Amy Sinclair jest przewodniczącym Senatu stanu Iowa, w Stany Zjednoczone. Od lat walczy w obronie życia na wszystkich jego etapach. Uważa, że konieczne jest ustanowienie przepisów przeciwko aborcji, ale konieczne jest również, aby społeczeństwo zmieniło swoją mentalność na temat szacunku dla życia i nieodłącznej godności każdej istoty ludzkiej.
Sinclair jest przekonana, że bycie pro-life oznacza bycie pro-kobiecym, ponieważ ponad połowa dzieci umierających w łonie matki to dziewczynki. Uważa również, że aborcja to praktyczna rzeczywistość, która wymaga dbania o wszystkie aspekty społeczeństwa: edukację, zdrowie, gospodarkę itp.
W rozmowie z Omnes Amy Sinclair mówi o związku między moralnością a prawem, aborcji i jej konsekwencjach w naszym społeczeństwie oraz o swojej karierze w amerykańskiej polityce.
Rozmowa na temat aborcji może być trudna, ponieważ tak łatwo jest uwikłać się w sferę idei i zapomnieć o praktycznych aspektach codziennego życia, takich jak pieniądze. Jak możemy podejść do debaty na temat aborcji, nie zapominając o rzeczywistości, ale także szanując idee i wartości?
- Dla mnie aborcja jest po prostu praktyczną rzeczywistością. Mówimy o odebraniu życia nienarodzonemu dziecku. I tak, ma to wpływ na kobietę noszącą dziecko, oczywiście, i ma to wpływ ekonomiczny, wpływ ekonomiczny i wszystkie te rzeczy. Nie sądzę, że powinniśmy zaprzestać tych debat, ale podstawowa rzeczywistość jest taka, że nienarodzone dziecko jest również godną istotą ludzką. Jest istotą ludzką, która zasługuje na obronę i szacunek.
Więc kiedy mówimy o przepisach, które są wprowadzane w celu omówienia tej procedury kończącej życie, myślę, że musimy być bardzo praktyczni w rozmowach na ten temat. W stanie Iowa bardzo praktycznie podchodzimy do kwestii aborcji. Jeśli jako stan mamy zamiar powiedzieć, że jesteśmy pro-life i że chcemy praw, które bronią życia, musimy również być bardzo praktyczni w mówieniu, że jesteśmy pro-kobiecy i że chcemy bronić tych kobiet, które znalazły się w nieplanowanej lub niechcianej ciąży.
Przyjęliśmy ustawy, które rozszerzają opiekę zdrowotną na obszarach wiejskich. Przyjęliśmy "prawo matki", które obejmuje finansowanie usług wsparcia dla matek przed i po ciąży, tak aby miały one sieć wsparcia, która pomoże im przejść przez nieplanowaną ciążę.
Kryzysowy ośrodek wsparcia dla kobiet w ciąży będzie stał przy tej kobiecie i wspierał ją w całym procesie. Ciężko pracowaliśmy, aby w naszym stanie istniała gospodarka fiskalna, która wspiera rodziny i pomaga im stać się bardziej samowystarczalnymi. Pracujemy również nad znalezieniem sposobów na rozszerzenie dostępu do opieki nad dziećmi.
I nie jest tak, że każda z tych rzeczy powinna być powodem, dla którego kobieta dokonuje aborcji. Chcemy usunąć te bariery, które uniemożliwiają matkom bycie produktywnymi obywatelkami podczas posiadania dziecka, a więc są to wszystkie sposoby wspierania kobiety przy jednoczesnej ochronie i obronie życia.
Czy uważasz, że religia jest niezbędna do ochrony życia i bycia pro-life?
- Nie sądzę, mimo że Stany Zjednoczone były historycznie chrześcijańskim narodem, a Iowa jest tradycyjnie chrześcijańskim stanem. Nie sądzę jednak, by było to konieczne do uznania człowieczeństwa nienarodzonych.
Każde prawo, które rozważam, każdy projekt ustawy, który przygotowuję, ma zazwyczaj moralne implikacje. Mamy prawa przeciwko morderstwom, porwaniom, kradzieżom. Są to prawa dotyczące moralności.
Kiedy więc mówimy o aborcji i ograniczaniu dostępu do niej, jest to również prawo mające implikacje moralne. Ale te moralne implikacje niekoniecznie są związane z wiarą. W aborcji nie chodzi o wiarę, ale o uznanie człowieczeństwa nienarodzonej istoty ludzkiej. Chodzi o zaoferowanie nienarodzonemu człowiekowi takiej samej ochrony, jaką zaoferowalibyśmy kobiecie lub dziecku, które już się urodziło.
Jako społeczeństwo ważne jest, abyśmy nie wyróżniali jednego segmentu ludzkości, w przeciwieństwie do innego, tylko ze względu na jego wielkość lub lokalizację. Nie uważam też, że konieczne jest ścisłe przywiązanie do religii, aby intelektualnie zrozumieć, że ktoś jest istotą ludzką godną ochrony przez społeczność i społeczeństwo, do którego został włączony.
Jakie są twoje nadzieje i marzenia związane z ochroną życia w stanie Iowa w przyszłości?
- Dużo mówimy o zmianie prawa i dla mnie jest to ważna część tej rozmowy, ale myślę, że musimy dużo mówić o zmianie społeczeństwa. Musimy upewnić się, że jako społeczeństwo rozumiemy wartość każdego pojedynczego człowieka. Musimy zrozumieć, że ludzkość jest ze sobą powiązana i że stawanie w obronie nienarodzonych istot ludzkich powinno być naturalną częścią tego, kim jesteśmy jako ludzie.
Więc tak, chcę praw, które chronią wszystkich ludzi. To byłoby moje życzenie, a moim kolejnym życzeniem byłoby, aby społeczeństwo jako całość uznało fakt, że nawet te nienarodzone dzieci są naprawdę istotami ludzkimi godnymi swojego miejsca w społeczeństwie.
Czy uważasz, że twoja kariera była trudniejsza, ponieważ jesteś pro-life?
- Nie, nie do końca. Moja kariera zależy od tego, że mam silne przekonania, a te silne przekonania są filozoficznie zakorzenione w wartości jednostki. Wierzę, że łatwiej jest mi wstać z łóżka i każdego dnia postępować właściwie, ponieważ mam szczere przekonania. Wiara czy niewiara, wierzę, że istota ludzka ma godność.
Gdybym w to nie wierzył, nie zawracałbym sobie głowy tym, co robię. Robienie czegoś wymaga zbyt wiele wysiłku, czasu i energii, jeśli nie wierzy się głęboko w to, co się robi. A ja wierzę całym sercem w wartość każdego człowieka i cała moja praca w Senacie stanu Iowa opierała się na tej wierze.
Jakich praw potrzebujemy, by chronić życie na wszystkich jego etapach?
- Niedawno otrzymałem e-mail z pytaniem, w jaki sposób zamierzam chronić pewien segment społeczeństwa. Moja odpowiedź jest taka sama dla wszystkich segmentów życia i społeczeństwa. Musimy mieć prawa, które chronią pojedynczego człowieka. Niezależnie od tego, czy chodzi o zapewnienie solidnej edukacji, czy o zapewnienie, że nasze państwo ma żywotne znaczenie gospodarcze, czy o ograniczenie ingerencji rządu, aby rodziny mogły podejmować decyzje za siebie....
Moja odpowiedź jest taka sama dla wszystkich. Chcę, aby Iowa była stanem, który wspiera niezależność i witalność gospodarczą, a także wszechstronną edukację.
Czy kiedykolwiek straciłeś motywację?
- Łatwo się zniechęcić. Zwłaszcza w świecie, w którym żyjemy dzisiaj, stajemy się politycznie spolaryzowani, a posiadanie systemu dwupartyjnego w Stanach Zjednoczonych prawdopodobnie zwiększa świadomość podziałów.
Więc tak, kiedy otwieram e-mail z groźbą śmierci, może to być nieco zniechęcające. Ale wracam do myśli, że robię to, co robię, w jakimś celu, a ten cel jest cenny.
