Ewangelizacja

Kościół święty, czy Kościół świętych?

Wielu dziwi się stwierdzeniu w Credo, że Kościół jest święty, skoro wady i grzechy jego członków, także przywódców, są dość widoczne. Aby zrozumieć zakres tego wyrażenia, warto cofnąć się w historii, od jego patrystycznych początków do dokumentów ostatniego Soboru. 

Philip Goyret-23 września 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty
kościół

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Co najmniej od trzeciego wieku ery chrześcijańskiej - z tego czasu pochodzą pierwsze kompletne wersje symboli wiary - ochrzczeni wyznają naszą wiarę w Kościele, kiedy mówimy: "Wyznajemy naszą wiarę w Kościele": "Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół katolicki...". (Credo Apostolskie), lub "Wierzę w Kościół, który jest Kościołem świętym, katolickim i apostolskim". (Nicene-Constantinopolitan Creed). Rzeczywiście, choć nie jest Bogiem (bo jest rzeczywistością stworzoną), jest Jego narzędziem, narzędziem nadprzyrodzonym, i w tym sensie jest przedmiotem naszej wiary. Ojcowie Kościoła należycie to uwzględnili, mówiąc o niej jako o mysterium lunaektóre tylko odbija, nie wytwarzając go, jedyne światło, to, które pochodzi od Chrystusa, "słońca słońc". 

Rzeczywistość grzechu

Szczególnie interesuje nas teraz afirmacja świętości Kościoła, ponieważ dla wielu wydaje się ona kontrastować z rzeczywistością skażoną obrzydliwymi grzechami, takimi jak nadużycia seksualne wobec nieletnich, nadużycia wobec sumienia lub władzy, lub poważnymi dysfunkcjami finansowymi, które dotykają nawet najwyższych szczebli władzy kościelnej. Można by do tego dodać długą linię "grzechów historycznych", takich jak współistnienie z niewolnictwem, zgoda na wojny religijne, niesprawiedliwe potępienia ze strony inkwizycji, antyjudaizm (nie utożsamiany z antysemityzmem), etc. Czy rzeczywiście możemy mówić o "Kościele Świętym" w sposób spójny? Czy też po prostu ciągniemy za sobą przez inercję formułę odziedziczoną po historii?

Jedno stanowisko, zajmowane od lat sześćdziesiątych wśród różnych teologów, ma tendencję do dystansowania się od "świętego Kościoła", używając przymiotnika "grzeszny" w zastosowaniu do Kościoła. W ten sposób Kościół zostałby odpowiednio nazwany, z uwzględnieniem odpowiedzialności za swoje winy. Próbowano prześledzić wyrażenie "grzeszny Kościół" aż do czasów patrystycznych, a dokładniej poprzez formułę kasta meretrixchoć tak naprawdę jest to tylko jeden Ojciec Kościoła, św. Ambroży z Mediolanu (W Lucam III, 23), kiedy mówi o Rahab, nierządnicy z Jerycha, używając jej jako figury Kościoła (podobnie jak inni pisarze kościelni): ale święty biskup Mediolanu czyni to w sensie pozytywnym, mówiąc, że czysto zachowana (nieskalana) wiara rozprzestrzenia się wśród wszystkich ludów (symbolizowana przez wszystkich, którzy korzystają z łask nierządnicy, używając krwawego języka tamtych czasów).

Nie wnikając w tę dyskusyjną kwestię patrystyczną, warto zapytać, czy podane przed chwilą stanowisko jest uprawnione. Pamiętajmy, że pochopne sądy są surowo potępiane w Biblii, już w Starym Testamencie, a Jahwe napomina nas, by nie oceniać po pozorach. Kiedy prorok Samuel próbuje określić, kogo powinien namaścić na przyszłego króla Dawida, Pan ostrzega go: "Nie patrzcie na jego wygląd ani na wysokość jego wzrostu, bo go odrzuciłem. Bóg nie patrzy tak, jak patrzy człowiek; bo człowiek widzi wygląd, ale Bóg widzi serce". (1Sa 16:7). 

Wielkie pytanie, w skrócie, brzmiałoby: czy wobec porażek świętości w Kościele mam odrzucić świętość Kościoła? Klucz do odpowiedzi, idąc za logiką cytowanego tekstu biblijnego, znajduje się w słowie "widział". Jeśli oceniamy po tym, co widzimy, odpowiedź wskazuje na zaprzeczenie. Ale to oznacza postępowanie według "pozorów", podczas gdy właściwe jest patrzenie "na serce". A jakie jest serce Kościoła? Jaki jest Kościół za pozorami?

Czym jest Kościół?

W tym miejscu wody się rozdzielają. Widziany oczami świata Kościół to organizacja religijna, to kuria watykańska, to struktura władzy, a nawet, bardziej łagodnie, to inicjatywa humanitarna na rzecz edukacji, zdrowia, pokoju, pomocy biednym itd. 

