Artykuły

Michael Mazza: "W procesach o nadużycia musi być zapewniony należyty proces".

Michael Mazza jest adwokatem, który specjalizuje się w udzielaniu porad prawnych księżom w trudnych sytuacjach, takich jak oskarżenia o nadużycia. Jest doradcą prawnym m.in. Mężczyźni Melchizedeka.

Vytautas Saladis-9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty
Michael Mazza

Zdjęcie: Michael Mazza ©PUSC

Oryginalny tekst artykułu w języku hiszpańskim tutaj

Mężczyźni Melchizedeka (MOM) to amerykańska organizacja, która udziela duchowego i materialnego wsparcia księżom znajdującym się w trudnej sytuacji. Latem 2021 roku został zapytany przez pewien zakon, czy mógłby opracować model postępowania w przypadku zarzutów o nadużycia seksualne. To właśnie wtedy liderzy MOM zdecydowali się na utworzenie biura prawnego specjalizującego się w tych sprawach. Ponieważ jest to sprawa najwyższej wagi, byli oni zainteresowani opracowaniem protokołu, który zapewniłby rygorystyczne dochodzenie i poszanowanie zasady domniemania niewinności oskarżonego. Chodzi o to, aby wspólnie działać na rzecz faktycznego ustalenia prawdy o danym oskarżeniu.

Michael Mazza jest doradcą prawnym tej instytucji. Ostatnio obronił pracę doktorską na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża (Rzym) na temat prawa księży do ich dobrego imienia, ze szczególnym uwzględnieniem osób oskarżonych o nadużycia seksualne. W tym wywiadzie rozmawiałem z nim o wyzwaniach, jakie stawiają te postępowania karne w Kościele.

Jak zrodził się pomysł stworzenia firmy konsultingowej, która ma pomagać oskarżonym księżom?

- Biorąc pod uwagę wzrost liczby procesów w Kościele przeciwko księżom i różne inne sytuacje, które się pojawiają, uważałem, że trzeba zagwarantować prawo do domniemania niewinności i samoobrony. To właśnie tym prawom, które są fundamentalne dla prawdziwie sprawiedliwego procesu sądowego, zamierzam służyć swoją pracą.

W jakim stopniu domniemanie niewinności jest zagrożone w przypadku księży?

- Uwaga mediów, z jaką spotyka się wiele z tych procesów, może czasem podważać prawa oskarżonego do rzetelnego procesu. Nikt nie jest zwolennikiem tego, by sprawcy byli bezkarni, ale nie możemy też być zwolennikami skazywania kogoś bez należytego procesu. Wydaje mi się, że w ostatnich latach przeszliśmy z jednej skrajności w drugą. Warto pamiętać, jak mawiał jeden z moich profesorów prawa kanonicznego, że symbolem sprawiedliwości nie jest wahadło, ale równowaga.

Czym zajmował się Pan przed otwarciem kancelarii?

- Po zakończeniu studiów przez dziesięć lat pracowałem jako nauczyciel i katecheta. Potem, gdy nasza rodzina zaczęła się powiększać, zdecydowałem się na studia cywilne i pracę jako prawnik, której to pracy poświęciłem się na dwie dekady. Od 16 lipca 2021 roku, czyli od święta Matki Bożej z Góry Karmel, rozpoczęłam doradztwo w nowym gabinecie. Wierzę, że Maryja, Matka Kapłanów, jest szczególnie ważną orędowniczką w tego typu pracy.

Poszukiwanie i ustalenie prawdy niewątpliwie pomaga ofiarom uzyskać zadośćuczynienie.

Jak Twoim zdaniem Kościół radzi sobie z przypadkami nadużyć w Stanach Zjednoczonych?

- To trafne pytanie i bardzo złożone. Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest to, że ofiar wykorzystywania seksualnego było wiele, a ich cierpienie jest nie do opisania. Szkody, jakie ponieśli, są nie do oszacowania. Bierność władz kościelnych w karaniu i korygowaniu takich zachowań wywołała bardzo duży skandal.

Wszystko to prowadzi do wniosku, że hierarchowie nie działali prawidłowo: myślę, że mało kto by się z tym nie zgodził. Nie umniejszając jednak wagi tego stwierdzenia, chciałbym zwrócić uwagę, że wielu prawników i psychologów, którzy doradzali biskupom, uważało, że osoby odpowiedzialne za te nadużycia to po prostu chorzy ludzie, potrzebujący leczenia i uzdrowienia, a nie przestępcy i grzesznicy. Nie umniejszając odpowiedzialności biskupów, podejścia te mogą pomóc nam zrozumieć brak rygoru, z jakim często traktowano zarzuty.

Czy dziś sytuacja się poprawiła?

