Benedykt XVI powiedział podczas wizyty w Santiago w 2010 roku, że pielgrzymować "to nie tylko wychodzić z siebie w kierunku Największego, ale także iść razem". Ten podwójny aspekt pielgrzymowania - pozwolenie na to, by Bóg patrzył na nas samych, abyśmy mogli spojrzeć na innych Jego oczami - stanowi sedno nauki ewangelicznej (na przykład znany epizod z Mt 22,34-40 lub słowa z J 13,34 i 1 J 4,20); jest to również to, co charakteryzowało Drogę św. Jakuba, którą Pastoral Universitaria de Madrid zorganizował tego lata.
Prawie sześćdziesięciu młodych studentów - w większości studentów, niektórzy już ukończyli studia - w towarzystwie D. Enrique Rueda i D. Hilario Mendo, kapelanów Industriales UPM i Derecho UCM, wyruszyło z Mougás (Pontevedra) 20 lipca i dotarło do miasta Apostoła sześć dni później. Ale wszystko zaczęło się dwa dni wcześniej. W niedzielę 18-go opuściliśmy Madryt i wyruszyliśmy do Fátimy. Po drodze mogliśmy skorzystać z Mszy św. i kolokwium z karmelitami z Ciudad Rodrigo, którzy przepoili grupę swoją prostotą i duchem modlitwy.
Dla Diego z Industriales był to "najlepszy sposób na rozpoczęcie", ponieważ "nasza Matka, która jest bardzo dobra, towarzyszyła nam podczas całej pielgrzymki". Cisza i spokój sanktuarium maryjnego stworzyły sprzyjającą atmosferę, abyśmy mogli złożyć w ręce Dziewicy nasze intencje: "rodziny, przyjaciół, zmartwienia i projekty, jednym słowem wszystko", jak powiedziały Mimi z medycyny i María z farmacji.
Oddaliśmy jej wszystko, a ona z kolei nauczyła nas wymawiać jej fiatPowiedziałam całkowite "tak" woli Bożej, temu, co On chciał, aby się wydarzyło w tych dniach. I stało się. Bo kiedy ufa się Panu, kiedy w chodzeniu "jedynym kompasem jest opuszczenie", jak powiedziałaby święta Teresa z Lisieux, Chrystus dokonuje wielkich dzieł.
Galicja - od morza pierwszych dni do winorośli ostatnich etapów - była świadkiem, jak grupa oddychała czystą radością. Każdy, kto się do nas zbliżył lub nas wyprzedził, mógł dostrzec pomoc udzielaną rannym podczas ich przenoszenia lub głębokie rozmowy toczące się między ludźmi, którzy nie znali się od wielu dni.
Luis, jeden z organizatorów, z ekscytacją opowiada, jak wyjeżdżając z Redondeli, podczas półgodzinnej ciszy rozpoczynającej każdy dzień, zobaczył kilka pań, które skrzyżowały się z nami. Itzi z Medyki mówi, że "na Camino poznałem wielu wspaniałych ludzi, ale przede wszystkim pogłębiłem swoją przyjaźń z Bogiem. Było to niezapomniane przeżycie, które odcisnęło na mnie swoje piętno.
Wystarczyło zobaczyć chwile modlitwy po Mszach Świętych, aby zrozumieć świadectwa takie jak to, słowa takie jak Ignacio, studenta Inżynierii Organizacyjnej - "widzieliśmy jak miłość Boga nie ma granic", mówi - a nawet nawrócenia takie jak Palomy, studentki ostatniego roku medycyny: "Dla mnie to Camino było światłem na każdym kroku i przebudzeniem w moim sercu, które pomogło mi poznać Boga i zacząć Go kochać... po prostu".
Z naszymi sercami pełnymi Pana i z odarciem z powierzchowności, które przynosi sześć dni chodzenia i zmęczenia, mogliśmy wprowadzić w życie "zobaczcie, jak oni się miłują" pierwszych chrześcijan. Wyjść naprzeciw potrzebom innych, na "peryferie", które w drodze do Santiago są niczym innym jak towarzyszem chętnym do rozmowy.
Odkrywamy, "że to, co najlepsze na Camino, zawsze można znaleźć, gdy patrzy się obok", jak mówi María Zavala, inżynier przemysłowy, i mamy nadzieję, podobnie jak jej towarzyszka Ana Molina, że "nasze narzucone przez siebie ograniczenia i nasze lęki nie przeszkadzają nam żyć życiem". Abyśmy po powrocie "mogli szerzyć to nadprzyrodzone szczęście, którym", według słów Any Vendrell, również z ETSII, "cieszymy się tylko w absolutnym opuszczeniu". Wykrzyczeć światu "że życie czasem męczy, czasem boli... Że nie jest idealne, ale że mimo wszystko życie jest piękne".