Ameryka Łacińska

"Chcę kapłanów o cechach duchowych i ludzkich, którzy kochają ludzi".

Bp Juan Carlos Bravo wspomina swoją karierę kapłańską i biskupią oraz mówi o wyzwaniach stojących przed Kościołem w Wenezueli. Spotkaliśmy się z nim po 105. dorocznym zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Wenezueli, aby omówić adhortację pasterską Zakładając rzeczywistość ojczystą i jego implikacje dla społeczeństwa wenezuelskiego.

Marcos Pantin-13 kwietnia 2016 r.-Czas czytania: 5 minuty
Bp Juan Carlos Bravo

Adhortacja duszpasterska "Zakładanie rzeczywistości ojczystej".opublikowana po 105. dorocznym zgromadzeniu plenarnym Konferencji Episkopatu Wenezueli w dniach 7-12 stycznia, jest wezwaniem do pokoju i przebaczenia. Biskupi apelują w nim m.in. "praca na rzecz dialogu, pojednania i pokoju. Zachęcamy wszystkie nasze instytucje, aby z kreatywnością i odwagą realizowały gesty i działania, które pozwalają nam żyć i smakować, z radością i poświęceniem, owoce solidarności i braterstwa: większa uwaga poświęcona ubogim, chorym, wychodzenie z kreatywnością z inicjatywami na rzecz pokoju i uzupełniania braków w żywności i lekarstwach, takimi jak "garnki solidarności" lub inne formy zwracania uwagi na potrzeby wspólnoty".. Po spotkaniu udało nam się porozmawiać z biskupem Juanem Carlosem Bravo, biskupem Acarigua-Araure.

Monsignor, w wieku 48 lat jesteś jednym z najmłodszych biskupów w kraju.
-Zobacz, nie chciałem być biskupem. Nuncjusz wezwał mnie, a ja stanowczo odmówiłem. Zaskoczyła go determinacja mojej odpowiedzi. Wysłał mnie na modlitwę i przemyślenia. Zadzwonił do mnie ponownie, a ja znów odmówiłam. Powiedziałem mu, że nigdy w życiu nie chciałem, nie szukałem i nie pragnąłem być biskupem. Odpowiedział, że papież Franciszek szuka biskupów, którzy ani nie chcą, ani nie szukają, ani nie pragną być biskupami. Uparłem się, że jestem chłopem, z sąsiedztwa, i do tego się nie nadaję. Odpowiedział: Papież Franciszek szuka biskupów, którzy pachną jak owce. W końcu zgodziłem się z posłuszeństwa. Za tym kryła się wola Boga.

Jak wyglądała Twoja formacja i pierwsze zadania duszpasterskie?
-Do seminarium wstąpiłem z Robotnikami Diecezjalnymi. Studiowałem filozofię w Caracas i teologię w Minneapolis (USA). Studiowałem w Instytucie Ekumenicznym Tantur w Jerozolimie podczas wojny w Zatoce Perskiej. Było to wyjątkowe doświadczenie, które umocniło mnie w wyborze życia i w osobistym naśladowaniu Jezusa Chrystusa.

Zostałem wyświęcony w Ciudad Guayana w 1992 roku i przez dziesięć lat pracowałem w Kurii. Wyjechałem do Meksyku na cztery lata, aby studiować duszpasterstwo. Zmęczony pracą organizacyjną poprosiłem o wyjazd do odległej wioski, gdzie nikt nie chciał jechać. Wylądowałem w Guasipati na dalekim wschodzie kraju. Zostałem tam przez dwanaście lat, aż do nominacji biskupiej.

Od dwunastu lat jest też proboszczem odległej wioski...
-To było najważniejsze doświadczenie w moim życiu. Było tam ponad 40 tysięcy dusz rozrzuconych na 8,5 tysiąca kilometrów kwadratowych. Od pięćdziesięciu lat nie mieli księdza. Na początku wziąłem motocykl i jeździłem wszędzie: rynki i przysiółki, pola, poznając ludzi, odwiedzając chorych. To pomogło mi dotrzeć do wszystkich sektorów i zorganizować życie parafialne.

Bardziej niż organizacja struktury kościelnej, istotna była głęboka relacja z ludźmi. Zaczęłam je bardzo kochać. Wykorzystałem kilka "różnych" inicjatyw, aby wejść w ich życie. Byłam nauczycielką w szkole podstawowej w bardzo niebezpiecznej dzielnicy, gdzie nikt nie chciał pracować. Miałem czas, ale przede wszystkim chciałem pokazać, że aby przekształcić społeczeństwo i ludzi, trzeba zacząć od dzieciństwa.

Wiele godzin spędziłem z chłopami i biednymi wioskami. Pracowałem z nimi. Mogliśmy więc ich promować i wprowadzać w życie sakramentalne, w życie Kościoła. Zakładałem, że zostanę tam na zawsze. A ludzie czuli, że należę do nich. Kiedy więc poproszono mnie o bycie biskupem, byłem pierwszym zaskoczonym. Niektórzy we wsi uznali to za zdradę. To bardzo boli. Jest to bardzo silna rezygnacja. Przybyłem do Acarigua, aby pełnić moją posługę z tym samym uczuciem, tą samą intensywnością i tą samą miłością, którą wkładałem w Guasipati. W dniu, w którym objąłem urząd, poszedłem pomóc w dzielnicy, która została zalana.

Czy można powiedzieć, że duchowość wspólnoty jest siłą napędową działań duszpasterskich?
-Ale dla mnie najważniejsze jest to, gdzie chcemy iść. Wielkim wyzwaniem jest uczynienie z Kościoła domu i szkoły komunii kościelnej.

Papież zaprasza "odczuwać brata w wierze w głębokiej jedności Ciała Mistycznego, a więc jako 'tego, który należy do mnie', umieć dzielić jego radości i cierpienia, wyczuwać jego pragnienia i uczestniczyć w jego potrzebach, ofiarować mu prawdziwą i głęboką przyjaźń".. Bez tej dyspozycji struktury i wszystko, co robimy, będzie bez znaczenia i puste. Dlatego naszą opcją musi być osobista świętość i głoszenie Królestwa.

Jeśli nasza osobista relacja z Bogiem jest głęboka, stała i odkrywamy Boga w naszych braciach i siostrach, to działanie wspólnotowe nie będzie puste, bezduszne. Staramy się promować w całej diecezji duchowość komunii: włączając do niej kapłanów, zakonników, agentów ewangelizacyjnych i wszystkich.

Papież Franciszek zachęca nas w tym samym kierunku, gdy mówi, że nie powinniśmy głosić siebie, ale głosić Jezusa Chrystusa. Ta duchowość musi wychodzić od słowa Bożego i od osobistego spotkania z Jezusem Chrystusem.

A co z księżmi i seminarzystami?
-Dla mnie jakość duchowa i ludzka księdza jest fundamentalna. Chcę księży, którzy kochają ludzi. Naszą racją bytu jest służba, ale czasem nie potrafimy sprostać temu zadaniu. Mamy projekt, aby wzbudzić w klerykach tego ducha komunii. Chcemy, by mieli towarzyszenie duchowe, pomoc w rozeznaniu, by formowali jasną opcję na Jezusa, na świętość, na Ewangelię, by byli formowani i wprowadzani w rzeczywistość życia parafialnego.

Chcę też, aby byli księża, którzy są przygotowani, którzy są wyszkoleni, kiedy są wstawieni do parafii na co najmniej trzy lata. Gdy już ją zorganizują, a śmiem twierdzić, że są w stanie pozostawić parafię zorganizowaną tak, by mogła funkcjonować bez proboszcza przez co najmniej dwa lata, wtedy zasługują na to, by iść na studia. A jak wrócą to niech przyjdą służyć najbiedniejszym. Bo jeśli to, co studiujemy, nie służy nam do służby ubogim, to nie służy nam w ogóle.

Luis, student komunikacji społecznej, robi zdjęcia. Uważnie śledzi przebieg rozmowy i pyta biskupa Bravo:

Jak my, młodzi ludzie, którzy nie mają tytułu kościelnego, możemy przybliżać naszych przyjaciół do Boga i Kościoła?
-To jest właśnie sedno sprawy: dla mnie najważniejsze nie jest bycie biskupem czy księdzem. Dla mnie najważniejsze jest to, że jestem ochrzczony i to czyni mnie chrześcijaninem. Na ile polegamy na tym, że jesteśmy chrześcijanami, na tyle możemy być zwiastunami Jezusa. Czasem wydaje nam się, że jesteśmy "kimś" w Kościele, gdy osiągniemy jakiś status.

Ameryka Łacińska jest w dużej mierze młodym kontynentem i musimy do nich dotrzeć za pośrednictwem ich własnych mediów, zwłaszcza sieci społecznościowych.

Ze swej strony Franciszek wie, jak angażować się w sprawy młodych ludzi i przemawia do nich ich językiem, mówiąc im "Chcę kłopotów".. Musimy rozwijać duszpasterstwo młodzieży tworzone przez samych młodych ludzi: protagonistów ich własnej akcji ewangelizacyjnej. Młodzi ludzie mają ogromną wiarę i wielki głód Boga.

Jakie były momenty, w których Bóg był najbliżej ciebie?
-Staram się codziennie odkrywać, gdzie Bóg przeszedł dziś przez moje życie. Są dwie modlitwy, które bardzo mi pomagają. Charles de Foucault'a: "Panie, oto jestem. Za wszystko, co ze mnie robisz, dziękuję"..

A druga modlitwa jest autorstwa Jana XXIII: "Panie, to jest Twój Kościół, jest w Twoich rękach, jestem zmęczony, idę spać"..

Czasami jestem pytany, czy ten lub inny problem nie pozwala mi spać w nocy. Nie chcę, żeby problemy nie dawały mi spać i mówię: "Panie, to jest Twój Kościół, jest w Twoich rękach, jestem zmęczony...".. W moich słowach mówię do ciebie: "To jest twój problem i zobaczmy, co możesz zrobić, aby go naprawić".. Wierzę, że Bóg rozumie ten język. Często też zadziwia mnie wpływ, jaki nasze zwykłe zachowanie wywiera na ludzi. Właśnie wtedy Bóg przypomina mi: pośród twoich nieszczęść jesteś narzędziem do czynienia wielkich rzeczy w Bogu.

AutorMarcos Pantin

Caracas

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.