Doświadczenia

Po co się żenić? Małżeństwo chrześcijańskie w XXI wieku

Autor proponuje młodym ludziom, aby zagłębili się w głębię swojego sumienia i zadali sobie pytania, które ułatwią zawarcie ważnego, mocnego i trwałego małżeństwa. Trzeba wejść w ich świat i stamtąd ewangelizować. Oznacza to spędzanie godzin, przede wszystkim z innymi rodzinami, małżonkami i parami zaangażowanymi w ten sam ideał życia.

Javier Láinez-6 marca 2017 r.-Czas czytania: 11 minuty

 "Wcześniej księża żenili się z ludźmi, bo to była najnormalniejsza rzecz na świecie. W ciągu niespełna dwóch pokoleń zrozumieliśmy, że to wcale nie jest normalne. Teraz kto się żeni, jest mistrzem, który pływa pod prąd".. Ta fraza pochodząca od proboszcza-weterana w naszym kraju jest powszechnym spostrzeżeniem.

Ostatnio w prasie pojawiły się statystyki pokazujące, że spadek liczby ślubów jest zatrważający. To prawda, że często zdarzały się jakieś zmyślone liczby, które przeinaczały rzeczywistość, mieszając śluby z ponownymi małżeństwami i innymi okolicznościami. Ale mimo tendencyjności, z jaką niektórzy próbują zobrazować utratę wpływów Kościoła w społeczeństwie, statystyki potwierdzają rzeczywistość, którą wszyscy - w szczególności proboszczowie - dostrzegamy: wielu ludzi porzuciło marzenie o stworzeniu chrześcijańskiego domu i oddaniu dzieci Kościołowi, jak mówiły stare katechizmy.

Panująca dezorientacja i tendencje narzucone przez relatywizm popchnęły wielu ludzi do alternatywnych sposobów życia poza rodziną. Aby uzyskać ogólny obraz, spośród wszystkich par żyjących razem w rodzinie "więcej uxorio tylko jedna trzecia wchodzi w związek małżeński - czyli jako małżonkowie bez ślubu - a spośród nich mniej niż jedna trzecia czyni to w Kościele. Przeszedł on od 75 % małżeństw kanonicznych na początku lat 2000 do nieco ponad 22 % w 2016 r. Dane te nie przedstawiają różowego obrazu.

Wspólne życie bez ślubu

Św. Jan Paweł II przestrzegał w Novo millenio ineunte (n. 47) "że mamy do czynienia z powszechnym i radykalnym kryzysem tej podstawowej instytucji. W chrześcijańskiej wizji małżeństwa związek mężczyzny i kobiety - związek wzajemny i całkowity, jedyny i nierozerwalny - odpowiada pierwotnemu zamysłowi Boga, zaciemnionemu w historii przez 'zatwardziałość serca', ale któremu Chrystus przyszedł przywrócić pierwotny blask, objawiając to, co Bóg chciał 'od początku'".

Obecnie modne stało się mówienie o postprawdaKulturowa bitwa, która sprowokowała pojawienie się nowych mediów, była kulturową bitwą chwili. A walka kulturowa, która sprowokowała powstanie m.in. postprawda zmierza do zastąpienia wszelkiej antropologii opartej na prawie naturalnym taką, która opiera się na społecznym konsensusie faktów, które nierzadko są sprzeczne z prawym rozumem. Jest to, jak mówią, zwycięstwo wolności.

W swojej książce Jak świat zachodni naprawdę stracił Boga (Rialp, 2014), Mary Eberstadt zwraca uwagę, że. "Od początku chrześcijaństwo regulowało poprzez doktrynę i liturgię podstawowe kwestie narodzin, śmierci i prokreacji. Rzeczywiście, niektórzy powiedzieliby, że chrześcijaństwo (podobnie jak judaizm, z którego się wywodzi) skupia swoją uwagę na tych sprawach nawet bardziej niż inne religie, co prowadzi nas do ważnej kwestii posłuszeństwa. Jakże często mówi się, że Kościół to nic innego jak stado grzeszników. Ale czy są to grzesznicy, którzy nie przestrzegają zasad, w które wierzą, czy ludzie, którzy nie czują się związani tymi zasadami?

Wydaje się nie ulegać wątpliwości, że opinia publiczna przyjęła, iż nie istnieje żadna zasada moralna, która zabraniałaby mniej lub bardziej swobodnego współżycia przed lub zamiast małżeństwa. Prawo cywilne wielu krajów o tradycji chrześcijańskiej zakończyło się zrównaniem każdego rodzaju konkubinatu opartego na więzi seksualnej lub afektywnej.

Małżeństwo przestało być uznawane za instytucję o podstawowym znaczeniu społecznym, a w konsekwencji parlamenty uchyliły przepisy, które zapewniały mu ochronę prawną. Nie ma już znaczenia prawnego być lub nie być w związku małżeńskim. Co więcej, bycie w związku małżeńskim często może być niekorzystne. U wielu osób, zarówno młodych, jak i starszych, które stoją w obliczu drugiego małżeństwa, dostrzega się brak zainteresowania formułą małżeństwa.

W szczególności wielu młodych katolików oddaje się jakiemuś wolnemu związkowi, który często jest zakamuflowany eufemizmem "...".wspólne życie". A rodziny w końcu zaakceptowały fakt, że ich dzieci są wyemancypowane w ten sposób, w większości sądząc, że będzie to krok do małżeństwa i stabilności rodziny. Nie zawsze jednak tak się dzieje.

Pierwszą cechą tego rodzaju życia w parze jest brak zaangażowania. Nie ma ziemi pod stopami. W wewnętrznym silniku związku wszystko jest przygotowane na rozstanie, które może nadejść lub nie, ale które ma być jak najbardziej atraumatyczne. Dodatkowo, jako że jedyną podporą związku jest więź emocjonalna, oboje narażeni są na kruchość konkubinatu, który w tak wielu przypadkach zależeć będzie od czynników zewnętrznych wobec pary, co czyni ich bardzo podatnymi na zakochanie się w osobach trzecich czy emocjonalne wzloty i upadki związane z projekcją zawodową lub sukcesem biznesowym. Po drugie, często nie ma wspólnego projektu, osobistego planu na życie, który angażuje parę. Dlatego często wyklucza się dzieci (21 % przypadków).

Duszpasterstwo małżeństw i rodzin

Kościół zawsze, ale w ostatnich dziesięcioleciach ze wzmożoną pilnością, szukał sposobów przeciwdziałania temu niszczącemu pustynnieniu.

Paweł VI, z encykliką Humanae Vita,e i Jana Pawła II z Familiaris consortio, dała życie sieci instytucji, które rozmnożyły się w służbie krajom na całym świecie, od Instytutów na rzecz Rodziny po Rady Duszpasterskie ds. Rodziny i Katolickie Ośrodki Poradnictwa Rodzinnego na uniwersytetach, w diecezjach i parafiach.

W wielu miejscach biskupi wprowadzili itineraria i katechezy dla młodych ludzi, aby weszli w związek małżeński, a dla małżeństw, aby umocnili swoją więź i uzdrowili życie rodzinne. Na przykład rady duszpasterskie utworzone we Włoszech z pewnością przyczyniły się do tego, że Włochy są jednym z krajów Unii Europejskiej o najniższym wskaźniku rozwodów. Wiele diecezji i parafii z powagą i zaangażowaniem przygotowywało zaręczone pary do małżeństwa lub zapraszało je do opóźnienia zawarcia małżeństwa, gdy brakowało prawdziwego zaangażowania, by było ono realne.

Taki kierunek wskazał po raz kolejny papież Franciszek w. Amoris laetitia (2016): "Zarówno przygotowanie, jak i dłuższe towarzyszenie powinno sprawić, by narzeczeni nie postrzegali małżeństwa jako końca drogi, ale by widzieli w nim powołanie, które pcha ich do przodu, z mocną i realistyczną decyzją, by razem przejść przez wszystkie próby i trudne chwile.

   Duszpasterstwo przedmałżeńskie i duszpasterstwo małżeństwa musi być przede wszystkim duszpasterstwem więzi, w którym zapewnia się elementy pomagające obojgu dojrzewać do miłości i przezwyciężać trudne chwile. Wkładem tym nie są jedynie przekonania doktrynalne, ani nie można ich sprowadzić do cennych zasobów duchowych, które Kościół zawsze oferuje, ale muszą to być również sposoby praktyczne, dobrze wcielone rady, taktyki zaczerpnięte z doświadczenia, orientacje psychologiczne".

   "Wszystko to"dodaje papież- "pedagogika miłości nie może ignorować aktualnej wrażliwości młodych ludzi, by mobilizować ich wewnętrznie. Jednocześnie w ramach przygotowania pary zaręczonej należy wskazać im miejsca i osoby, punkty konsultacyjne czy dostępne rodziny, gdzie mogą zwrócić się o pomoc, gdy pojawią się trudności. Nigdy jednak nie wolno nam zapomnieć o propozycji sakramentalnego Pojednania, które pozwala, aby grzechy i błędy minionego życia, a także samej relacji, znalazły się pod wpływem miłosiernego przebaczenia Boga i Jego uzdrawiającej mocy". (AL, 211).

Nowe sposoby myślenia i życia

Amoris laetitia zawiera cenne klucze, które wielu proboszczów określa również jako prorocze. Dał on wiele światła tak wielu duszom i przełamał uprzedzenia tych, którzy patrzą na Kościół z podejrzliwością. Papież Franciszek proponuje wyzwanie o niespotykanych dotąd wymiarach: zrozumieć tę nową mentalność i zaangażować się w jej ewangelizację. Wiadomo, że nie jest już łatwo spierać się z rozumem i że ani eksponowanie harmonii prawa naturalnego, ani argumentacja z autorytetu papieży czy Magisterium nie pomaga dziś w prowadzeniu narzeczonych do ołtarza.

Ojciec Święty proponuje drogę, która okazała się mieć jednostkowy sukces: "DJeśli jesteśmy świadomi wagi okoliczności łagodzących - psychologicznych, historycznych, a nawet biologicznych - wynika z tego, że "nie umniejszając wartości ideału ewangelicznego, musimy z miłosierdziem i cierpliwością towarzyszyć możliwym etapom wzrostu osób, które są budowane dzień po dniu", robiąc miejsce na "miłosierdzie Pana, który pobudza nas do czynienia możliwego dobra". Rozumiem tych, którzy wolą bardziej sztywne duszpasterstwo, które nie rodzi żadnych nieporozumień. Ale szczerze wierzę, że Jezus Chrystus chce Kościoła uważnego na dobro, które Duch wylewa pośród kruchości: Matki, która, jasno wyrażając swoje obiektywne nauczanie, "nie wyrzeka się możliwego dobra, nawet ryzykując splamienie błotem drogi". (AL, 308).

W kościołach, gdzie udziela się wielu ślubów lub gdzie odbywa się wiele kursów przedmałżeńskich - jak w moim przypadku - okazało się, że trasa wskazana przez papieża jest właściwa. Młodym ludziom trzeba pomóc wejść w głąb sumienia i zadać sobie ważne pytania, które pomogą im podjąć właściwe kroki w kierunku upragnionego celu, jakim jest ważne, mocne i trwałe małżeństwo.

Zadanie dobrego pasterza

Zawarcie małżeństwa, jak wyznają ci, którzy czynią to w Kościele, jest impulsem płynącym z serca. Nie jest to po prostu tradycja, ani wynik pokonania lęku przed zobowiązaniami. Jest to coś, co "Twoje ciało prosi o to", mówią, że "ponieważ potrzebujesz stabilności". Dla tych, którzy mają jakąś wiarę (często tylko jedną z dwóch), to wewnętrzne żądanie sprowadza ich z powrotem do Kościoła, który w wielu przypadkach porzucili w okresie dojrzewania. Tu właśnie pojawia się rola tych, którzy przychodzą z pomocą rozbitkom powracającym do domu: jak przyjąć tak wielu, którzy dążą do małżeństwa, ale są zdezorientowani, uwięzieni przez frenetyczne życie z niewłaściwymi wyborami moralnymi i źle przygotowani do przyjęcia sakramentów?

Zadanie pasterza, który wychodzi na poszukiwanie nie jednej zagubionej owcy, ale dziewięćdziesięciu dziewięciu i pół, które zostały mu rozproszone, wymaga dziś kreatywności i entuzjazmu artysty. Trzeba wejść w ich świat - w ich wędrówkę - i stamtąd ewangelizować.

Wielu młodych ludzi bardzo się boi, że będą oceniani za to, jak żyją. Nie akceptując żadnych norm poza tymi, które narzuca środowisko społeczne, często traktują Kościół jako rodzaj super teściowej, która ponuro wytyka im ich zachowanie.

Ile zaręczonych par odetchnęło z ulgą, że ksiądz nie tylko nie marszczy czoła, gdy odkrywa, że od lat "żyją ze sobą", ale także, że "żyją ze sobą"?konsorcjum"Chodzi o to, by zachęcić ich do wyczekiwania na krok, który wypełni ich życie pełnią poprzez sakrament małżeństwa.

Osobiste nawrócenie

Jak zatem postępować w przypadku nawrócenia przed przyjęciem sakramentu? Spory procent jest gotowy pójść do spowiedzi i odbudować swoje życie. Ale przejście od życia dalekiego od norm moralnych do chrześcijańskiego sposobu życia jest drażliwe. Jest to tak radykalna zmiana, że aż przeraża albo rozleniwia. Wielu będzie tęsknić za "garnki z mięsem". seksualnej swobody, tak jak Izraelici tęsknili za spokojnym komfortem niewolnictwa.

Prawdą jest, że z technicznego punktu widzenia misją proboszcza jest zapewnienie ważności zawieranego małżeństwa. Jak tylko Dojrzałość psychologiczna, szczerość i poprawność intencjiBrak złośliwości lub przeszkód, a także brak złośliwości lub przeszkód, stanowią podstawę do utkania przymierza małżeńskiego opartego na dozgonnej wierności i otwartości na dzieci, które Bóg może zesłać.

Doświadczenia ostatnich dziesięcioleci potwierdzają, że wiele czasu trzeba poświęcić na stymulowanie jędrności "...".powrót do wiary"czyli przebudzenie życia chrześcijańskiego, które uległo hibernacji.

Idealnie byłoby, gdyby katecheza rozpoczęła się w młodym wieku. Kiedy jednak nie ma tyle czasu, trzeba zastanowić się nad duszpasterstwem małżeństw w perspektywie średnioterminowej, a właściwie w bardzo krótkiej. Celem projektu jest stworzenie pochyłej płaszczyzny, która będzie w stanie umiejscowić ich w prawdziwym wymiarze kroku, który mają wykonać.

Głoszenie Ewangelii osobom mającym zawrzeć związek małżeński jest często głoszeniem kerygmatycznym. Podobnie jak słuchacze św. Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy, oblubieńcy pytają "...".Co mamy zrobić? (Dz 2, 37). I jak "decyzja o zawarciu małżeństwa i założeniu rodziny musi być owocem rozeznania powołania". (AL, 72), objawienie Bożego planu dla małżeństwa trwa godzinami. Wiele godzin obcowania ze sobą. Nie tylko z kapłanem, ale przede wszystkim z innymi rodzinami, małżonkami, narzeczonymi, zaangażowanymi w ten sam ideał życia. Aby móc "stworzyć chrześcijańską rodzinę, prawdziwy domowy kościół, w świecie, który odwrócił się od tego, co czasem lekceważąco nazywa się "rodziną".tradycyjny"potrzebuje wsparcia.

W wielu diecezjach na świecie bardzo dobrze działają grupy małżeństw i młodych par, które poświęcają czas nie tylko na katechezę czy kursy orientacji rodzinnej, ale także na modlitwę i wspólne dzielenie się doświadczeniami. We Włoszech i w Stanach Zjednoczonych są tego bardzo pozytywne przykłady.

Czystość przed ślubem

W przypadku konkubentów lub często aktywnych seksualnie par pozamałżeńskich należy zadać sobie głębokie pytania.

Jest po prostu faktem, że dla wielu katolików seks przeszedł z roli zakazanego ogrodu do dżungli, w której nie ma żadnych praw poza tymi, które wynikają z osobistego kaprysu. Wiele zaręczonych par, które biorą udział w kursach przedmałżeńskich, uderza odkrycie, że doktryna chrześcijańska nie uważa korzystania z seksualności między osobami nie będącymi w związku małżeńskim za dozwolone.

Refleksja w tym miejscu ma pomóc Panu Młodemu zrozumieć, że małżeństwo jest fundamentalnie związane z komunikacją. Jedyną zasadą, dzięki której komunikacja jest podtrzymywana, niezależnie od tego, w jakiej sferze się odbywa, jest prawdomówność. Tym, czym prawdomówność jest dla komunikacji, tym czystość dla seksu.

Czystość, daleka od zwykłej cielesnej abstynencji, jest warunkiem nadania relacji seksualnej autentyczności, która czyni ją prawdziwą i świętą. Nie tylko poważne naruszenia czystości świadczą o złośliwości pożądliwości. W takich patologiach jak pornografia czy prostytucja nieautentyczność relacji jest taka, że brutalnie manifestuje swoje kłamstwo. Ponadto my, spowiednicy, wiemy, że grzechem, który naprawdę niszczy rodziny w sposób bezlitosny, jest cudzołóstwo. Jest to najwyższe kłamstwo seksualności między małżonkami.

Prawdomówność w związku, czystość w przypadku seksu, to kontinuum. Jeśli ktoś nie chciał być czystym w młodości, to jest prawdopodobne, że w dorosłym życiu pułapka znów się zamknie. Czystość, która według Katechizmu "nie toleruje podwójnego życia i podwójnej mowy". (n. 2338) jest cnotą, która jak wszystkie cnoty wymaga procesu uczenia się i przyswajania, przede wszystkim w szczerości relacji i przed własnym sumieniem.

 Wezwanie do świętości

A co należy zaproponować parze mieszkającej razem w miesiącach poprzedzających małżeństwo, czy powinni zawiesić współżycie, aby sakramentalna spowiedź, która przywróci im pokój z Bogiem i doprowadzi do świętego życia małżeńskiego, mogła być całkowicie szczera? Z pewnością ten wniosek musi zostać złożony.

Prawdziwą sztuką jest wydobycie od nich inicjatywy. Poza dużą modlitwą - każda droga nawrócenia tego wymaga - trzeba zrozumieć wezwanie do świętości, jakie niesie ze sobą powołanie do małżeństwa. Cielesne zjednoczenie małżonków jest ikoną Boga, co przełamał św. Jan Paweł II w Teologia ciała: "Współżycie seksualne jest pierwotnym objawieniem w świecie stworzonym odwiecznej i niewidzialnej tajemnicy Chrystusa". (rozprawa 29-IX-1982).

Wśród setek par, którym towarzyszyłem w procesie prowadzącym do ślubu, jest szerokie spektrum przypadków. Od odreagowujących porażki, po tych, którzy przed ślubem wracają do domu rodziców, by - jak to się kiedyś mówiło - być stamtąd prowadzonym do ołtarza.

W niewyobrażalnych parach - on ateista, ona słabo wykształcona - byłem świadkiem wysiłków tych, którzy potrafili zamieszkać "...w świecie".jako brat i siostra"Zrobili to nawet cały rok przed ślubem, bo chcieli mieć szczere małżeństwo. Zadanie pracy ku Bogu należy do sumienia narzeczonych, a kapłan może pomóc z zewnątrz, aby je uformować i oświecić. Jest to z pewnością coś, na co duszpasterze będą musieli poświęcić energię i czas, aby pomóc chrześcijańskim małżeństwom w XXI wieku.

Otwartość na życie

Osoby, które decydują się na zawarcie związku małżeńskiego, często nie mogą się doczekać, kiedy zostaną rodzicami. Często jednak trudno jest pomóc im zrozumieć, że dzieci nie są prawem pary, ale darem od Boga. Ideał jest ambitny: "Duże rodziny to radość dla Kościoła. W nich miłość wyraża swoją hojną płodność". (AL, 167).

Jeśli są młodzi, czasem rozważają spędzenie kilku lat ciesząc się małżeństwem bez "obciążenie"Co będą robić w tym czasie? Dla innych odpowiedzialność za wychowanie potomstwa w wierze chrześcijańskiej jest całym światem, jeśli wykracza poza uroczystości z okazji chrztu i pierwszej komunii. Nie wiedzą, co to jest wychowanie w wierze.

Jeśli natura utrudnia im poczęcie, więcej niż kilku z nich bezinteresownie sięgnie po wszelkie techniki płodności, które dadzą im upragnione dziecko, bez względu na odległość między celem a środkami.

Niestety, mentalność antynatalistyczna i łatwość stosowania technik antykoncepcyjnych stały się tak popularne, że trudno jest rozmontować uprzedzenia i pomóc ludziom myśleć po chrześcijańsku. Ale nie ma innej drogi: "Pogodne spojrzenie na ostateczne spełnienie osoby ludzkiej sprawi, że rodzice jeszcze bardziej uświadomią sobie cenny dar, który został im powierzony". (AL, 166).

Dla miłości i płodności wyzwaniem dla małżonków jest świętość. To nic.

AutorJavier Láinez

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.