- Sytuacja z pewnością uległa poprawie. Po pierwsze, oskarżenia są traktowane bardziej poważnie. Po drugie, coraz częściej angażują się władze cywilne. Wreszcie, co najważniejsze, potrzeby osób poszkodowanych w wyniku nadużyć są zazwyczaj stawiane na pierwszym miejscu. Jednakże ten ogólny obraz przedstawia również pewne cienie lub wyzwania. Z jednej strony łatwość, z jaką czasem traktuje się oskarżenia, może prowadzić do zachwiania równowagi, jak na przykład fakt, że anonimowe skargi są wykorzystywane jako narzędzie do promowania prywatnych wendet. A z drugiej strony zaangażowanie władz cywilnych może niekiedy powodować dalsze problemy, zwłaszcza jeśli władza ta jest aktywnie wroga Kościołowi. Wreszcie nierzadko zdarzało się, że potrzeby ofiar były przedstawiane w kategoriach czysto pieniężnych.

Ze wszystkich tych wyzwań, które uważa Pan za najpilniejsze?

- Myślę, że głównym wyzwaniem jest zapewnienie oskarżonym duchownym sprawiedliwego procesu. To właśnie to postrzeganie skłoniło mnie do zbadania tego zagadnienia i skupienia na nim swojej pracy zawodowej.

Czy mógłbyś wymienić kilka aspektów, które można by poprawić w procesach?

- Jak już wspomniałem, szczególnie ważna jest ochrona prawa do obrony i domniemania niewinności. Wraz z nimi konieczne jest również zapewnienie dobrego imienia oskarżonego; jego honor nie powinien być naruszany, dopóki nie zostanie mu udowodniona wina.

Publikowanie nazwisk oskarżonych zanim zostaną uznani za winnych w jakimkolwiek procesie sądowym czy nawet pozasądowym jest strasznym nadużyciem i generuje nieodwracalne szkody. Jeśli jest jakiś owoc moich badań i publikacji, to mam nadzieję, że będzie nim usunięcie tych tak zwanych list "wiarygodnych oskarżonych".

Jak Twoje studium pomaga w walce z nadużyciami seksualnymi w Kościele?

- Jedną z idei przewijających się w moich badaniach jest znaczenie dotarcia do prawdy o danym zarzucie. Poszukiwanie i ustalenie tej prawdy niewątpliwie pomaga poszkodowanym w uzyskaniu zadośćuczynienia. Stwierdzenie, które czasem można usłyszeć, że "wszystkim zarzutom należy wierzyć" ma charakter populistyczny i może być obraźliwe dla prawdziwych ofiar, w tym także tych, które są fałszywie oskarżone i które doznały prawdziwej krzywdy.

Czy ma Pan jakieś sugestie, jak można by usprawnić proces przeciwko duchownym oskarżonym o nadużycia?

- Mógłbym wymienić wiele. To są proste środki, nic rewolucyjnego. Między innymi mógłbym wymienić potrzebę lepszego szkolenia osób powołanych do zasiadania w trybunałach kanonicznych; lepszego informowania duchownego o jego prawach w procesie; oraz lepszej pomocy prawnej dla oskarżonego, który - jak każdy inny człowiek - ma prawo do odpowiedniej obrony.

Bardziej szczegółowy opis tych i innych środków można znaleźć w dokumencie, który współtworzyłem: jest on dostępny na stronie internetowej Mężczyźni Melchizedeka stowarzyszenie.

Niedawno obronił Pan pracę doktorską zatytułowaną "Prawo kleryka do Bona Fama". Dlaczego szczególnie zainteresował Cię ten aspekt?

- Wychodząc z założenia, że sprawiedliwość polega na oddaniu drugiemu dobra, które mu się należy, chciałem skupić się na dobru człowieka, jakim jest reputacja, jego dobre imię. To dobro prawne jest szczególnie ważne w odniesieniu do wyświęconych duchownych, ze względu na pozycję służby, jaką zajmują we wspólnocie wiernych.

W trakcie moich badań staram się wyjaśnić, na czym polega reputacja, dlaczego jest ważna, jak była chroniona na przestrzeni dziejów w wielu różnych kulturach i wreszcie, co to oznacza we współczesnym kontekście, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.

Dlaczego ważne jest posiadanie doradcy kanonicznego? 

- Zarzuty wykorzystania seksualnego mają charakter karny i często wiążą się z rozpoczęciem procesu, który może mieć bardzo poważne konsekwencje. Oskarżenie o przestępstwo jest więc sprawą niezwykle poważną. Aby sobie z tym poradzić, potrzebna jest techniczna wiedza prawnicza, której w większości przypadków indywidualny ksiądz nie posiada. Wraz z tym, doradca kanoniczny może zapewnić perspektywę, zachętę i ucho słuchacza dla osób przechodzących przez takie procesy.

Czy Twoje poradnictwo kanoniczne obejmuje tylko przypadki nadużyć w środowisku kościelnym?

- Zdecydowana większość moich klientów, powiedziałbym, że dwie trzecie, bierze udział w postępowaniach dotyczących nadużyć. Wraz z tym doradzam również w innych rodzajach postępowań, takich jak sprawy o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Czy wybierasz swoich klientów?

- Oczywiście, że tak. Uważam, że mam etyczny obowiązek upewnić się, że mogę ich dobrze reprezentować, więc jeśli brakuje mi czasu lub konkretnego przygotowania potrzebnego do danej sprawy, wolę odsyłać tych klientów do innych kolegów. Ponadto, przed sformalizowaniem relacji wypada upewnić się o wzajemnym zrozumieniu, a także o tym, że klient podziela moje podejście do procesu, które jest proste i zawsze z szacunkiem dla urzędu biskupa.

Czy mógłby Pan krótko wyjaśnić, jak przebiega proces przeciwko duchownemu oskarżonemu o nadużycia?

- Pewnie. Gdy przełożony otrzyma oskarżenie o nadużycia, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, w zdecydowanej większości przypadków oskarżony zostaje natychmiast zwolniony z obowiązków. Często też wyprasza się go z domu lub biura, zabrania się publicznego sprawowania sakramentów, nakłania do nieubierania się w strój duchowny i nakazuje, by nie prezentował się publicznie jako ksiądz. Często jest też wysyłany do instytucji na badania psychologiczne, gdzie może być umieszczony w całkowitej izolacji, zmuszony do podpisania zrzeczenia się poufności i poddany testom na wykrywaczu kłamstw. Często zdarza się, że jest przesłuchiwany przez diecezjalnego śledczego lub instruktora, nie będąc nawet poinformowanym o swoich prawach cywilnych i kanonicznych. Krótko mówiąc, zarzut nadużycia to początek długiego koszmaru dla oskarżonego.

Nie wdając się w szczegóły techniczne, warto zauważyć, że procedura karania przestępstw w Kościele, przynajmniej na drodze administracyjnej, często nie chroni zbytnio praw oskarżonego.

Jak stwierdził przed laty profesor Joaquín Llobell, odnosi się wrażenie, że niektórzy uważają, iż nadprzyrodzony charakter Kościoła zwalnia hierarchów z respektowania naturalnych praw oskarżonego. W ten sposób otwierają się drzwi dla wszelkiego rodzaju nadużyć, a Kościół, zamiast być "zwierciadłem sprawiedliwości", staje się dla oskarżonych lustrem rozbitym i niebezpiecznym. Tą krytyką nie zamierzam usprawiedliwiać istniejącej przez lata sytuacji bezkarności, ale podkreślić, że niesprawiedliwe jest również popadanie w drugą skrajność, pozbawianie oskarżonego środków niezbędnych do udowodnienia jego niewinności.

Czy wasza działalność została dobrze przyjęta przez biskupów Stanów Zjednoczonych i Kongregację Nauki Wiary?

- Nie ma uogólnionej odpowiedzi na to pytanie. Niektórzy biskupi są przychylni sytuacji oskarżonego księdza i starają się mu pomóc. W takim przypadku moje usługi są zwykle cenione i bez naruszania ich neutralności między władzami a naszym urzędem nawiązuje się zdrowa współpraca, podobna do tej, która może istnieć między sądem cywilnym a kancelarią prawną.

W innych przypadkach, niestety, biskupi całkowicie lekceważą oskarżonych. Być może takie zachowanie wynika z ogromnej presji medialnej, jaka otacza te postępowania w Stanach Zjednoczonych, a także z rad niektórych prawników. którzy uważają, że jest to najbezpieczniejszy sposób postępowania, aby nie sprawiać wrażenia milczącego poparcia dla osób oskarżonych o bycie sprawcami.

Czy jest więcej kancelarii podobnych do waszej?

- Bardzo mało. Większość prawników cywilnych, którzy zajmują się tymi sprawami, pracuje zazwyczaj bezpośrednio dla diecezji. Osobiście ufam, że z czasem więcej profesjonalistów z dobrym wykształceniem cywilnym i kanonicznym poświęci się tym sprawom z konstruktywnym nastawieniem, takim koleżeńskim. Mógłbym to podsumować w zdaniu sentire cum Ecclesia (myśleć umysłem Kościoła).

Jak chciałbyś, aby sprawy rozwijały się w najbliższej przyszłości?

- Modlę się, aby Bóg dał pocieszenie i siłę osobom zaangażowanym w te procedury. Mam na myśli zarówno osoby, które doświadczyły nadużyć, jak i fałszywie oskarżonych księży, którzy czują się opuszczeni. Mam nadzieję, że Pan da siłę biskupom, ponieważ ponoszą oni dużą odpowiedzialność i są oblegani ze wszystkich stron. Modlę się, aby zachęcały i wspierały pragnienie sprawiedliwości ze strony wszystkich, którzy pracują w trybunałach diecezjalnych.

AutorVytautas Saladis

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe