Eugenio Corti powiedział: "Pisarz jest zobowiązany do przedstawienia całej rzeczywistości swoich czasów: dlatego nie może się specjalizować (Sertillanges, w swoim dziele "Życie intelektualne", zastanawiał się nad tą samą potrzebą uczonego i pisarza). Jest on jedynym profesjonalistą, który nie ma prawa być jedynie specjalistą. Dziś jednak nie można wiedzieć wszystkiego: trzeba zdobyć rzeczywiste kompetencje przynajmniej w najważniejszych dziedzinach. Ja wybrałem studia nad komunizmem (największym zagrożeniem dla ludzkości w tym stuleciu) i katolickimi sprawami bieżącymi (ponieważ w Kościele widzę największą nadzieję)".
Pisarz, który "widzi
Rezultatem tych badań była sztuka "Proces i śmierć Stalina", napisana w latach 1960-1961 i wystawiona w 1962 roku. Paola Scaglione pisze: "Od tego momentu Eugenio Corti, ze względu na swój uzasadniony antykomunizm, był systematycznie i słabo ukrywany przed prasą głównego nurtu i światem kultury, który w tamtym czasie był silnie lewicowy".
Corti natomiast jasno obrazuje to, co nie jest jego paranojami czy lękami, ale bardzo dobrze udokumentowanymi realiami, a także doświadczonymi na własnej skórze, co pozwala mu na własną analizę i odważne - z pełną znajomością faktów - formułowanie przewidywań na przyszłość (które niezmiennie się spełnią).
Eugenio Corti widział ("οἶδα") i chce opowiedzieć o okropnościach i masakrach dokonanych przez komunistów w Rosji przed i po II wojnie światowej, przez partyzantów zaraz po niej (około 40 000 ofiar we Włoszech, nie wspominając o kwestii wschodniej granicy Włoch i tragedii exodusu istryjsko-dalmatyńskiego i masakr w Foibe, co najmniej 10 000 zabitych i 300 000 wygnanych).Co najmniej 10 000 zabitych i 300 000 wygnanych), a także ogólnie przez komunizm w Rosji (50 milionów ofiar od rewolucji do czystek Stalina i później), w Chinach (150 milionów ofiar komunizmu) i w Azji Południowo-Wschodniej (w szczególności w Kambodży).
Wszystko po to, by zbudować "nowego człowieka". Studia Eugenio Cortiego na ten temat są bardzo bogate i niezwykle metodyczne. Uświadamiają one Zachodowi - każdemu, kto chce się z nimi zapoznać - sytuację w świecie zdominowanym przez marksizm, jeszcze zanim w 1994 r. Alexaner Solgenitzin w przemówieniu w Dumie (rosyjskim parlamencie) przypomniał o sześćdziesięciu milionach ofiar śmiertelnych komunizmu, o których nikt w tym kraju nie ma nic do powiedzenia. Corti uważa: "We Włoszech taka masakra, zdecydowanie największa w historii ludzkości, jest tak, jakby nigdy nie istniała: bardzo niewielu zadało sobie trud, aby dowiedzieć się o niej prawdy".
Eugenio Corti i komunizm Gramsciego
Równie ważny jest wkład Eugenio Cortiego w analizę sytuacji gospodarczej, społecznej i kulturalnej we Włoszech w okresie powojennym i później, zwłaszcza w odniesieniu do porzucenia sfery kultury przez katolików. Dla niego to właśnie włoska sfera kulturowa jest najbardziej zaburzoną rzeczywistością. W rzeczywistości", deklaruje Corti, "diabeł ma dwie główne cechy: jest zabójcą (wystarczy spojrzeć na liczby przytoczone powyżej) i kłamcą".
"Teraz, gdy faza masowych mordów dobiegła końca, nastąpiła faza kłamstw: jest ona prowadzona przez główne gazety, radio i telewizję, zwłaszcza za pomocą systemu półprawd, które uniemożliwiają zwykłym ludziom uzyskanie jasnego obrazu przeszłych i obecnych realiów. Dlatego musimy zobowiązać się do poszukiwania i ujawniania prawdy. Najważniejszym frontem jest dziś kultura".
A faktem jest, że "komunizm się nie skończył. Leninizm, w którym dyktatura proletariatu była sprawowana poprzez fizyczną eliminację przeciwników, już się skończył. Dziś we Włoszech mamy do czynienia z komunizmem Gramsciego, w którym dyktatura intelektualistów "organicznych dla komunizmu" (wyrażenie Gramsciego) jest sprawowana poprzez systematyczną marginalizację, w praktyce śmierć cywilną, przeciwników. Dzisiejsza dominująca kultura lewicowa nie jest oderwana od marksizmu, jak kazano nam wierzyć: wręcz przeciwnie, jest wyraźnie jego rozwinięciem. Wielka tragedia rozgrywa się w drugim akcie".
Sytuacja w Kościele
Obecny jest w nim również żal z powodu poddania się dużej części Kościoła, zwłaszcza po Soborze Watykańskim II, kulturze hegemonicznej, w szczególności z powodu bezkrytycznego przylgnięcia dużej części świata katolickiego do niektórych idei Jacques'a Maritaina, postaci, do której wielu, w tym papież, było bardzo zaniepokojonych. Paweł VIPatrzyli na to z wielkim współczuciem.
Idee Maritaina, zawarte przede wszystkim w książce "Humanizm integralny", otworzyły szeroko drzwi dla modernistycznych prądów w Kościele światowym i we Włoszech, zarówno w sferze popularnej i politycznej ("kompromis historyczny"), jak i w sferze teologicznej, z głoszeniem takich postaci jak Karl Rahner, któremu we Włoszech na próżno sprzeciwiał się filozof o. Cornelio Fabro.
Czerwony koń
Na początku lat 70. Corti postanowił całkowicie poświęcić się pisaniu: "W latach 1969/70 zdecydowałem, że od pięćdziesiątego roku życia nie będę robił nic poza pisaniem. I rzeczywiście, 31 grudnia 1972 roku zaprzestałem wszelkiej działalności gospodarczej.
Praca, której zamierza się poświęcić, "Czerwony koń"Praca artysty nie pozwala na żadne inne zajęcie. I rzeczywiście, jedenaście lat studiowania i opracowywania arcydzieła całkowicie pochłonęło artystę. Z drugiej strony, czytając dzieło, od razu dostrzega się ogromny wysiłek historyczny i dokumentacyjny włożony przez autora, aby zaoferować powieść absolutnie wierną faktom i wydarzeniom (co jest niewątpliwie stałą cechą całej jego produkcji literackiej).
Eugenio Corti poświęcił więc prawie cały okres 1972/1983 swojemu arcydziełu. Były tylko dwa alternatywne zajęcia, które odciągnęły go od pracy: w 1974 roku dołączył do komitetu Lombard na rzecz uchylenia prawa rozwodowego, zawieszając swoją działalność pisarską na sześć miesięcy; w 1978 roku współpracował z lokalną gazetą i pisał głównie o Kościele, Rosji i komunizmie (w szczególności o Kambodży).
"Między pięćdziesiątym a sześćdziesiątym rokiem życia", mówi Corti, "doświadczenie człowieka osiąga swój szczyt (po którym zaczyna zapominać i staje się zdezorientowany), podczas gdy jego zdolność do tworzenia pozostaje nienaruszona".
W 1983 roku tekst osiągnął ostateczną formę, a Eugenio Corti zaproponował go małemu, ale aktywnemu wydawnictwu Ares (którego dyrektor, Cesare Cavalleri, jest przyjacielem i towarzyszem walk politycznych), które opublikowało go w maju (dokładnie 25 lat temu).
Praca jest inspirowana końmi z Apokalipsy i jest podzielona na trzy tomy: "Do pierwszego tomu wybrałem 'czerwonego konia', który w tym tekście jest symbolem wojny. Następnie jest "zielonkawy koń" (którego przetłumaczyłem jako "żywy"), symbol głodu (rosyjskie lagry) i nienawiści (konflikty społeczne). Wreszcie "drzewo życia" (wskazujące na odrodzenie życia po tragedii).
Według Paoli Scaglione, autorki "Sculpted Words", "w zakończeniu powieści, jednocześnie pełnym nadziei i dramatu, nie ma tragedii, ponieważ drzewo życia ma mocne korzenie w niebie, ale nie może też być całkowicie uspokajającego szczęśliwego zakończenia. Ostatnim teatrem sceny powieści może być tylko niebo. Dla Eugenio Cortiego ostateczny sens ludzkich spraw można rozjaśnić jedynie poprzez przyjęcie wieczności jako punktu widzenia. Stąd epilog Czerwonego konia, pozornie przygnębiający, a jednak realistyczny i pełen głębokiej nadziei. Nagrodą, zdaje się przypominać Christian Corti, nie jest przemijający powrót do ziemskich spraw, ale niekończąca się radość, której symbolem jest drzewo życia".
Corti uczy nas, że sztuka chrześcijańska nie może porzucić realizmu: "To filozofia krzyża: nie jesteśmy na tym świecie po to, by być szczęśliwymi, ale po to, by poddać się próbie. W końcu każda relacja tutaj musi zakończyć się wraz z końcem życia".
Scaglione mówi o tym dobrze, gdy zauważa, że "krzyż - życie człowieka tego uczy, a Eugenio Corti dobrze się tego nauczył - często zbiega się również z niemożnością zobaczenia triumfu dobra" (ale także z surową rzeczywistością, w której nie można znaleźć zgodności między doskonałym pięknem i prawdą kontemplowaną przez artystę a tym, co istnieje na tej ziemi).
Cesare Cavalleri wyraża się na tej samej płaszczyźnie: "Powieść jest w pewnym sensie eposem przegranych, ponieważ nawet prawda może doznać zaćmień i porażek, pozostając nienaruszoną i prawdziwą". Tak jest w przypadku Czerwonego Konia i ludzkiej historii w ogóle, ponieważ każdy "epos przegranych", każda pozorna porażka dobra jest tylko półprawdą: reszta historii, której nie wolno nam zobaczyć tutaj na dole, rozgrywa się w niebie i, w dworskiej narracji, staje się "eposem raju", który otwiera się na ludzką nędzę.