Widziane oczami wiary, te działania i formy istnienia nie są w Kościele wykluczone, ale nie są postrzegane jako podstawowe, to co kościelne nie jest utożsamiane z tym co eklezjalne. Kościół był już Kościołem w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy te formy i działania jeszcze nie istniały. Ona "Nie istnieje ona przede wszystkim tam, gdzie jest zorganizowana, gdzie jest reformowana czy rządzona, ale w tych, którzy po prostu wierzą i otrzymują w niej dar wiary, który jest dla nich życiem".jak stwierdza Ratzinger w swoim Wprowadzenie do chrześcijaństwa. Mówiąc konkretnie o świętości Kościoła, ten sam tekst przypomina, że "polega na mocy, dzięki której Bóg działa w nim świętość, w ramach ludzkiej grzeszności".. Co więcej: ona "jest wyrazem miłości Bożej, która nie pozwala się pokonać niemożności człowieka, ale zawsze jest dla niego dobra, nieustannie przyjmuje go jako grzesznika, przemienia go, uświęca i kocha".

W bardzo głębokim sensie możemy (i musimy) powiedzieć, krótko mówiąc, że świętość Kościoła nie jest świętością ludzi, ale świętością Boga. W tym sensie mówimy, że jest święta, ponieważ zawsze uświęca, nawet przez niegodnych szafarzy, przez Ewangelię i sakramenty. Jak mówi Henri de Lubac w jednym ze swoich najlepszych dzieł, Medytacja o Kościele, "Jego doktryna jest zawsze czysta, a źródło jego sakramentów zawsze żywe"..

Kościół jest święty, ponieważ jest nikim innym jak samym Bogiem uświęcającym ludzi w Chrystusie i przez swojego Ducha. Jaśnieje bez skazy w swoich sakramentach, którymi karmi swoich wiernych; w wierze, którą zawsze zachowuje nieskażoną; w radach ewangelicznych, które proponuje, oraz w darach i charyzmatach, którymi promuje rzesze męczenników, dziewic i spowiedników (Pius XII, Mystici Corporis). Jest to świętość Kościoła, którą możemy nazwać "obiektywną": to, co charakteryzuje go jako "ciało", a nie jako proste zestawienie wiernych (Congar, Kościół Święty). Dodajmy, że Kościół jest święty także dlatego, że nieustannie nawołuje do świętości.

Kościół Czystych

Pojawia się tu jednak inny problem, niemal ironicznie wskazany w Wprowadzenie do chrześcijaństwa: że z "ludzkie marzenie o świecie uzdrowionym i nieskażonym przez zło, (które) przedstawia Kościół jako coś, co nie miesza się z grzechem".. To "marzenie", o "Kościele czystym", rodzi się i odradza w historii w różnych formach: montaniści, nowacjanie, donatyści (pierwsze tysiąclecie), katarzy, albigensi, husyci, janseniści (drugie tysiąclecie) i jeszcze inni, mają wspólną koncepcję Kościoła jako instytucji złożonej wyłącznie z "nieskażonych chrześcijan", "wybranych i czystych", "doskonałych", którzy nigdy nie upadają, "predestynowanych". Kiedy więc faktycznie dostrzega się grzech w Kościele, dochodzi się do wniosku, że nie jest to prawdziwy Kościół, "święty Kościół" z Symbolu wiary. 

Tu tkwi nieporozumienie polegające na myśleniu o Kościele dzisiejszym poprzez stosowanie kategorii jutra, Kościoła eschatologicznego, utożsamiając w dniu dzisiejszym historii Kościół święty z Kościołem świętych. Zapomina się, że gdy jeszcze pielgrzymujemy, pszenica rośnie zmieszana z kąkolem, a to sam Jezus w znanej przypowieści wyjaśnił, że kąkol trzeba będzie usunąć dopiero na końcu czasów. Dlatego św. Ambroży mówił o Kościele, używając także, i to powszechnie (nawet w tym samym cytowanym już dziele), wyrażenia immaculata ex maculatisdosłownie "nieskazitelny, uformowany przez plamiste".Dopiero potem, w zaświatach, będzie ona immaculata ex immaculatis!

Współczesne magisterium potwierdziło tę myśl w Vaticanum II, mówiąc. "Kościół więzi grzeszników we własnym łonie".. Należą do Kościoła i właśnie dzięki tej przynależności mogą zostać oczyszczeni z grzechów. De Lubac, jeszcze w tym samym dziele, łaskawie stwierdza, że. "Kościół jest tu na dole i pozostanie do końca wspólnotą niesforną: pszenica wciąż wśród plew, arka zawierająca zwierzęta czyste i nieczyste, statek pełen złych pasażerów, którzy zdają się być zawsze na skraju katastrofy statku".