Bicie serca es bardzo ważne w Twoim życiu, możesz nam o tym opowiedzieć?
- W stanie Iowa uchwaliliśmy "prawo bicia serca", którego cel jest łatwy do zrozumienia. Osobiście powiedziałbym, że istota ludzka zaczyna się, gdy ta wyjątkowa jednostka zostaje stworzona w momencie poczęcia, takie jest moje osobiste przekonanie. Nie wszyscy się z tym zgadzają, więc musimy znaleźć wspólną płaszczyznę, która poprowadzi nas dalej drogą ochrony jednostki. W stanie Iowa była to ustawa o biciu serca.
Są dwa bicia serca, które naprawdę miały wpływ na moje życie. Pierwszym było bicie serca mojego ojca. Mój ojciec zmarł, gdy miał czterdzieści lat, więc byłem dość młody, gdy to się stało. Miał raka trzustki, był w szpitalu i jego serce się zatrzymało. Lekarze próbowali go reanimować, ale nie udało im się i został uznany za zmarłego. Nie uznali go za zmarłego, zanim jego serce się zatrzymało, dopiero gdy przestało bić, gdy nie słyszeli już tego dźwięku, tej oznaki życia, stwierdzili, że nie żyje. Jako istoty ludzkie rozumiemy, że bicie serca wskazuje na życie i jego koniec.
Drugim biciem serca, które było dla mnie naprawdę ważne, było bicie serca mojego syna. Jestem kobietą, o której tak wiele kobiet mówi "powinnaś dokonać aborcji". Byłam nastoletnią matką. Miałam 19 lat, kiedy urodził się mój najstarszy syn. Zdecydowanie nie było to planowane. Prawdopodobnie nie wybrałabym tego w wieku 19 lat. Nie to chciałam zrobić ze swoim życiem.
Poszłam na pierwszą wizytę prenatalną, a oni przynieśli monitor serca płodu, położyli go na moim brzuchu i mogłam usłyszeć ten rytm, bicie jego serca. To nie byłam ja, łatwo było zidentyfikować na podstawie dźwięku bicia serca tego nienarodzonego dziecka, że była to odrębna i odrębna istota ludzka. Istniało, choć zależne ode mnie, oddzielone ode mnie. Łatwo było zidentyfikować to życie na podstawie bicia jego serca.
Jeśli więc pod koniec życia, w przypadku śmierci mojego ojca, identyfikujemy jego śmierć na podstawie tego, że jego serce już nie bije, to jak możemy nie uznać, jako cywilizowane społeczeństwo, że dźwięk rozpoczynającego się bicia serca jest oznaką życia.
To nie było moje ciało i mój wybór. To było jego ciało. To był mój wybór, ale to było jej ciało. W rzeczywistości aborcja jest odebraniem życia innej istocie ludzkiej.
Czy uważasz, że ta walka dobiegnie końca i ruch pro-life zwycięży?
- Myślę, że ostatecznie historia oceni nas na podstawie ostatnich 50 lat. Jesteśmy barbarzyńcami w naszym traktowaniu nienarodzonych, co odbiło się na naszym traktowaniu osób starszych. Skaziło też nasze ogólne traktowanie młodzieży.
W Ameryce stoimy w obliczu kryzysu zdrowia psychicznego, odporności, nadużywania substancji odurzających i brutalnej przestępczości. Myślę, że wszystko to można powiązać z faktem, że powiedzieliśmy, że liczysz się tylko wtedy, gdy kocha cię matka. Uzależniliśmy ludzkie życie od aprobaty drugiego człowieka. Odebraliśmy tę wewnętrzną wartość, gdy powiedzieliśmy "możemy cię zabić, jeśli to uczyni nas szczęśliwszymi".
Jako społeczeństwo widzimy tego skutki w postaci nadużywania substancji odurzających, depresji, przestępstw z użyciem przemocy. Myślę, że ci młodzi ludzie, być może nieświadomie, mają trudności z docenieniem siebie, jeśli społeczeństwo wcześniej ich nie doceniło.