Artykuły

Ludzie bez praw

Żółte gwiazdki zostały zastąpione diagnozą Trisomia 21, ale ostatecznie wynik jest taki sam: nie są uważani za ludzi. Nie zasługują na to, by je zobaczyć, a tym bardziej, by zobaczyć, że są szczęśliwe.

Maria José Atienza-20 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty
zespół Downa

Oryginalny tekst artykułu w języku hiszpańskim tutaj

To, że Europejski Trybunał Praw Człowieka uważa, że osoby z zespołem Downa nie powinny być pokazywane jako szczęśliwe i normalne, mogłoby być kiepskim żartem w dystopijnym świecie - gdyby nie fakt, że jest to realne. Stało się to 1 września tego roku.

W istocie ten Trybunał, który zgodnie ze swoją nazwą i urzędem jest ostatecznym strażnikiem podstawowych praw człowieka, zdaje się nie uważać osób z zespołem Downa za ludzi, a przynajmniej za podmioty prawa. Filmik, którego zakazali, to wspaniała produkcja skierowana do przyszłej matki dziecka z zespołem Downa. Argumentem używanym przez Trybunał niektórych praw człowieka jest to, że takie podejście może wywołać u kobiet poczucie winy, jeśli zdecydują się nie kontynuować ciąży, gdy wiedziały, że dziecko może urodzić się z tą genetyczną mutacją.

Historia tej decyzji jest dobrze wyjaśniona w kilku miejscach, więc nie będę się nad nią rozwodził. Przeraża mnie, jak sąd, który zrodził się - podobnie jak inne - z doświadczenia strasznych wojen światowych, a w szczególności ze straszliwych naruszeń praw człowieka, eksterminacji i systematycznych masakr dokonywanych przez ideologię nazistowską, jest w stanie kilkadziesiąt lat później dokonać rozróżnienia między ludźmi, którzy zasługują na traktowanie i pokazywanie ich jako takich, a ludźmi, którzy nie zasługują.

Żółte gwiazdki zostały zastąpione diagnozą Trisomia 21, ale ostatecznie wynik jest taki sam: nie są uważani za osoby. Nie zasługują na to, by pokazywać ich jako tych, którzy spełniają "ich standardy". Nie zasługują na szczęście. Nie mogą one, idąc za argumentacją francuskiej Wyższej Rady Audiowizualnej, popartą przez ETPC, przypominać nam, że wszyscy mamy wady, nawet jeśli nie mamy skośnych oczu.

Trzeba im uniemożliwić przypominanie nam w monochromatycznym i "wolnym od zespołu Downa" społeczeństwie, które tworzy pokolenie zużywające najwięcej antydepresantów, o najwyższym wskaźniku samobójstw i w którym największa liczba młodych ludzi poniżej dwudziestego roku życia uważa się za nieszczęśliwych.

Niecałe sto lat zajął nam powrót do praw ograniczonych; że są tacy, którzy decydują, kto powinien, a kto nie powinien żyć, komu wolno, a komu nie wolno być szczęśliwym.

Dziś to ludzie z Downem nie mogą być szczęśliwi: jutro może się okazać, że głusi, łysi, z lekką nadwagą, albo rodziny z dziećmi, albo nieuleczalnie chorzy, albo ci, którzy biorą leki na stany lękowe, nie mogą być szczęśliwi, bo uważa się, że mogą wywołać poczucie winy u tych bez dzieci lub tych z depresją.

W przeszłości dyskryminacja opierała się na kolorze skóry, akcencie lub regionie pochodzenia, dziś opiera się na - czasem nawet błędnym - badaniu prenatalnym.

Dzisiaj, w pierwszym świecie, w którym ci ludzie - którzy w przeszłości często nigdy nie opuszczali swoich domów - mogą ukończyć studia, pracować, mieszkać samodzielnie, brać udział w zawodach sportowych na całym świecie, być modelami mody, a nawet pomagać w opiece nad swoimi rodzinami, chcą ich ponownie zamknąć tylko dlatego, że są inni. Bo pokazują, że tak, różnorodność w świecie jest bogactwem; że oni też, tak jak ty i ja, mogą uczynić ten świat lepszym. 

AUTOR: Maria José AtienzaEdytor naczelny w Omnes. Absolwentka Komunikacji, z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała w takich mediach jak COPE (Committee on Publication Ethics) i RNE (Radio Nacional de España).

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe