Ameryka Łacińska

Nowa czarna wiosna na Kubie

Kościół katolicki na Kubie może być odbiciem ruchu, który przywrócił Europejczykom suwerenność i wolność po drugiej stronie żelaznej kurtyny. 

José Luis Orella-7 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty
Demonstranci na Kubie.

Podczas tłumienia demonstracji aresztowano kilku młodych kubańskich katolików. Wśród nich byli Isabel María Amador Pardías i Karem del Pilar Refeca Remón, w Bayamo, członkowie duszpasterstwa młodzieży; Serguis González Pérez, syn diakona Sergio Gonzáleza z kościoła San Nicolás de Bari w Mayabeque; Evelio Bacaro, ekonom i organista tego samego kościoła; Jonathan E. Porto Dilut, 24 lata, członek Chrześcijańskiego Ruchu Wyzwolenia (MCL) aresztowany w Palma Soriano; Neife Rigau, młoda katoliczka zaangażowana w pracę duszpasterską, projektantka niezależnych mediów The Cuban Hourzostał aresztowany 11 lipca, wraz z dziennikarzem Henrym Constantinem i fotografką Iris Mariño. Wśród duchownych aresztowano księdza Cástora Álvareza Devesa z archidiecezji Camagüey, który został pobity, oraz seminarzystę Rafaela Cruza. Dzięki szybkiej relacji międzynarodowych mediów, kilka dni później zostali odesłani do domu. 

Przypominają one o wydarzeniach sprzed nieco ponad trzech dekad. W 1989 roku w Europie został obalony komunizm dzięki przywództwu św. Jana Pawła II i jego nauczaniu o obronie godności człowieka w obliczu wszelkich totalitaryzmów, które zagrażałyby naszemu wolnemu statusowi dzieci Bożych. Nauczanie polskiego papieża nigdy nie mówiło o polityce, ale skupiało się na podkreślaniu i przekazywaniu tego, co to znaczy być osobą w jej autentycznej rzeczywistości, wolną do wyboru dobra i dziedzicem godności, której żaden ruch totalitarny nie mógł zranić ani kontrolować. Kościół katolicki na Kubie jest wiernym odbiciem tego ruchu, który obalił mury i odzyskał suwerenność i wolność Europejczyków po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Z tego powodu członkowie Kościoła są siewcami pokoju, ale nie są głusi na ból ludzi. Represje, których rutynowo doświadczają katolicy, mają swój klucz do obrony ludzkiej godności, co czyni ich niewygodnymi świadkami i stymulatorami pytań do władz, którym sprzyja jedynie utrzymanie się przy władzy poprzez eliminację niezgody. 

Biskupi Kuby w komunikacie z 12 lipca napisali: "Przemoc rodzi przemoc, dzisiejsza agresywność otwiera rany i karmi urazę na jutro, którą trudno będzie przezwyciężyć, dlatego zachęcamy wszystkich, aby nie zachęcali do sytuacji kryzysowej, ale ze spokojem ducha i dobrą wolą ćwiczyli słuchanie, zrozumienie i tolerancję, która uwzględnia i szanuje drugiego człowieka, aby wspólnie znaleźć sposoby sprawiedliwego i właściwego rozwiązania"..

Biskupi hispanoamerykańscy należący do Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej, za pośrednictwem swego przewodniczącego, monsignora Miguela Cabrejosa Vidarte, skierowali do episkopatu kubańskiego wyrazy solidarności w następujących słowach: "Ze strony Episkopatu Ameryki Łacińskiej przyłączamy się do waszego wezwania, aby odpowiedzią na żądania ludności nie był bezruch, który przyczynia się do ciągłości problemów, bez ich rozwiązania, ani też utwardzenie stanowisk, które mogłyby zaszkodzić wszystkim".

Karaibska wyspa miała już swoją pierwszą "czarną wiosnę" w 2003 roku, kiedy to 75 obrońców praw człowieka zostało skazanych na surowe kary więzienia. Przyczyną był ich udział jako organizatorów Projektu Varela wraz z Oswaldo Payá, który zorganizował Projekt Varela na mocy konstytucji kubańskiej, co pozwoliło mu zebrać podpisy niezbędne do przedstawienia rządowi petycji o zmiany w ustawodawstwie. Zaprezentowano 11 000 podpisów, które wizualizowały siłę organizacyjną organizacji politycznej założonej w podziemiu przez Oswaldo Payá, MCL, która nigdy nie była organizacją konfesyjną, ale której zasady opierały się na społecznej nauce Kościoła i wyzwalającym przesłaniu Ewangelii. Jej główni przywódcy zostali wydaleni z wyspy, a w 2012 roku Oswaldo Payá i Haroldo Cepedo zginęli w dziwacznym wypadku samochodowym, który pozostaje niewyjaśniony. Ich córka Rosa Mª Payá kontynuuje ich walkę z Kuba decydujeW samych Stanach Zjednoczonych populacja kubańsko-amerykańskich uchodźców liczy 2,5 miliona osób, w 65 % na Florydzie.

W przeszłości ciężkie komunistyczne represje powstrzymywały dysydentów, zanim mogli stać się realnym zagrożeniem, ponieważ nie mogli wygodnie rozpowszechniać swoich idei. Dziś jednak turystyka, jedyny prawdziwy przemysł na wyspie, przybliżyła Kubie rzeczywistość reszty świata, a więc gałąź gospodarki, która obecnie załamała się pod kowidem-19. Migracja ekonomiczna zapewnia wsparcie i wiadomości, nie jest już zależna od kanałów kontrolowanych przez władze. Nowe technologie dały dostęp do małych telefonów komórkowych, co dało nowemu kubańskiemu pokoleniu możliwość łączenia się ze światem poza wyspą i organizowania się w sposób niezauważalny. W 2003 roku było kilkudziesięciu aktywistów, w 2021 roku to cała populacja wyszła na ulice, by domagać się, by wyspa przestała być więzieniem dla jej mieszkańców. Nawet bardowie reżimu sprzed lat, dawni uprzywilejowani Fidela, Pablo Milanés i Silvio Rodríguez, dołączają do krzyku ludu przeciwko komunistycznemu reżimowi.

AutorJosé Luis Orella

Profesor zwyczajny, Uniwersytet CEU San Pablo

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe