompleks był strzeżony i często przeszukiwany przez gestapo w poszukiwaniu żołnierzy AK. Nawet w chwilach największego zagrożenia nie poddał się żaden żołnierz AK, który się tam schronił. Obecność i godność Matki Elżbiety dodawała wszystkim odwagi i poczucia bezpieczeństwa, a także dbała o to, by każdy miał swoją spowiedź na wypadek najgorszego, nawet gdy wojska niemieckie wysłały na ten teren swoją dywizję Ukraińców i Mongołów. Wiele młodych dziewczyn i kobiet z dziećmi przychodziło do kompleksu w Laskach po ochronę i zawsze były tam mile widziane. Jedna z nich wspomina, że "Matka Elżbieta miała silną wiarę, że w jej związku nie stanie się nic złego. I tak było: szaleństwo żołnierzy nie docierało do nas, istniała jakby niewidzialna bariera chroniąca Laski.
Po tym artykule nastąpi druga część.