Hiszpania

Natalia PeiroKluczowymi punktami działania Caritas są ludzie".

Cáritas Española ma 75 lat. Od 1947 roku w społeczeństwie hiszpańskim wiele się zmieniło pod względem jego potrzeb i struktury społecznej. Jednak, jak podkreśla w rozmowie z Omnes jej sekretarz generalny, Natalia Peiro, serce Cáritas pozostaje niezmienne. 

Maria José Atienza-24 lipca 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty
Caritas Natalia Peiro

Wywiad z Sekretarzem Generalnym Caritas Hiszpanii.

Cáritas Española to, zgodnie ze swoją oficjalną nazwą, oficjalna konfederacja organizacji akcji charytatywnych i społecznych Kościoła katolickiego w Hiszpanii, powołana przez Konferencję Episkopatu. Ale poza swoją strukturalną definicją, Cáritas mogłaby być nazywana, jak to określa jej Sekretarz Generalny, "Cáritas Española", "Boża pieszczota". 

Dzisiaj, przez trzy czwarte wieku, Caritas jest ramieniem charytatywnym dla setek tysięcy ludzi, którzy znajdują towarzystwo, pomoc, wyjście z domu lub szkolenie w celu zatrudnienia poprzez różne Caritas diecezjalne i parafialne oraz różne projekty.

Rok temu Komisja Stała Konferencji Episkopatu Hiszpanii odnowiła na nową trzyletnią kadencję Manuela Bretóna jako przewodniczącego Cáritas Española oraz Natalię Peiro jako sekretarza generalnego - zadanie, które pełniła od 2017 r. Ten zespół usług ogólnych doświadczył kryzysu społeczno-gospodarczego wynikającego z pandemii, a także pojawienia się nowych luk wykluczenia społecznego. Zmiany w społeczeństwie, które sprawiają, że posługa miłosierdzia uosabiana przez wolontariuszy i pracowników Caritas jest jeszcze bardziej niezbędna. 

Caritas przygotowuje się do obchodów 75-lecia istnienia w Hiszpanii. Co się zmieniło, a co pozostało od jej narodzin?  

-Korzeń pozostaje. Nasze stopy opierają się na Ewangelii, na wspólnocie chrześcijańskiej. Caritas jest wyrazem tej chrześcijańskiej wspólnoty i tak jest nadal we wszystkich krajach świata. 

Co pozostaje? Duch, który nas ożywia i doświadczenie Boga, które mamy w pracy w Caritas. W Caritas jest szczególna troska o formację serc ludzi, którzy do niej należą. Nasza praca przełamuje te podziały między działaniem a kontemplacją, między sprawiedliwością a życiem duchowym. 

Pozostaje ta racja bytu, która mówi nam, że nasze zadanie jest wyrazem naszej wiary. I pozostaje, zawsze, służba dla wszystkich, bez wyjątku, bez pytania skąd pochodzisz i jacy są. 

Organizacja i działania bardzo się zmieniły, bo zmieniła się rzeczywistość społeczna. Od amerykańskiego mleka, które było rozprowadzane, gdy Caritas się narodziła, po projekty dotyczące zatrudnienia i recyklingu... wiele rzeczy się zmieniło. Życie się zmieniło. 

Co odróżnia Caritas od każdej innej organizacji pozarządowej, nawet tej tworzonej przez katolików? 

-Kluczową różnicą jest nasza organizacja, która jest niepodzielna od Kościoła. W każdej diecezji naszymi przewodniczącymi są biskupi, a naszą lokalną organizacją są parafie. My jesteśmy Kościołem. Jesteśmy posługą charytatywną Kościoła, jedną z trzech posług obok Liturgii i Słowa. 

Ta identyfikacja daje nam, oprócz znaczenia, tę przenikalność, możliwość dotarcia do wszystkich miejsc, wszystkich zakątków. Bycie Kościołem daje nam uniwersalność, której nie mają inne organizacje pozarządowe, nawet międzynarodowe. Dzięki przynależności do Kościoła powszechnego mamy inną kapilarność, wizję świata jako jednej rodziny ludzkiej. 