Jednocześnie należy sobie uświadomić, że grzesznik nie należy do Kościoła z powodu swojego grzechu, ale z powodu świętych rzeczywistości, które wciąż zachowuje w swojej duszy, głównie sakramentalnego charakteru chrztu. Takie jest znaczenie wyrażenia "komunia świętychSymbol Apostolski odnosi się do Kościoła: nie dlatego, że składa się on wyłącznie ze świętych, ale dlatego, że to rzeczywistość świętości, ontologicznej lub moralnej, kształtuje go jako taki. Jest to komunia między świętościami osób i w rzeczach świętych.

Po wyjaśnieniu tych zasadniczych kwestii musimy teraz dodać ważne wyjaśnienie. Powiedzieliśmy, i potwierdzamy, że Kościół jest święty niezależnie od świętości jego członków. Nie przeszkadza to jednak w stwierdzeniu istnienia związku między świętością a jej rozpowszechnianiem, zarówno na poziomie osobistym, jak i instytucjonalnym. Środki uświęcenia Kościoła są same w sobie nieomylne i czynią go rzeczywistością świętą, niezależnie od jakości moralnej narzędzi. Jednak subiektywne przyjęcie łaski w duszach tych, którzy są przedmiotem misji Kościoła, zależy także od świętości szafarzy, wyświęconych i niewyświęconych, a także od dobra sytuacja instytucjonalnego aspektu Kościoła.

Godni ministrowie

Przykład może nam pomóc to zrozumieć. Eucharystia jest zawsze sakramentalną obecnością tajemnicy paschalnej i jako taka posiada niewyczerpaną zdolność odkupieńczej mocy. Mimo to celebracja eucharystyczna, której przewodniczy publicznie niegodny kapłan, wyda owoce świętości tylko u tych wiernych, którzy głęboko uformowani w wierze wiedzą, że skutki komunii są niezależne od sytuacji moralnej celebrującego ją szafarza. Ale dla wielu innych taka celebracja nie przybliży ich do Boga, bo nie widzą spójności między życiem celebransa a celebrowaną tajemnicą. Będą też tacy, którzy będą wręcz uciekać w popłochu. Jak mówi dekret Presbyterorum ordinis Soboru Watykańskiego II (n. 12), "chociaż łaska Boża może dokonać dzieła zbawienia także przez niegodnych szafarzy, to jednak Bóg woli, na mocy zwykłego prawa, objawiać swoje cuda przez tych, którzy, uczynieni bardziej uległymi na impulsy i kierownictwo Ducha Świętego, przez swoje intymne zjednoczenie z Chrystusem i świętość życia, mogą powiedzieć wraz z apostołem: 'Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus'" (1 Kor 5, 17). (Gal. 2, 20)".

W tej perspektywie szczególnego znaczenia nabierają słowa skierowane przez św. Jana Pawła II do biskupów europejskich w październiku 1985 r. w perspektywie nowej ewangelizacji Europy: "Potrzebujemy zwiastunów Ewangelii, którzy są ekspertami od człowieczeństwa, którzy znają dogłębnie serce dzisiejszego człowieka, którzy uczestniczą w radościach i nadziejach, niepokojach i smutkach, a jednocześnie są kontemplatykami zakochanymi w Bogu. Do tego potrzebni są nowi święci. Wielkimi ewangelizatorami Europy byli święci. Musimy modlić się do Pana, aby wzmógł ducha świętości w Kościele i posłał nam nowych świętych, aby ewangelizować dzisiejszy świat"..

To, co dzieje się w opisanym właśnie indywidualnym przypadku, dzieje się również w odniesieniu do Kościoła jako instytucji. Jeśli głosi się uczciwość, a potem okazuje się, że w diecezji dochodzi do defraudacji, to to głoszenie, nawet jeśli jest solidnie oparte na Ewangelii, nie będzie miało większego wpływu. Wielu, którzy to usłyszą, powie: "zastosuj tę naukę do siebie, zanim zaczniesz ją głosić nam". I może się to zdarzyć również wtedy, gdy takie "sprzeniewierzenie środków" nastąpiło bez złośliwości, ze zwykłej niewiedzy lub naiwności.

Sobór Watykański II

W kontekście tego zagadnienia, pełny tekst fragmentu w. Sobór Watykański IIjuż przytoczone: "Kościół zamyka grzeszników w swoim łonie, a będąc jednocześnie świętym i zawsze potrzebującym oczyszczenia, nieustannie posuwa się naprzód drogą pokuty i odnowy". (Lumen Gentium 8). Możemy dodać inne słowa tego samego Soboru, skierowane nie tylko do Kościoła katolickiego, które mówią: "Wreszcie wszyscy badają swoją wierność woli Chrystusa w odniesieniu do Kościoła i, jak powinni, podejmują z odwagą dzieło odnowy i reformy." (Unitatis Redintegratio 4). To pozwala nam spojrzeć na obraz we wszystkich jego wymiarach: oczyszczenie, reforma, odnowa: pojęcia, które, ściśle rzecz biorąc, nie są synonimami.

Rzeczywiście, "oczyszczenie" odnosi się zwykle bardziej bezpośrednio do poszczególnych osób. Grzesznicy nadal należą do Kościoła (jeśli są ochrzczeni), ale muszą być oczyszczeni. Reformacja" ma silniej zarysowany aspekt instytucjonalny; ponadto nie jest to zwykła poprawa, ale "powrót do pierwotnej formy", a stamtąd ponowne wyjście w przyszłość. 

Należy pamiętać, że choć widzialny aspekt "ustanowiony przez Boga" jest niezmienny, to aspekt ludzko-instytucjonalny jest zmienny i możliwy do udoskonalenia. Mówimy zatem o aspekcie ludzko-instytucjonalnym, który, strada facendostracił swoje pierwotne, ewangeliczne znaczenie. 

Sytuacja moralna Kościoła w XVI wieku, a najbardziej episkopatu, wymagała reformy i to właśnie ona została wprowadzona w życie na Soborze Trydenckim. Wreszcie "odnowa", która sama w sobie nie zakłada moralnie negatywnej sytuacji strukturalnej: jest po prostu próbą realizacji aktualizacja aby ewangelizacja mogła skutecznie oddziaływać na społeczeństwo, które stale się rozwija. Wystarczy porównać obecny Katechizm Kościoła Katolickiego z katechizmem z początku XX wieku, aby uświadomić sobie znaczenie odnowy. Ostatnia modyfikacja Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego może być postrzegana jako zdrowa odnowa.

Konwersja ciągła

Dwie ostatnie kwestie przed zamknięciem tych rozważań. Pierwszy z przytoczonych przed chwilą tekstów Vaticanum II mówi o oczyszczeniu, które musi być dokonywane "zawsze" (nie wszystkie hiszpańskie tłumaczenia respektują łaciński oryginał semper). 

To samo dotyczy reformy i odnowy, które powinny być aktualizowane bez nadmiernych odstępów czasu. Nie chodzi o to, by zawsze coś zmieniać, ale by stale "oczyszczać" to, co widać i to, czego nie widać. Gdyby Sobór Trydencki "oczyścił" Kościół wcześniej (może o wiek wcześniej), prawdopodobnie oszczędzono by nam "drugiej reformacji", protestanckiej, ze wszystkimi negatywnymi skutkami podziałów w Kościele.

Wreszcie, nie należy tracić z oczu faktu, że oczyszczenie, reforma i odnowa muszą iść w parze. Wielu nie rozumie znaczenia tego ostatniego. Jeśli zaprojektuje się dobrą reformę lub odnowę (na przykład niedawną reformę Kurii Rzymskiej; lub wcześniej reformę liturgiczną), ale nie ma oczyszczenia ludzi, to rezultaty będą nieznaczne. Nie wystarczy zmienić struktury: trzeba nawrócić ludzi. I to "nawrócenie ludzi" nie odnosi się wyłącznie do ich sytuacji moralno-duchowej, ale także, choć z innej perspektywy, do ich przygotowania zawodowego, zdolności do nawiązywania relacji, do umiejętności miękkie tak bardzo cenione w dzisiejszym świecie biznesu, itp. 

Dla niektórych afirmacja Vaticanum II (Lumen Gentium 39) o Kościele "niezawodnie święty". (nie może nie być świętą) byłoby skandaliczne, triumfalistyczne i sprzeczne. W rzeczywistości byłoby tak i znacznie gorzej, gdyby składała się tylko z mężczyzn i z inicjatywy mężczyzn. Z kolei tekst święty mówi nam, że. "Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić. Oczyścił go chrztem wody i słowem, bo chciał mieć dla siebie Kościół wspaniały, bez plamy i zmarszczki, i jakiejkolwiek skazy, ale święty i bez skazy". (Ef. 5:25-27). Jest święta, ponieważ Chrystus ją uświęcił, i nawet jeśli niezliczone rzesze bezdusznych mężczyzn powstaną, by ją splamić, nigdy nie przestanie być święta. Wracając do De Lubaca, możemy wraz z nim powiedzieć: "Złudą jest wiara w 'Kościół świętych': istnieje tylko jeden 'Kościół święty'".. Ale właśnie dlatego, że jest święty, Kościół potrzebuje świętych, aby wypełnić swoją misję.

AutorPhilip Goyret

Profesor eklezjologii na Uniwersytecie Świętego Krzyża.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe