Doświadczenia

Rzemiosło religijne: dłonie są w centrum uwagi

Niedawna renowacja monumentalnej monstrancji z katedry w Toledo, przeprowadzona przez Talleres de Arte Granda wraz z multidyscyplinarnym zespołem złożonym z historyków, srebrników, gemmologów itp. przenosi do współczesności niezastąpiony wkład złotników i rzemieślników tekstylnych w rozwój liturgii, w odpowiednie bogactwo kultu i w samą pobożność. Na tych stronach opisano teraźniejszość i przyszłość tych rzemiosł.

Omnes-29 grudnia 2016 r.-Czas czytania: 10 minuty

Złotnik Enrique de Arfe wykonał monstrancję eucharystyczną dla katedry w Toledo w latach 1515-1523. Niedawna renowacja tego wspaniałego dzieła złotniczego, w płomiennym stylu gotyckim, wymagała demontażu jego 5,500 elementów, w tym łącznie 260 statuetek. Renowacja zbiega się również z faktem, że madryckie warsztaty odpowiedzialne za to dzieło - Talleres de Arte Granda, założone w 1891 roku przez asturyjskiego księdza Félixa Grandę - obchodzą 125 lat istnienia. PALABRA rozmawiała z kilkoma rzemieślnikami, aby przybliżyć naszym czytelnikom świat rzemiosła sakralnego, bez którego liturgia straciłaby swój blask, a pobożność ucierpiałaby. To właśnie zaproponował nam Juan Carlos Martínez Moy, rzeźbiarz: "Obrazy religijne i przedmioty kultu nie powinny być postrzegane jako idole, ale jako okna do nieba.

Hafciarki i krawcowe

Jednym z najważniejszych rzemiosł są hafciarki i wytwórczynie ornatów, peleryn przeciwdeszczowych, alb, obrusów itp. W warsztacie Los Rosalesw Villaviciosa de Odón, zależne od Talleres de Arte Granda - wyjaśnia projektantka Pilar Romero, "Wykonujemy trzy rodzaje haftów: haft aplikacyjny; haft niuansowy, który odtwarza obrazy za pomocą naturalnych nici jedwabnych; oraz klasyczny haft hiszpański w złotej nici, który jest używany do ozdabiania płaszczów Dziewic, tak charakterystyczny dla Andaluzji"..

Hafty na obrusach najczęściej wykonywane są maszynowo, ale są to hafty ręczne, ponieważ wzór prowadzony jest ręcznie. "Wszystko, co robimy, jest wykonywane ręcznie, ponieważ ręce odgrywają fundamentalną rolę".Pilar podkreśla. Przyznaje, że coraz częściej stosowany jest haft maszynowy, który przekształca zdigitalizowany projekt w ściegi. Jest taniej, ale ideałem rzemiosła jest jakość, piękno i to, że produkt jest odpowiedni liturgicznie.

Mentalność zmieniła się w ciągu ostatnich kilku lat i przyszłość jest tutaj, mówi Pilar, "Ale nie sądzę, że ręczny haft i ręczne krawiectwo znikną, nie jest to nawet technicznie wygodne. Dobre warsztaty, takie jak nasz, wkładają wiele wysiłku w jakość swojego rzemiosła".. Znakiem tego jest, jego zdaniem, to, że młodzi seminarzyści nadal zamawiają dobre ornaty na swoją pierwszą Mszę św. Nie tak dawno temu "Pewien hiszpański seminarzysta zamówił z katalogu ornat, ale dość bogaty, z ręcznym haftem. A ponieważ nie miał pieniędzy, zaproponował rodzinie i parafianom, aby zamiast dawać mu inne prezenty, wszyscy uczestniczyli w zakupie".

We wszystkich niemal zawodach, które służą sakralności, bardzo brakuje rzemieślników, a średnia wieku hafciarek znających fach jest wysoka. Same warsztaty - mówi Pilar, "w ciągu ostatnich 58 lat stał się szkołą szkoleniową. Teraz nasza pula uczniów pochodzi ze szkół zawodowych, z którymi współpracujemy. W pracowni swoje praktyki odbywają studenci wzornictwa, krawiectwa i mody".

Pilar jest historykiem sztuki, ale jest "Zawsze chciałam pracować w czymś manualnym, bo od dziecka miałam do tego smykałkę. Studia dały mi wykształcenie estetyczne i bardzo mi pomagają w projektowaniu, które jest moją główną pracą"..

W innej kwestii skomentował, że. "ludzie wiary mają pełniejszą wizję tego dzieła". Praca jest podobna do wykonania dobrej cywilnej sukienki, ale "Naszym przeznaczeniem jest Msza Święta, kult, liturgia. Nie sądzę, że kiedykolwiek w pełni zrozumiemy, co to oznacza".

Na koniec naszej rozmowy pokazuje nam ornaty, które zaprojektował dla trzech ostatnich papieży. Pokazując mi zdjęcie papieża Franciszka z najnowszym, trzeźwym i z haftem maszynowym, podsumowuje z dumą i szerokim uśmiechem: "Tak, trzej ostatni papieże byli moimi najlepszymi klientami".

Srebrniki

Juan Tardáguila jest srebrnikiem i wykonuje dzieła złotnicze: kielichy, monstrancje, viriles, navetas, palniki do kadzideł... Pracuje z mosiądzem, srebrem, złotem i stalą na trzony świętych naczyń, wszystkie są materiałami o określonej czystości, które nie rdzewieją. Wyjaśnia, że zajął się handlem w wieku 15 lat, bardziej z konieczności niż z powołania, i że było to długie terminowanie: "Zarządzanie tym wszystkim jest bardzo trudne; zajmuje prawie całe życie. Wymaga też dużej kreatywności.

Obawia się o przyszłość, bo trudno jest szkolić młodych ludzi. Są szkoły, ale szkolenia przez nie prowadzone są niewystarczające i trzeba je uzupełniać w warsztacie. Kiedyś było więcej miejsc pracy, ale teraz rynek się skurczył. Andaluzja to miejsce, gdzie jest więcej srebrników.

Dla Juana, jakość kawałka, oprócz materiałów, leży w jego projekcie. Ekskluzywny, pozakatalogowy egzemplarz różni się od tego, który jest reprodukowany seryjnie. W tym pierwszym przypadku nie używa się form i wykonuje się go na wymiar. Wymaga to większego poświęcenia i jest droższe.

Juan jest dumny z tego, że pracował przy renowacji monstrancji w Toledo: "Byłem pod wrażeniem tego, jak udało im się to zrobić w XVI wieku. Dziś technologia nam pomaga, ale wtedy musieli we własnym warsztacie wykonać te same surowce: blachę, gwint, srebrne śruby i nakrętki... Stąd pochodzi tak wiele procedur złotniczych". Motywuje go dobre wykonywanie swojej pracy i bycie docenianym przez ludzi: "Czasami dostajemy komplementy od klientów, a to wielka satysfakcja"..

Wreszcie jest sceptycznie nastawiony do mechanizacji swojego fachu: "Maszyny nie mogą się zbytnio zagłębiać w ekskluzywne części. Prawie wszystko trzeba robić ręcznie. W powtórzeniu sztuk, owszem, ale istnieje niebezpieczeństwo wyparcia rzemieślników. Tak stało się z grawerami: pozostało ich bardzo mało i jesteśmy prawie całkowicie zależni od maszyn, ale nie są one ważne lub opłacalne w przypadku niektórych prac, takich jak grawerowanie daty. A nie łącząc ludzi i maszyn, w końcu tracimy techniki rzemieślnicze.

Broncists

Juan Carriazo jest rzemieślnikiem z brązu, który specjalizuje się w wykonywaniu tabernakulum. Wyjaśnia, że zwykle są one wykonane z mosiądzu, ale mają części pokryte 24 karatowym złotem lub srebrem, i zwykle mają dwie powłoki: wewnętrzną, w której umieszcza się Najświętszy Sakrament, i zewnętrzną. Następnie dodaje się elementy dekoracyjne. Zamontowany jest również zamek. "Coraz częściej jesteśmy proszeni o bezpieczne zamki i stalowe płyty wzmacniające ze względów bezpieczeństwa".

Dobre tabernakulum jest dobre ze względu na ekskluzywny i piękny wygląd, a także ze względu na wzbogacenia, które są do niego dodawane: emalie, ryciny, kolumny, klejnoty..., choć te zazwyczaj zapewnia klient. Do tego dochodzi jeszcze wykonanie: "Są przybytki, które wymagają więcej niż trzy miesiące pracy: około 400 godzin".mówi Juan.

Juan komentuje z wielką satysfakcją: "Mam przybytki stworzone przeze Mnie na pięciu kontynentach. Mam zdjęcie ich wszystkich. Najlepsza była ta dla katedry w Alabamie, w stylu gotyckim, ze srebrnymi wewnętrznymi brylantami i emaliami: spektakularna! Realizacja tego zamówienia na katedrę zajęła nam dwa lata. I wyjaśnia, że pracuje nad tym "Nie uczyłam się go w szkole ze względu na tradycję rodzinną. Mój ojciec pracował tu przez 50 lat, a mój wujek również przez 50 lat. Kiedy zacząłem pracować w wieku 14 lat, spodobał mi się ten fach i nadal tak jest"..

A żeby dać mi wyobrażenie o tym, jakim wyzwaniem jest każdy tabernakulum, opowiada mi o przypadku klienta, który przyszedł z osobliwymi drzwiami do tabernakulum - miały one mechanizm otwierający - i poprosił go o tabernakulum do tych drzwi.

John wkrótce przejdzie na emeryturę, ale mówi, że przyszłość jego pracy jest zabezpieczona dzięki dwóm praktykantom. Ale ostrzega, że "Rzemiosło musi się bardzo podobać. Jeśli tego nie zrobisz, skończysz z nim. I trzeba się w to zaangażować. Ale to piękne rzemiosło, z którego jestem bardzo dumny"..

Emalie

"Emaliowanie to bardzo stara technika rzemieślnicza. Jej pochodzenie jest mało znane, ale ponieważ głównymi elementami emalii są metal i szkło, wymaga ona znacznego stopnia cywilizacji".wyjaśnia Montse Romero.

Pierwsze ślady emalii, dodaje, pojawiają się w Mezopotamii, ale to Egipcjanie opracowali kolorowe szkło i zapoczątkowali tę technikę zdobienia metalu kolorem. Robiono to również przy użyciu kamieni szlachetnych, ale emalie dają dużą uniwersalność zdobień. Dlatego emaliowanie zawsze szło w parze ze złotnictwem religijnym, choć emalie wykonuje się również w celach jubilerskich i dekoracyjnych (z motywami religijnymi lub bez), jak na przykład obraz Matki Boskiej, który Montse wskazuje mi przed miejscem, w którym rozmawiamy.

Obecnie wykonuje się mniej emalii, ponieważ jest to technika kosztowna, zwłaszcza ze względu na wymaganą wykwalifikowaną pracę. Ze względu na dużą trudność techniczną, niewiele osób wie jak to zrobić. Dobry artysta musi być też dobrym rzemieślnikiem, bo to są procesy, w których "Albo opanujesz materiały, albo one opanują ciebie. Trzeba opanować ogień - z piecami o temperaturze ponad 800 stopni -, szkło i metal. I choć metal i szkło wydają się być bardzo różnymi materiałami, mają podobną rozszerzalność i przylegają do siebie poprzez działanie ciepła, nie topiąc się. Myślę, że z czasem to rzemiosło będzie cenione wyżej niż teraz.

"To, co czyni emalię wartościową, to umiejętności rzemieślnika i ekspresyjność, jaką osiąga. Materiały nie są drogie: miedź, srebro i szkło, czyli krzemionka z pigmentami. I pamiętaj, że nie robimy nic standardowego: wszystkie emalie są robione ręcznie. Można mi zlecić wykonanie kielicha z emaliami ewangeliarzy, ale w końcu każdy ewangeliarz, który wykonam jest inny. Nie ma form, za pomocą których można odtworzyć te same emalie. To trochę jak malowanie ręczne, ale na miedzi i ze szkłem.

Montse uznaje, że religijny kunszt jest dodatkową motywacją. "Kiedyś namalowałam Madonnę i zostałam zaproszona na błogosławieństwo obrazu. Byłem pod wielkim wrażeniem, gdy zobaczyłem całą wioskę ustawioną w kolejce do ucałowania obrazu. Siedziałem w kącie i byłem poruszony. Wyobrażam sobie, że Bóg weźmie pod uwagę dzieło, które jest na Jego służbę. Nawet ci, którzy nie mają wiary, zdają sobie sprawę, że jest coś więcej, że muszą bardzo dobrze wykonać tę pracę, bo mamy bardzo szczególnego klienta: Kościół.

Moim celem, jak zauważa Monte, jest "Aby każdy obraz coś przekazywał. A tego, w dzisiejszych czasach, nie robi maszyna". Ale handel "Logicznie rzecz biorąc, musi się rozwijać. Można wprowadzić maszyny, które zabiorą ciężką pracę, jak kształtowanie elementów, czy szlifowanie metalu, ale istota rzemiosła pozostanie, jestem o tym przekonany"..

Kryzys znacznie uszczuplił pulę emalierów i to właśnie warsztaty pełnią funkcję szkoły dla czeladników. Dziś, z wyjątkiem Katalonii, niewiele osób skłania się ku handlowi. Montse, która jest architektem wnętrz, nauczyła się tego w warsztacie, w ciągu 18 lat pracy jako emalierka i polichromistka w Granadzie.

 Polerki

José Chicharro tłumaczy swój kunszt wskazując, że w końcu wszystkie dzieła złotnicze muszą przejść przez jego ręce: "Ja daję im życie; bez mojej pracy, choćby nie wiem jak dobrze pracował złotnik, nie wyglądałyby dobrze"..

Tego rzemiosła również uczymy się na warsztatach: "Zacząłem, gdy miałem 18 lat. Dużo nauczyłem się w rodzinnym zakładzie srebra. W tym fachu potrzeba dużo siły, bo trzeba naciskać i ze względu na ciężar niektórych elementów. I trzeba znać kilka sztuczek, zwłaszcza w przypadku płaskich kawałków"..

Ostrzega, że "Maszyny automatyczne są opłacalne, jeśli chodzi o wiele takich samych sztuk, ale sztuki złotnictwa religijnego są bardzo różne i maszyny tego nie rekompensują. Na przykład tabernakulum ma około stu elementów i każdy z nich musi być ręcznie wypolerowany. Dlatego właśnie jest to drogie. Ale to właśnie tam leży jakość i sztuka.

Komentuje też swoje zadowolenie, gdy wchodzi do kościołów i widzi rzeczy związane ze swoim zawodem. Niedawno widział w katedrze w Granadzie tabernakulum, które wyszło z jego warsztatu. Z wielką przyjemnością chwalił się przed tymi, którzy tam byli, że to on ją wypolerował. A przede wszystkim, "Jestem bardzo zadowolony ze srebrnego pawilonu, który wypolerowałem na monstrancję w Vigo. Kiedy widzisz, że ludzie dostrzegają twoją pracę, czujesz wielką satysfakcję".

José od emerytury dzieli zaledwie kilka lat. Dlatego komentuje: "Myślę, że pozostawiłem dość ważną spuściznę mojemu uczniowi. Potrzebni są młodzi ludzie, aby rzemiosło nie zaginęło, bo wielu z nas rzemieślników jest bliskich emerytury.

Rzeźbiarze i rzeźbiarki

"imaginero" lub rzeźbiarz, wyjaśnia Juan Carlos Martínez Moy, to rodzaj rzeźbiarza zajmującego się rzeźbieniem w drewnie, polichromią i o tematyce religijnej. Coś bardzo konkretnego. On sam jednak uważa się za rzeźbiarza: "Zrobiłem trochę bezpośredniej rzeźby, ale bardzo mało w porównaniu z gliną, na której pracuję najczęściej. Prawie wszystko co robię jest figuratywne i religijne, bo to są zlecenia, które przychodzą na warsztat najczęściej". W jego opinii, "Pustą kartką papieru w rzeźbie jest glina. Dzięki pracy z nim, stał się on dla mnie najszlachetniejszym materiałem: ma ekspresję, jakiej nie ma żaden inny materiał. Zaczynam od szkicu w glinie, a następnie wykonuję formę, z której powstaje dzieło lub jest ono digitalizowane, a następnie odtwarzane w pożądanym przeze mnie rozmiarze. Świat cyfrowy ułatwia wykonanie wielu kroków, choć w ciągu ostatnich dziesięciu lat bardzo niewiele rzeczy powtórzyłem".

Zwraca uwagę, że. "Na twarzy postaci skupiam się najbardziej, bo to ona przekazuje najwięcej, zwłaszcza w sztuce sakralnej. Można wziąć pień drzewa bez kory, zrobić piękną twarz i rękę i to wszystko". Podkreśla również, że "Moją największą nadzieją jest to, że Kościół będzie awangardą artystyczną, tak jak kiedyś, i że język sztuki współczesnej będzie służył jako wyraz Ewangelii, czyli tego, czym jest sztuka sakralna. Joseph Ratzinger napisał, że ikona ma poruszyć echo sacrum w nas wszystkich. I to jest mój cel: żeby dzieło moje poruszyło, bo to jest okno do nieba. Dlatego staram się dbać o swoje życie duchowe: jest mi ono potrzebne do pracy. Często podczas modlitwy miałem pomysły artystyczne.

Juan Carlos ubolewa nad nielicznymi rzeźbiarzami, którzy poświęcają się sztuce sakralnej: "Niektórzy dokonują ingresu, ale nie zawsze szczęśliwie".. Tam gdzie jest więcej wyobrażeń jest Andaluzja, a konkretnie Sewilla. A artystów nie jest więcej, bo z rzeźby trudno się utrzymać.

Polichromatory

Begoña Espinos zajmuje się polichromowaniem obiektów sztuki sakralnej: "To rzemiosło jest bardzo starożytne. I to właśnie w okresie romańskim i gotyckim pojawiła się technika estofado, która jest królową polichromii. Jest to trudna technika, która wymaga dużej wprawy i przede wszystkim wielu godzin. Jest to nie tylko drogie ze względu na materiał, ale także dlatego, że trzeba to robić ręcznie. W tej chwili nie da się zmechanizować polichromii, bo żeby nadać ten dotyk, który sprzyja ekspresji obrazu, potrzebne są ręce rzemieślnika". Choć wyjaśnia, że teraz stosuje się bardziej neutralną polichromię. Obrazy są nawet pozostawione w takiej postaci, w jakiej są.

W Anglii są dobrzy polichromatorzy. Są one również obfite na południu Hiszpanii i w Madrycie. Do zawodu trafiła z wyraźnego powołania zawodowego i podkreśla, że "Jeśli chodzi o wyobrażenia religijne, robisz to z większą czułością, bo wiesz, że kryje się za tym coś świętego, że musisz to zrobić bardzo dobrze, żeby ludzie byli temu oddani. Dużo modlę się też do obrazów, nad którymi pracuję".

Odnowiciele

Dulce Piñeiro wyjaśnia, że "Zawsze lubiłem sztukę, ale nie widziałem siebie jako artysty, a raczej jako lekarza dzieł sztuki".. I renowacji - dodaje, "Jest to bardzo potrzebny zawód. Ważne jest, aby ludzie myśleli o konserwacji swoich najcenniejszych egzemplarzy. Często nie zdają sobie sprawy z ich wartości historycznej i artystycznej, a zamiast nabywać nowe, może najlepiej byłoby je odrestaurować i przywrócić do kultu. Zajmujemy się oceną, czy należy je naprawiać lub odnawiać, a także jaki byłby najlepszy sposób ich czyszczenia.

Wyjaśnia on, że. "Jest wiele dzieł sztuki, które zostały zrujnowane przez ignorancję.

I zaznacza, że. "Dobra renowacja to taka, która szanuje oryginał, jest udokumentowana, sfotografowana, jest odwracalna i daje wskazówki konserwatorom, którzy przyjdą po niej. Tak jest w przypadku renowacji monstrancji z katedry w Toledo: wskazania poprzednich konserwatorów były dla nas bardzo pomocne. Zadziałały one bardzo dobrze i teraz monstrancja mogła odzyskać swój blask, co nie znaczy, że świeci jaśniej. Ponowne polerowanie oznaczałoby usunięcie materiału. Zarysowania, niedoskonałości i zabrudzenia zostały wyeliminowane"..

Wreszcie Dulce podkreśla, że główną trudnością w jej pracy jest sprawienie, by klienci dostrzegli, że czasem nie jest wygodne, by dzieło wyglądało jak nowe.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.