W ciągu tych 75 lat Caritas widziała ewolucję hiszpańskiego społeczeństwa i ewoluowała wraz z nim. Jakie są kluczowe punkty pracy Caritas dzisiaj?

-Myślę, że Caritas podejmuje ogromny wysiłek, aby starać się wspierać i towarzyszyć ludziom w ich drodze do pełnego, zintegrowanego życia. Pytacie mnie, jakie są kluczowe punkty pracy Caritas: kluczowe punkty to ludzie. 

Nie jesteśmy organizacją, która ma ustalone priorytety, na przykład w dziedzinie zdrowia czy edukacji, ale towarzyszymy ludziom na tej drodze. 

Gdybym miał dziś wyróżnić jakieś inne wyzwania, to myślę, że w tej chwili pracujemy z bardziej ekstremalnymi sytuacjami z marginesu społecznego: z osobami będącymi ofiarami handlu ludźmi czy bezdomnymi. Ta praca ma zupełnie inne wyzwania, jeśli myślimy o życiu, które możemy dać tym ludziom. Kolejnym dużym wyzwaniem jest samotność i izolacja. Jest to szczególnie widoczne u osób starszych lub np. u migrantów. Jesteśmy w bardziej indywidualistycznym społeczeństwie i towarzyszenie się zmienia. 

W tym sensie z wielkim niepokojem patrzymy na międzypokoleniowe przekazywanie ubóstwa i niebezpieczeństwo rozpadu państwa opiekuńczego. Kiedy przedstawiliśmy raport FOESSA dotyczący konsekwencji pandemii w Hiszpanii, mówił on o zerwaniu umowy społecznej z młodymi ludźmi. Innymi słowy, jeśli nie przekażemy tego, co najlepsze obecnym i przyszłym pokoleniom, jeśli nie pomożemy najsłabszym, zmierzamy w kierunku społeczeństwa, które nie ma nic wspólnego z praworządnością czy spójnością społeczną. 

Musimy zadać sobie pytanie, w jakim społeczeństwie chcemy żyć: w państwie, w którym ci, którzy nie mają dokumentów, są zmuszeni żyć, a nawet umrzeć na ulicy, czy w miejscu, w którym istnieje spójność i solidarność społeczna, która pozwala nam żyć w pokoju i sprawiedliwości? Nasze towarzyszenie doprowadziło do dzieła proroczego wypowiedzenia, które oprawiamy w Ewangelię.

Te dwa lata pandemii były niewątpliwie wyzwaniem dla całej organizacji Caritas Española. Jak przeżywaliście te chwile od wewnątrz i w swojej pracy?

-To był wstrząs Różnica między Caritasem a Kościołem jest bardzo silna dla Kościoła, a szczególnie dla takiej instytucji jak Caritas, gdzie różnica polega na. bycie i bycie. Jesteśmy przyzwyczajeni do bycia bardzo blisko ludzi i dlatego ta sytuacja naruszyła nasz sposób pracy, sposób bycia naszych wolontariuszy itd. Bardzo duży wpływ na całe społeczeństwo hiszpańskie, a szczególnie silny w tych grupach, wspólnotach parafialnych czy sąsiedzkich... które są zakorzenione w relacjach międzyludzkich życia codziennego. 

Pierwsza transformacja, której musieliśmy dokonać, skupiała się na tym, jak kontynuować bycie blisko nie mogąc być fizycznie blisko. Power pozostać otwartym trzeba zamknąć. 

Nasza kampania przez ostatnie lata zwracała uwagę na to, że "dobroczynność się nie zamyka" i tak też się stało. Wszystkie Caritas, diecezjalne i parafialne, przyjmowały wiele osób skierowanych przez administrację publiczną, która nie mogła się nimi zająć.... 

Pół miliona nowych osób dotarło do Caritas poprzez infolinie Caritas, stronę internetową lub media społecznościowe. 

Ponieważ wiele osób przychodziło z prośbą o pomoc, musieliśmy się również przekształcić, aby mieć zdolność do przyjmowania inicjatyw, propozycji i wielu osób, które chciały pomóc. 

Odnosząc się do tego wszystkiego tsunami apele i solidarność musiały być bardzo mocno zorganizowane. Musieliśmy włożyć w to wiele pracy, począwszy od parafialnej Caritas, a skończywszy na Służbie Ogólnej. Wszyscy musieliśmy być na 150%, aby móc uczestniczyć we wszystkim, co było od nas wymagane. 

Szybko przekonaliśmy się, że digital pomijał wiele osób. Upadła i całkowicie zdigitalizowana administracja pomijała wielu ludzi. Plątanina powstałych przepisów wymagała wielu analiz: co mogą, a czego nie mogą robić wolontariusze, jak ubiegać się o Minimalny Dochód Żywotny, co się dzieje z pracownikami domowymi, co mogą robić stołówki socjalne i firmy wstawiennicze itp. 

Trzeba było przeprowadzić bardzo szybką analizę, w ramach organizacji, która nie zajmuje się tylko jedną rzeczą. Analiza ta dała możliwość dialogu z administracją, prosząc na przykład o uznanie za usługi podstawowe, czy też o to, jak przekształcić nasze firmy insercyjne, aby nie stracić miejsc pracy. 

W perspektywie średnioterminowej musieliśmy zająć się towarzyszeniem rodzinom, a także programami szkoleniowymi, które już wtedy musiały być bardzo cyfrowe. Przeanalizowaliśmy, jakie zawody będą najbardziej potrzebne w naszych programach zatrudnienia i już latem 2020 roku zaplanowano wiele kursów dla osób specjalizujących się w czyszczeniu i dezynfekcji, robieniu masek itp. 

Oprócz tego wszystkiego promowano także wiele inicjatyw, które miały pomóc sąsiadom, tym w pobliżu... rozwiązać w pewnym stopniu trudności związane z obecnością. W tym sensie młodzi ludzie dali wiele wsparcia: zaangażowali się w sieci społecznościowe, nagrali filmy, wirtualną obecność... 

Czy są jeszcze wolontariusze i czy jest przyszłość dla wolontariuszy Caritas?  

-Jeszcze są wolontariusze, dzięki Bogu. Mamy w tej dziedzinie wielkie wyzwanie, które jest wyzwaniem całego Kościoła. Wolontariusze Caritas wywodzą się ze wspólnoty chrześcijańskiej i parafii. Wolontariat w Caritasie ma związek z naszym poznawaniem logiki daru, bezinteresowności, dawania siebie innym. To nie to samo co inne znane nam wolontariaty. 

Wyzwaniem, podobnie jak dla całego Kościoła, jest przekaz wiary, przekaz wartości. Caritas musi wnieść tę część do Kościoła.

Widzimy na przykład, jak w środowiskach wiejskich, w parafiach, brakuje młodych ludzi, którzy mogliby dokonać tego przejścia. Mamy tu do czynienia z ważną kwestią. Caritas to pieszczota Kościoła. Ma ona zasięg i wyjście do ludzi, a my musimy nauczyć się integrować wolontariuszy, którzy nie są stricte "wolontariuszami parafialnymi", ale odkrywają oblicze Chrystusa poprzez ludzi, z którymi pracujemy i którym towarzyszymy. 

Bycie Kościołem dało nam wszystko, a my chcemy być wkładem w przyszłość tego przekazu wiary.

W Europie na przykład mamy do czynienia z młodzieżową rewolucją Caritas. Trudno było zrozumieć, że młodzi ludzie są na uczelniach, w firmach czy w ruchach i musimy dać się im zaskoczyć i zintegrować. Witamy tych ludzi, którzy mają wiele do dania. 

Oczywiście musimy być bardzo ostrożni, bo bycie wolontariuszem w Caritasie to nie to samo, co bycie wolontariuszem w każdej innej organizacji pozarządowej. Mając na uwadze to wyzwanie, staramy się zmieniać sposoby i środki, aby więcej osób mogło stać się częścią Caritas. 

Bywają lata, w których bardzo trudno jest być wolontariuszem; zawód i dbanie o rodzinę nie pozostawiają czasu itp. Ale jeśli byłeś wolontariuszem w młodości na studiach, łatwiej jest, że w wieku 50 lat, gdy twoje dzieci są starsze, możesz ponownie podjąć się tego zadania. To ziarno musiał ktoś zasiać i tu mamy zadanie. 

W naszym planie strategicznym kluczową osią jest odnowa wolontariatu, a w jej ramach bardzo piękny punkt, jakim są międzypokoleniowe relacje wolontariuszy. 

Co widzisz jako nowe ubóstwo? 

-Myślę, że ogólnie rzecz biorąc, niewiele jest nowego, jeśli chodzi o trudności, które mają ludzie i które powodują ich wykluczenie. Profile to zasadniczo ludzie młodzi, kobiety z małoletnimi dziećmi na utrzymaniu oraz imigranci.

Nowe formy ubóstwa to te, których przyczyną są dwie podstawowe kwestie. Pierwszym z nich jest pogorszenie warunków na rynku pracy. Warunki pracy osób, które zaczęły pracować przed 2008 rokiem i nadal pracują, nie mają nic wspólnego z warunkami pracy osób, które zaczęły pracować po kryzysie 2008 roku. To jest rzeczywistość, którą widzimy dookoła nas. Do tej rzeczywistości dochodzi jeszcze druga kwestia, czyli odwrotny trend między płacami a cenami mieszkań. W końcu zatrudnienie i mieszkania pozostają podstawowymi kluczami do integracji społecznej. Jeśli człowiek zarabia mało i przy ponoszeniu kosztów mieszkaniowych pozostaje biedny, to bardzo trudno jest robić cokolwiek innego: edukację, zdrowie, relacje społeczne, czy naprawiać zniszczenia w domu. Ci nowi biedni to ludzie, którzy pracują, może tylko na pół etatu lub na umowach czasowych, ale większość z nich woli pracę od "paguity". 

Czy wyszliśmy z tego kryzysu "lepiej" czy gorzej? 

-Prawda jest taka, że mam wątpliwości. Papież powiedział nam na początku tego kryzysu, że nie wyjdziemy z niego tak samo. To prawda, że w naporze potrzeby wszyscy ludzie wydobywają z siebie to, co najlepsze, ale w wyjściu z sytuacji kryzysowej jest ogromna tendencja do tego, by nie oglądać się za siebie, by się wydostać. To "niewidzenie" znajduje odzwierciedlenie np. w danych raportu FOESSA. Ci z nas, którzy mają pewną stabilizację życiową - pensję, pracę - mają pewne codzienne problemy, ale są też inne sprawy, które są, a my ich nie "widzimy". Na przykład, co stało się z tymi dziećmi, które zostały same, ponieważ ich rodzice musieli wyjść do pracy i nie było miejsca na telepracę, albo z tymi gospodarstwami domowymi, w których tylko jedna osoba pracuje i została zwolniona, co z ludźmi, którzy nie mają umiejętności cyfrowych i nie mogli pójść do banku lub umówić się na wizytę do lekarza? Musimy sobie uświadomić, że ta luka istnieje, że te realia istnieją, nawet jeśli nie widzimy ich na co dzień lub nie chcemy "oglądać się za siebie". 

A te realia nie występują, bo ci ludzie nie podejmują wysiłku. Kiedy pytamy ludzi, co robią, aby wyjść z tej sytuacji, ośmiu na dziesięciu jest aktywnych: pracuje kilka godzin, aktywnie szuka pracy lub uczestniczy w programie szkoleniowym. Jako społeczeństwo czasami zamykamy drzwi, bo nie znamy rzeczywistości. Trzeba ją poznać, by móc ją zrozumieć.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe